Dzikie koty coraz bliżej miast. Spotkania z rysiem przestają być rzadkością
Bury kolor, krótki ogon i czarne pędzelki na uszach. Oto on: ryś. Jeden z dwóch gatunków dzikich kotowatych żyjących na terenie Polski. Zagrożony wyginięciem oraz będący pod ścisłą ochroną. Zobaczenie go w naturze do niedawna graniczyło z cudem. Jednak od jakiegoś czasu widywany jest coraz częściej w pobliżu miast i ludzi. - Mogą nas obserwować z ukrycia nawet godzinami - mówi Armin Kobus, dyrektor Parku Dzikich Zwierząt w Kadzidłowie im. Benedykta Dybowskiego, prezes Fundacji Born to be free.
Ryś euroazjatycki, oprócz Europy, zamieszkuje także azjatycką część Rosji i Mongolię oraz kraje Bliskiego Wschodu. Na naszym kontynencie można spotkać je w Karpatach, Polsce, Rosji, Skandynawii i na Białorusi.
Ryś. Rzadki polski kot potrzebuje dużo miejsca
W naszym kraju siedliska rysia to przede wszystkim regiony północne, woj. zachodniopomorskie i karpackie lasy. To się jednak zmienia. Rysi jest coraz więcej, szukają sobie miejsca. Potrafią zajrzeć np. do Łodzi. Jesienią 2023 r. nagrano osobnika, który jak gdyby nigdy nic spacerował nocą ulicami miasta.
Liczba tych zwierząt w Europie spadła w pierwszej połowie XX w. Był to efekt niszczenia lasów, który stanowią dom kocich drapieżników oraz miejsce zdobywania pokarmu. Ponadto coraz częściej spokój rysi jest zakłócany - wszystko przez budowę dróg, domów, czy pozyskiwanie drewna.
Zajmowanie dzikiej przestrzeni przez człowieka zmniejsza powierzchnię lasów. Tymczasem ryś ceni sobie spokój i ciszę, a do życia potrzebuje sporej powierzchni. Lasu wokół musi mieć na tyle dużo, aby nie wchodzić w paradę innym dzikim kotom.
- W przybliżeniu potrzebuje do życia takiej samej wielkości terytorium, jak jedna wataha wilków składająca się z kilkunastu osobników. Przyjmijmy, że jest to powierzchnia ok. 150 km2. To pojemność oraz zasobność środowiska w dużej mierze decyduje o liczbie rysi i z racji wymagań tego gatunku, nie będzie on nigdy spektakularnie liczny - stwierdza w rozmowie z Zieloną Interią Armin Kobus.
Rysie nigdy nie będą liczne. Przeżyją tylko wybrane kocięta
Tłumaczy też, że przyjście na świat małego rysia nie oznacza jeszcze sukcesu. - Okres rozrodu u tych największych naszych kotów przypada na przełom lutego i marca. Samica najczęściej, w sprzyjających okolicznościach, wydaje na świat 1-2 młode, które sama wychowuje i z których statystycznie tylko 50 proc. potomstwa dożyje do ukończenia pierwszego roku życia - mówi ekspert.
- Taki młody ryś dopiero od tego momentu staje się w pełni samodzielny, ale jest jeszcze niedoświadczony, jeszcze bardzo wielu rzeczy musi się nauczyć. I tu znowu natura jest nieubłagana, bo z wszystkich tych młodych rocznych rysi do wieku dwóch lat dożyje tylko ok. połowa. Przy małej liczebności populacji do wieku rozrodczego przypadającego na drugi-trzeci rok życia dożywa w najlepszym przypadku zaledwie kilka osobników - tłumaczy Armin Kobus.
Kolejny problem to trudy macierzyństwa. Samice muszą być do tego gotowe, doświadczone. Na dodatek rysie żyją krótko, średnio 5-6 lat. Dlatego tak trudno im zwiększać liczebność i dlatego każdy osobnik jest na wagę złota.
- Liczebność rysi obecnie prawdopodobnie przekracza 200 osobników. Oficjalne dane pochodzą z raportu do KE (2019) i mówią o minimalnej liczbie rysi wynoszącej 123 osobniki. Tak więc w ostatnich latach jest tendencja wzrostowa, ale dotyczy głównie północnej części kraju - mówi Stefan Jakimiuk, starszy ekspert w zakresie ochrony gatunków WWF Polska. - Jest to efekt reintrodukcji gatunku w Polsce północno-zachodniej, gdzie jest nowa populacja rysi oraz łagodny wzrost populacji na Warmii i Mazurach.
