Protest w muzeum. Artysta zniszczył dokument i stworzył " klimatyczne dzieło sztuki"

Przez 20 dni Johannes-Harm Hovinga przychodził do muzeum - siedział tam 6 godzin i na oczach odwiedzających dziurawił raport opracowany przez Międzyrządowy Zespół ds. Zmian Klimatu (IPCC). Żeby ukończyć swój protest, meżczyzna musiał brać leki przeciwbólowe.

Grupy proklimatyczne protestują w obiektach kultury, żeby zwrócić uwagę społeczeństw na kryzys środowiskowy
Grupy proklimatyczne protestują w obiektach kultury, żeby zwrócić uwagę społeczeństw na kryzys środowiskowy123RF/PICSEL

Przez ostatnie dwa tygodnie Johannes-Harm Hovinga codziennie zasiadał przy stole w muzeum Arnhem i za pomocą dziurkacza systematycznie niszczył liczący 7705 stron szósty raport Międzynarodowego Zespołu ds. Zmian Klimatu (IPCC). Wszystko odbywało się w pełnej ciszy. 

Dokument został wydrukowany na kolorowym papierze. W wyniku cięcia u stóp artysty pojawiły się góry konfetti.

“Wyczerpujemy Ziemię”

Hovinga nazwał swoją pracę "Elephant in the Room". Tytuł nawiązuje do syndromu, który objawia się dostrzegania palącego problem z równoczesnym ignorowaniem go, wręcz wypieraniem. Performance Hovinga to artystyczny protest, mający na celu zobrazowanie braku działań klimatycznych ze strony decydentów i światowych liderów.

"Zmieniający się krajobraz polityczny w Europie sprawia, że praca ta jest bardziej istotna niż kiedykolwiek. Jako ludzie wyczerpujemy Ziemię. Nasz obecny system konsumpcji nie jest zrównoważony. Potrzebujemy zmian, szczególnie w naszym zachodnim świecie." - powiedział artysta. "Dla mnie sztuka i aktywizm są symbiotyczne. Sztuka rzuca wyzwanie każdemu z nas w kryzysie klimatycznym i zachęca do zaangażowania w znaczącą zmianę" - dodał.

Artysta nie był gotowy na wysiłek fizyczny, jaki niesie za sobą wielogodzinne siedzenie w jednym miejscu. Już po dwóch dniach plecy, szyja, łokcie i dłonie zaczęły odmawiać mu posłuszeństwa - wszystko przez powtarzalność ruchów. Aby ukończyć performance, Hovinga musiał przyjmować leki przeciwbólowe. 

Ludzie protestują przeciwko zmianie klimatu

Aktywiści wyrażają swój sprzeciw w sprawie zmiany klimatu na różny sposób i w różnych miejscach. Także w muzeach. Oblewają obrazy, przyklejają się do ram, lub wybierają inną formę zwrócenia uwagi na klimat. 

W związku z protestami działaczy proklimatycznych kraje europejskie zmieniają politykę, aby zniechęcić aktywistów do manifestacji w miejscach publicznych. Włoski rząd wprowadza surowsze kary dla osób, które stosują nieposłuszeństwo obywatelskie w obiektach historycznych i kulturowych.

W Polsce ostatnimi czasy głośno jest o organizacji Ostatnie Pokolenie, która zasłynęła z przyklejania się, m.in. do dróg. Informowaliśmy w zeszłym tygodniu o proteście aktywistów, który spotkał się z agresywną reakcją kierowców. Podczas niedawnych protestów w Warszawie aktywiści i aktywistki klimatyczne spotkali się z "festiwalem przemocy". Protestujący mieli być szarpani, użyto przeciw nim także gazu pieprzowego i gaśnic. "Policja odwróciła wzrok" - podaje organizacja. Policjanci w rozmowie z naszą redakcją przedstawiają nieco inny obraz wydarzeń.

Zwierzęta w praskim zoo dostały tony lodu dla ochłodyAFP
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas