Zbombardują granicę milionami much. To sposób na mięsożerne larwy
To dość wstrząsająca, ale - jak zapewniają naukowcy - skuteczna metoda walki administracji amerykańskiej Donalda Trumpa z dużym zagrożeniem, jakie niedawno wróciło do Ameryki. Są nim larwy muchy śrubowej z gatunku Cochliomyia hominivorax. To larwy mięsożerne i groźne nawet dla ludzi.

W skrócie
- Plaga mięsożernych larw muchy śrubowej Cochliomyia hominivorax wróciła do Ameryki po ćwierćwieczu.
- Amerykanie i Meksykanie wdrażają metodę walki polegającą na wypuszczaniu milionów wysterylizowanych samców muchy, by zahamować rozprzestrzenianie się szkodnika.
- Nowa ofensywa biologiczna ma utworzyć barierę przed dalszym rozprzestrzenieniem muchy w Ameryce Środkowej, choć skutki tych działań dla środowiska pozostają nieznane.
- Więcej podobnych informacji znajdziesz na stronie głównej serwisu
Spis treści:
Plaga związana z tą muchą, a właściwie jej mięsożernymi larwami, pojawiła się w latach pięćdziesiątych w Stanach Zjednoczonych. Później owad zaatakował w pozostałych państwach Ameryki, zwłaszcza na Karaibach, w Ameryce Środkowej i Południowej, tam gdzie hodowano bydło.
Mucha śrubowa z gatunku Cochliomyia hominivorax jest bowiem owadem, którego larwy żywią się mięsem. To dość bliska krewniaczka naszej muchy domowej czy znanej z Afryki muchy tse-tse. Jej larwy wyposażone są w ostre ząbki, którymi wgryzają się w tkanki ofiary i wkręcają do środka jej ciała jak śruby. Robią tak zwłaszcza wtedy, gdy próbuje się je usunąć z powierzchni ciała żywiciela. Wówczas larwa wkręca się głębiej i są trudne do wyjęcia,
Problem polega na tym, że takie larwy atakują nie tylko bydło, potrafią także wgryźć się w ciało ludzi. Kiedy w latach pięćdziesiątych i kolejnych owad ten stał się plagą w Ameryce (chociaż pojawił się już w 1933 roku), dochodziło do wielu takich wypadków. Muchy atakowały np. noworodki, gdzie składały jaja w ich pępkach, zwłaszcza przy świeżo odciętej pępowinie. Wybierały tez osoby niepełnosprawne albo leżące w szpitalach. A konsekwencje złożenia takich jaj i wylęgu larw, które zjadały ciało były poważne, do śmierci włącznie.
Mięsożerne larwy muchy śrubowej wgryzają się w ciało
Larwy muchy intensywnie odżywiają się mięsem. Kilka dni dni po rozpoczęciu żerowania opuszczają zainfekowaną ranę i spadają na ziemię, aby się przepoczwarzyć. Poczwarki osiągają stadium dorosłe około siedmiu dni później. Cały cykl życia trwa około 20 dni. Samica tej muchy może złożyć w ciągu swojego życia do 3000 jaj i przelecieć do 200 km.

To sprawiło, źe rozpanoszyła się w całej Ameryce. Niegdyś występowała jedynie w tropikalnej części Ameryki Południowej i przyległych państwach Ameryki Środkowej, ale dotarła również do Stanów Zjednoczonych, Kanady i na Karaiby. "Ta mucha może zabić półtonową krowę w dwa tygodnie" - mówi dr Michael Bailey, prezes-elekt Amerykańskiego Stowarzyszenia Lekarzy Weterynarii.
Jej atak na bydło w USA, a przy okazji także na ludzi był tak silny, że trzeba było wdrożyć procedurę ratunkową. Amerykanie opracowali metodę walki z muchą nazwaną SIT. To metoda podobna do tej, jaką teraz stosuje się wobec komarów przenoszących róźne choroby.
Chodziło o sterylizację samców, które bezpłodne wypuszczano na wolność, aby kopulowały z samicami. Dawało to świetne efekty, gdyż nie powstawały kolejne pokolenia owadów. Samice składały bowiem niezapłodnione jaja i na tym kończył się ich cykl rozmnażania w sezonie. Jest to metoda o tyle skuteczna, że samice muchy śrubowej kopulują tylko z jednym, wybranym samce. Jeśli będzie bezpłodny, larwy nie powstaną.
USA już raz uwolniły się od plagi muchy śrubowej
Metodę pierwsi wprowadzili Rosjanie w ZSRR w latach czterdziestych, ale Amerykanie Raymond Bushland i Edward Knipling opracowali SIT niezależnie od nich. Mucha śrubowa Cochliomyia hominivorax była pierwszym gatunkiem, wobec którego ją zastosowano. Testowa była wyspa Curacao, gdzie pierwszy raz wypuszczono takie wysterylizowane samce muchy. I udało się, okazało się to świetnym pomysłem.

W 1982 roku Stany Zjednoczone ogłosiły się państwem wolnym od plagi muchy śrubowej, a amerykańskie rolnictwo oraz mieszkańcy kraju odetchnęli z ulgą. Gwatemala i Belize ogłosiły, że pozbyły się muchy w 1994 roku, Salwador - rok później, a Honduras w 1996 roku. Owada pozbyły się też Meksyk, Nikaragua, Kostaryka. W zasadzie problem zniknął.
Do czasu. Jak informowaliśmy bowiem w grudniu zeszłego roku, mucha śrubowa powróciła po ćwierćwieczu. W czerwcu 2024 roku w Kostaryce zmarł niepełnosprawny człowiek, co było już sygnałem alarmowym. Pod koniec 2024 roku obecność muchy śrubowej na swoim terytorium zgłosiły Meksyk i Belize. Dzisiaj na terytorium Meksyku może być zatem sporo niebezpiecznych much.
Tak przynajmniej twierdzą Amerykanie, którzy obawiają się, że mucha śrubowa niebawem dotrze z Ameryki Środkowej na ich teren. Alarm służb USA został podniesiony już w listopadzie, gdy meksykański Główny Lekarz Weterynarii lojalnie powiadomił Służbę Inspekcji Zdrowia Zwierząt i Roślin Departamentu Rolnictwa Stanów Zjednoczonych o sytuacji i o tym, że w stanie Chiapas znaleziono te owady.
To poskutkowało opracowaniem w USA nowej metody walki z muchą śrubową za pomocą wysterylizowanych samców; metoda nazwana została New World Screwworm czyli NWS.

Muchy śrubowe będą zrzucane w Meksyku
Program zrzutu bezpłodnych samców muchy śrubowej został zatwierdzony i w pierwszym rzucie mają to być miliony owadów. Na razie trwa ich produkcja w zakładach biologicznych w południowym Teksasie. Amerykanie współpracują z Meksykanami i zakłady w Metapa na południu tego kraju, przy granicy z Gwatemalą. Te podjęły się wyhodowania i wysterylizowania co najmniej 60 mln much na tydzień. Tak, aby pod koniec roku udało się zrzucać nawet 500 mln owadów tygodniowo. Pozwoli to stworzyć barierę biologiczną dla tych owadów w Ameryce Środkowej.
Nie wiadomo jeszcze, jakie będą tego skutki. Mucha śrubowa może się wycofać tak, jak wycofała się 30 lat temu, ale taka masa owadów uwolnionych do środowiska może mieć dla niego pewne konsekwencje.