Polskie rysie podchodzą coraz bliżej miast. Dlaczego?
Fotopułapki, które w ostatnich latach powszechnie stawia się w polskich lasach, pokazują, że te płochliwe koty potrafią podchodzić do domostw, a przecież kiedyś zobaczenie rysia na wolności było jak wygrana w toto lotka. Co więcej - niektóre z nich możemy spotkać w mieście!
- Niektóre osobniki z reintrodukcji mogą mieć mniejszą bojaźliwość względem ludzi. Jednak nawet u rysi z niewoli jest spora zmienność zachowania, jeśli chodzi o obawy przed ludźmi. Natomiast u wszystkich rysi, które urodzą się na wolności (nawet po tych z hodowli) występuje odpowiedni dystans do człowieka. Czasami zdarza się, że ryś nie ucieka przed człowiekiem, ponieważ pilnuje upolowanej ofiary. Ale to nie jest nieprawidłowe zachowanie - mówi Jakimiuk.
Rysie, jeśli już ujawniają się przed człowiekiem, robią to zwykle podczas okresu rozrodczego. Wtedy naturalny instynkt bierze górę nad ostrożnością. - Przeżywają wtedy burzę hormonów, mniej boją się ludzi i zmniejszają w stosunku do nich dystans, gdyż usilnie poszukują partnerów - stwierdza Armin Kobus.
- Potrafią wtedy przemierzać dziesiątki kilometrów, nie patrząc na zagrożenia, szczególnie, jeżeli jest mało osobników na bardzo dużym terenie. Jest to całkowicie naturalne, gdyż w tym okresie najważniejsze jest dla nich przekazanie genów. Poza okresem rui widywane są zdecydowanie rzadziej i w większości przypadków wtedy, kiedy czują się bezpieczne. Bardzo rzadko jesteśmy w stanie zaskoczyć rysia, ale takie przypadki też się zdarzają - dodaje.
Spotkanie pierwszego stopnia z rysiem. Jak się zachować?
Co zrobić, gdy spotkamy na swojej drodze rysia? Przede wszystkim należy zachować spokój. Żadne zwierzę, które nie jest niepokojone, nie będzie agresywne. Nie inaczej jest w przypadku rysi.
- Ryś prędzej ucieknie niż się do nas zbliży - uspokaja Armin Kobus. - Wyjątkiem jest sytuacja, w której poczuje się zagrożony, jest chory lub ranny, albo broni upolowanej przez siebie ofiary. Zareaguje tak jak większość zwierząt, będzie chciał nas skutecznie odstraszyć, aby jak najszybciej poczuć się znowu bezpiecznie i komfortowo panem sytuacji.
Zobacz również:
Stefan Jakimiuk twierdzi, że "nie należy do nich się zbliżać, ale też nie uciekać... Obserwować (cieszyć się ich widokiem). Jeśli czujemy, że dystans miedzy nami, a zwierzęciem jest zbyt mały mniejszy niż 25-30 metrów, należy go spokojnie i powoli (bez gwałtownych ruchów) zwiększyć".
- Niekiedy może nawet energicznie ruszyć na nas, jeżeli znaleźliśmy się zbyt blisko niego, zacząć warczeć i straszyć. Najgorszą rzeczą, jaką można wtedy zrobić, to zacząć uciekać. Tylko zachowując zimną krew i stojąc w miejscu, nawet jeżeli ryś znajduję się tylko jeden metr od nas, możemy bezpiecznie rozładować sytuację i uniknąć agresji. Dopiero potem spokojnie i powoli możemy zacząć wycofywać się nie spuszczając jednak rysia z oczu. To są bardzo silne i niezwykle sprawne zwierzęta, które tylko w ostateczności zdecydują się zaatakować człowieka - konkluduje Kobus.
Reintrodukcja ratunkiem dla rysi
Jednym z terminów najczęściej przewijającym się w trakcie dyskusji na temat polskich rysi jest reintrodukcja. Co oznacza ten termin?
