Nie tylko plastik. Co jeszcze zatruwa nasze rzeki, morza i oceany?

To już nie tajemnica, że plastik zanieczyszcza oceany, morza i rzeki na całym świecie, powodując ogromne szkody dla ekosystemów i stwarzając zagrożenie dla ludzkiego zdrowia. Plastikowe śmieci to jednak niejedyne groźne substancje, które niszczą życie w wodach na Ziemi. Oprócz odpadów do najczęściej występujących zanieczyszczeń słono- i słodkowodnych należą także m.in. ścieki oraz leki.

Plastik zanieczyszczający oceany ma zgubny wpływ na zdrowie zwierząt i ludzi
Plastik zanieczyszczający oceany ma zgubny wpływ na zdrowie zwierząt i ludziANADOLU AGENCYGetty Images

Plastik jest już wszędzie - to stwierdzenie w ostatnich latach stało się wyjątkowo popularne i prawdziwe. Problem jest na tyle groźny, że walkę z tworzywami sztucznymi zapowiedziała nawet Organizacja Narodów Zjednoczonych. Wkrótce możemy być świadkami pierwszego globalnego paktu przeciwko plastikowi. Nie chodzi jednak tylko o góry śmieci zalegających na ulicach miast czy na dzikich wysypiskach. Odpady często trafiają także do wód - są wyrzucane do rzek, skąd potem, razem z ich naturalnym biegiem - trafiają do mórz i oceanów. Po drodze śmieci mogą prowadzić do mechanicznych uszkodzeń infrastruktury. Tak jest na przykład w Kongo, gdzie odpady wyrzucane do jeziora doprowadziły do awarii elektrowni.

Szacuje się, że do mórz i oceanów co roku trafia aż 14 milionów ton plastiku. To obecnie najliczniejszy typ odpadów, który trafia do słonowodnych ekosystemów. Butelki, zużyte opakowania i inne tworzywa sztuczne zalegają na wybrzeżach każdego kontynentu na świecie. Śmieci te w większości pochodzą z lądu: generowane przez ludzi utylizowane są w nieodpowiedni sposób, skąd z wodą deszczową lub w ramach nielegalnego zagospodarowania trafiają do rzek, a potem do mórz.

Tworzywa sztuczne zanieczyszczające oceany mogą się rozkładać na mikroplastiki, które potem trafiają do ludzkich i zwierzęcych organizmówANADOLU AGENCYGetty Images

Plastik w rybie, plastik w piwie

Plastik w oceanach jest groźny pod wieloma względami. Przede wszystkim powoduje mechaniczne obrażenia u zwierząt, które żyją w słonej wodzie. Ryby, żółwie i ptaki mylą odpady z pożywieniem, wypełniając swoje żołądki tworzywami sztucznymi. Następnie, "najedzone" plastikiem, umierają z głodu. Śmieci prowadzą także do skaleczeń, infekcji i innych obrażeń wśród morskiej fauny. Unoszące się na wodzie odpady mogą przenosić również gatunki inwazyjne, doprowadzając ekosystemy do utraty bioróżnorodności.

Oceany pełne plastiku stanowią też zagrożenie dla ludzi. Pod wpływem promieniowania UV, wiatru, prądów morskich i innych naturalnych czynników tworzywa sztuczne rozpadają się na mikroplastiki (cząsteczki mniejsze niż pięć milimetrów) i nanoplastiki (mniejsze niż 100 nanometrów). To sprawia, że są z łatwością spożywane przez na przykład ryby, które potem mogą trafić na nasze stoły.

Obecność mikroplastików stwierdzono już między innymi w kranówce, piwie czy nawet soli kuchennej. Zawierały je także próbki wody ze wszystkich mórz, wliczając w to nawet Ocean Arktyczny. To oznacza, że woda w naszych domach może potencjalnie zawierać rakotwórcze substancje (są one używane do produkcji niektórych tworzyw). Chemikalia te mogą także niekorzystnie wpływać na układ hormonalny i powodować zaburzenia rozwojowe, neurologiczne oraz reprodukcyjne - zarówno u ludzi, jak i u zwierząt.

Ścieki spływające do mórz przez zanieczyszczenia mogą powodować wykwity w wodach, tworząc "toksyczną zupę" Future PublishingGetty Images

Ścieki w naszych wodach

Innym zagrożeniem, które czai się w wodzie, są ścieki. Szacuje się, że z powrotem do środowiska trafiać może nawet 80 proc. zanieczyszczonej przez ludzi wody z kanalizacji, rolnictwa i przemysłu. Zamiast do oczyszczalni ścieków płynie ona do rzek i jezior, a w konsekwencji - mórz i oceanów. Dziennie na całym świecie są to nawet dwa miliony ton zanieczyszczonej ściekami wody.

Przekłada się to bezpośrednio na ludzkie zdrowie. Naukowcy oszacowali, że z powodu spożywania wody o nieodpowiedniej jakości co roku umiera więcej osób niż ginie wskutek aktów przemocy, wliczając w to konflikty zbrojne.

Duży wpływ na obniżenie jakości wody na świecie ma rolnictwo, które nie tylko jest dużym źródłem zanieczyszczeń, ale także odpowiada za zużywanie około 70 proc. zasobów wodnych na całym świecie. To właśnie ten sektor wskazywany jest jako najbardziej zanieczyszczający wody na całym świecie: padający deszcz wymywa używane przez rolników nawozy, pestycydy oraz odchody zwierząt, które potem spływają do rzek, przenosząc groźne substancje, bakterie i wirusy. Największe zagrożenie dla wody stanowią zbyt duże ilości fosforu i azotu, co objawia się charakterystycznymi zakwitami - zielono-niebieską toksyczną "zupą" szkodliwą dla ludzi, zwierząt i roślin. 

Zanieczyszczenie rzek lekami może wywołać u ludzi lekooporność. "No następna pandemia" - ostrzegają naukowcyVincenzo Izzo/LightRocketGetty Images

Rzeki pełne leków. To będzie następna pandemia?

Kolejny poważny problem wód na całym świecie to leki. Ostatnie badanie wykazało, że praktycznie wszystkie rzeki na świecie zawierają ślady substancji pochodzących właśnie z farmaceutyków, które potem spływają także do oceanów. Leki nie były obecne tylko tam, gdzie nie dotarła współczesna medycyna.

Zbyt duże stężenie farmaceutyków w rzekach może powodować lekooporność, która według naukowców będzie "następną pandemią". Naukowcy wiążą podwyższone stężenie zanieczyszczeń lekami ze słabą infrastrukturą do oczyszczania ścieków i gospodarowania odpadami oraz bliskością zakładów produkujących farmaceutyki.

Rzeki najczęściej zanieczyszczone były farmaceutykami takimi jak: karbamazepina (stosowana jako lek przeciwpadaczkowy), metformina (stosowana w leczeniu cukrzycy typu 2) oraz kofeina. Te związki wykryto w ponad połowie przebadanych rzek. W co piątym miejscu zbyt duże było także stężenie antybiotyków. Badania wskazują, że zanieczyszczenie wód farmaceutykami będzie wywoływać u ludzi lekooporność.

WHO, ONZ i inne organizacje twierdzą, że oporność na antybiotyki jest najgorszym zagrożeniem dla ludzkości - to następna pandemia.
John Wilkinson, Uniwersytet w York
Tony plastiku w oceanach. Rozkłada się do 450 lat!INTERIA.TVDeutsche Welle
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas