W tym roku w Polsce będzie wyjątkowo dużo żołędzi. To bardzo zła wiadomość
Lasy Państwowe poinformowały, że nadchodząca jesień będzie wyjątkowo bogata w żołędzie. Dęby zaczęły obficie owocować w różnych częściach Polski. "Cieszą się leśnicy, cieszą wiewiórki, sójki i inne leśne stworzenia" - czytamy. Jednak nie mamy powodów do zadowolenia. Badania dowodzą bowiem, że duża liczba żołędzi oznacza większą liczbę... kleszczy.
“Docierają do nas sygnały z różnych części kraju, a także mamy swoje leśne obserwacje, że ta jesień będzie bogata w żołędzie” - informują Lasy Państwowe. Jednak przestrzegają - to oznacza jednocześnie wysyp kleszczy. Jak się okazuje, są badania naukowe wskazujące na zależność pomiędzy zwiększoną liczbą żołędzi i częstszym występowaniem kleszczy.
Kluczem jest malutki gryzoń
Im więcej żołędzi, tym więcej… myszy, które są nosicielkami krętka boreliozy i żywią się roślinnością, m.in. właśnie żołędziami spadającymi z drzew. Gryzonie są żywicielami kleszczy, które boreliozą mogą zarażać ludzi.
Zależność pomiędzy ilością żołędzi a liczbą zachorowań na boreliozę w Polsce opisali naukowcy z Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu - Michał Bogdziewicz i Jakub Szymkowiak. Jak powiedział w rozmowie z PAP Michał Bogdziewicz, wielkość opadu żołędzi wpływa bezpośrednio na liczebność gryzoni w lesie. W naszym kraju ta zależność jest bardzo silnie widoczna. W roku następnym po obfitującym w żołędzie liczba myszy wzrasta aż 10-12-krotnie.
Problemem jest fakt, że myszy są dla kleszczy bardzo "łaskawymi" gospodarzami. Śmiertelność tych pajęczaków jest na nich dużo mniejsza niż na innych zwierzętach. Zatem można zakładać, że im więcej kleszczy przeżyje z przekazanym im krętkiem boreliozy - a taką prawidłowość widać przy dokarmionych żołędziami myszach - tym więcej będziemy mieć zachorowań u ludzi.
Więcej żołędzi - więcej wyszukiwań w Google na temat kleszczy
Jako zależność pomiędzy opadem żołędzi a przyrostem liczby myszy pierwsi wykazali naukowcy ze Stanów Zjednoczonych. Potem nie powtórzono tych badań ze względu na wysokie koszty. Jednak polscy naukowcy obeszli ten kłopot i wykorzystali dane z Instytutu Higieny, Lasów Państwowych oraz z... Google Trends.
Badania opublikowane w czasopiśmie "Basic and Applied Ecology" wskazują jasno - rok po dużym opadzie żołędzi ludzie częściej wpisują w wyszukiwarkę frazę "...na myszy". np. "pułapka na myszy". Również dwa lata po tym jak obrodzą żołędzie użytkownicy częściej szukają w internecie fraz "kleszcz" czy "borelioza".
Zobacz również:
Mamy w Polsce coraz to groźniejsze kleszcze
Zatem - nie ma co się cieszyć z tego, że lasy obrodziły w żołędzie. Tym bardziej, że wiosna i jesień są porami szczególnej aktywności kleszczy. Niestety, wraz z ociepleniem się klimatu są widywane całorocznie. Jeszcze kilkanaście lat temu pajęczakom w rozwoju przeszkadzały mroźne polskie zimy. Te jednak zelżały, przez co kleszcze mają lepsze warunki do przetrwania.
Co więcej, w Europie pojawiają się też nowe gatunki. Niedawno potwierdzono, że w Polsce występuje agresywny kleszcz Hyalomma. Jest większy, ale też bardzo aktywnie pozyskuje żywiciela. Potrafi wręcz urządzać zaciekłe pościgi za swoją ofiarą. Lubi krew koni, owiec, bydła i psów. Przenosi bardzo ciężką chorobę - krymsko-kongijską gorączkę krwotoczną.
"Kleszcze te są ponad dwukrotnie większe od polskich gatunków i bardzo szybkie, gdyż muszą ścigać swoją ofiarę w półpustynnych terenach, które zamieszkują. Wyposażone w dobrze rozwinięte oczy sprawnie namierzają potencjalną ofiarę. Opite krwią samice mają rekordowe rozmiary, nawet 1,5-2 cm długości"