Uwielbiany polski ptak wciąż nie przyleciał. I może w ogóle nie przylecieć
Kończy się listopad, spadł śnieg, a ich nie ma. Zazwyczaj już były, co więcej – pojawiały się wielkimi stadami, by obsiąść nasze drzewa, objadać się głogiem, dziką różą czy jemiołą. Naukowcy zaznaczają, że jemiołuszki zawsze pojawiały się u nas falowo. Raz było ich więcej, raz mniej. Ostatnio jednak niemal zawsze jest ich mniej.
Niegdyś określenie "gatunek inwazyjny" miało zupełnie inna znaczenie. Określało zwierzęta, które nie zostały zawleczone do polskiej przyrody przez człowieka i wyrządzające tu szkody, ale gatunki pojawiające się falowo. Takie, które dokonywały inwazji na Polskę, ale w sposób naturalny.
Przylatują do nas falami. Coś się jednak zmieniło
Ptaki zimujące u nas i przylatujące z Północy to świetny przykład. Wiele z zimujących gatunków północnych dokonuje takich inwazji i przylatuje do nas masowo. Z jednym zastrzeżeniem – nie co roku.
To zachowania typowe dla zwierząt strefy północnej, które są bardzo zależne od klimatu i kaprysów pogodowych oraz urodzaju ich pokarmu. To tam mamy do czynienia z masowymi (albo nie) lęgami lemingów, od których zależą z kolei losy mięsożerców. To tam masowo (albo nie) pojawiają się wylęgi owadów, takich jak komary i w ogóle wiele rzeczy wydarza się tam falami.
Ptaki Północy przylatują do nas różnie. To powód, dla którego brak dużych stad jemiołuszek, typowych w Polsce o tej porze, na razie nie niepokoi. – Jemiołuszki pojawiają się u nas masowo co 5-10 lat – przypomina prof. Piotr Tryjanowski z Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu.
Jemiołuszki potrafiły przylecieć z Północy wielkimi stadami. Wówczas ich obecność bardzo wiele zmieniała w naszej przyrodzie.
Jemiołuszka - miłośniczka jagód i jemioły
Ptaki te odżywiają się bowiem owocami takich roślin jak jarzębina, głóg, tarnina, dzika róża, ale, zgodnie ze swoją nazwą, objadają się też owocami jemioły. "Objadają" to dobre słowo, bo inwazja jemiołuszek to inwazja ptaków naprawdę żarłocznych.
Organizm jemiołuszki jest zbudowany w bardzo specyficzny sposób. Układ pokarmowy ptaka nie jest zdolny do trawienia pokarmu w całości. Oblicza się, że cały proces - od połknięcia jagody do pozbycia się jej resztek - to zaledwie 8-10 minut. To niezwykle krótko.
Trawienie często odbywa się na jednym drzewie albo w jego pobliżu. To ważne chociażby dla jemioły, która jest pasożytem rosnącym bezpośrednio na drzewach. Potrzebuje ona właśnie takich ptaków jak jemiołuszki.
Szybki proces trawienia u tych ptaków pozwala rozsiewać się wielu roślinom. Dzięki temu można też łatwo zidentyfikować miejsca ich żerowania. Ptaki muszą mieć jednak sporo czasu na posiłek, bo, choć trawią szybko, to jedzą dużo. Gdy przylatują do nas z Północy, to głównie po to, by się najeść. Potrafią dziennie pochłonąć dwukrotność swojej wagi, nawet sikory nie dorównują im pod tym kątem.
Tak duży apetyt stwarza ryzyko. Najedzona jemiołuszka może łatwo paść ofiarą drapieżnika, krogulca, kuny, także srok, które w miastach wyspecjalizowały się w płoszeniu stad tych ptaków. W Poznaniu znana była historia liczącego niemal 100 jemiołuszek stada, które po ataku srok rozbiły się o szklane ściany Collegium Novum w centrum miasta.
Jemiołuszki są ważne dla polskiej przyrody, mimo iż u nas nie gniazdują i nie tu składają jaja. Robią to w krajach północnych, jak Skandynawia, a szczególnie Finlandia, a także Rosja po Kamczatkę i Syberię. Ptaki te gniazdują również w Estonii i na Łotwie, skąd niekiedy nie odlatują.
Jemiołuszki mogą w ogóle nie przylecieć
- To jest właśnie owa erupcja jemiołuszek, która zależy od warunków, jakie panują w miejscu ich gniazdowania – mówi prof. Piotr Tryjanowski. – Jeżeli są dobre i nie brakuje tam pokarmu, wówczas jemiołuszki nie muszą lecieć na południe, do środkowej Europy, w tym Polski. I mogą się w ogóle nie pojawić u nas zimą albo pojawić nielicznie.
I dodaje, że chociaż jemiołuszka kojarzy się nam ze zjadaniem jemioły, głogu czy jarzębiny, to jednak robi to dopiero jesienią i zimą. Latem podstawą jej pokarmu są owady, zwłaszcza komary.
To jest odpowiedź na pytanie, dlaczego jemiołuszki mieszkają daleko na Północy, a nie gniazdują od razu u nas. Obszar tundry i tajgi to obfitość komarów. Ptak nigdzie ich nie znajdzie tak wiele, jak tam. Dlatego woli podzielić rok na dwie części i migrować
Obserwacje jemiołuszek nie są łatwe, bo ptaki bywają nieprzewidywalne. Pojawiają się nagle, masowo, niekiedy nawet setkami i tysiącami, po czym znikają. Bywa, że nie pojawiają się w ogóle i nie wiadomo wówczas, czy coś się rzeczywiście stało, czy to naturalne zachowanie wynikające z warunków w obszarach podbiegunowych.
A jemiołuszki to ptak tak lubiany w Polsce, że wielu uważa go za nierozerwalną część naszej fauny. Piękno tego ptaka i delikatność jego piór ze wspaniałym czubem sprawiają, że wizyta jemiołuszek w ogrodzie czy karmniku jest mile widziana, nawet przy całej ich żarłoczności. I przy ich wpływie na rozsiewanie jemioły.
Gdyby kiedyś miało jemiołuszek zabraknąć… A to możliwe, bo wrażliwość tego ptaka na zmiany środowiskowe, w tym zmiany klimatu, jest spora. Ich liczba spada. Dlatego każdej zimy wyczekiwanie na nie jest tak nerwowe.