- Metodę reintrodukcji, czyli przywracania gatunku w miejscu, w którym wyginął, stosuje się od bardzo dawna u wielu gatunków zwierząt - mówi Armin Kobus. - Pierwszym krokiem do jej zastosowania jest poznanie przyczyn wyginięcia gatunku i, jeżeli te są znane oraz da się je wyeliminować, wtedy przystępuje się do reintrodukcji. W przypadku rysi przyczyny były znane - brak należytej ochrony, nadmierny odstrzał i kłusownictwo. Jeżeli środowisko nadaje się do życia dla rysi i żyły w nim dawniej rysie, to szanse na jego reintrodukcje są duże.
- Może to zabrzmieć brutalnie, ale ważniejsza jest zbiorowość niż jednostka - dodaje Stefan Jakimiuk. - Chodzi o utworzenie "żywotnej i funkcjonalnej populacji", a więc takiej grupy określonego gatunku, w tym przypadku rysia, która będzie na wolności się rozmnażać. Tak więc na wolność (w przypadku rysi) powinno być wypuszczone, najlepiej w nie bardzo długim czasie kilkadziesiąt osobników obojga płci. Przy czym samców może być trochę więcej.
Zobacz również:
Ale to nie może być duża dysproporcja.
- Bardzo ważna jest dostępność pokarmu - naturalnych ofiar rysi. Jest to szczególnie ważne dla rozwoju populacji i zapewnienia bazy pokarmowej dla "grup rodzinnych", tj. samicy i potomstwa, bo samica samodzielnie wychowuje młode. Ważne jest również występowanie miejsc trudno dostępnych dla ludzi, gdzie rysie mogą odpoczywać, a samice bezpiecznie mogą urodzić młode, które mogą tam pozostawać (czasami bez opieki) w pierwszych tygodniach życia, kiedy są mało mobilne - tłumaczy ekspert.
W Polsce jest kilka metod reintrodukcji. - Jako pierwszą zastosowano metodę polegająca na wypuszczaniu do środowiska naturalnego dorosłych osobników rysia pochodzących z niewoli w Kampinoskim Parku Narodowym. I podobna do tej metoda, bo udoskonalona i zmodyfikowana zastosowana została w ostatnich latach w północno-zachodniej Polsce przez Zachodniopomorskie Towarzystwo Przyrodnicze. Stosowana również była metoda translokacji, czyli metoda odłowu i przemieszczenia dzikich osobników z przyrody do nowego miejsca, w którym zamierza się odbudować lub wzmocnić istniejącą populację. Metoda ta na małą skalę z oczywistych względów zastosowana została przed laty przez Fundację WWF Polska w Puszczy Piskiej - wylicza Armin Kobus.
Metoda "born to be free"
Czwartą, będącą ewenementem na skalę Europy, formą reintrodukcji, jest metoda “born to be free" - opracowana przez dr Andrzeja Krzywińskiego, założyciela Parku Dzikich Zwierząt w Kadzidłowie.
- Metoda ta polega na wprowadzaniu do środowiska naturalnego młodych rysi, które od początku są wolne, żyją i dorastają bezpośrednio w naturalnym środowisku po rodzicach pochodzących z niewoli i pod ich bezpośrednią opieką. Wcześniej projekt reintrodukcji rysia do Puszczy Piskiej realizowany przez Park Dzikich Zwierząt Kadzidłowo wspierany był przez Fundacje WWF Polska, a obecnie od kilku lat przez Fundację "Born to be Free" - tłumaczy prezes fundacji.
Jest ona z powodzeniem wykorzystywana przez inne ośrodki naukowo-badawcze na terenie Europy. Jak jednak przyznaje Armin Kobus - nie jest to metoda “spektakularna". - W metodzie "born to be free" populacja odtwarza się płynnie i powoli, bez dokonywania rewolucji w całym środowisku, niejako w sposób naturalny, tak jakby dany obszar ponownie zaczynały kolonizować rysie - tłumaczy.
- W Puszczy Piskiej są na to bardzo sprzyjające warunki. I po wielu latach można stwierdzić, że to było najlepsze, co można było zrobić. Obecnie w Puszczy Piskiej populacja rysi funkcjonuje bez większych zakłóceń obok dużo liczniejszej populacji wilków, ponieważ zmiany następowały i następują nadal powoli i w sposób naturalny - relacjonuje ekspert.