Kradną jedzenie z grilla, zaglądają do śmietników. Inwazja szopów w Polsce
Oprac.: Jakub Wojajczyk
Rozbójnik w ciele pluszaka – tak o szopie praczu mówi wielu myśliwych i naukowców. Rosnąca wciąż populacja szopów może zagrażać polskim ekosystemom, przenosić choroby, powodować straty w rolnictwie. Z drugiej strony ciężko winić zwierzęta, które to człowiek sprowadził w nowe miejsce. O tym jak duży mamy problem z szopami i czy znajdzie się na niego rozwiązanie – dla programu "Czysta Polska" Piotr Kotwicki.
W zajeździe pani Moniki w Ośnie Lubuskim szopy to niemal codzienni goście. "Śmietnik bio jest ulubionym miejscem sprawdzenia, czy jest coś do zjedzenia, ale nie przeszkadza im wieczorem sprawdzić, czy na grillu coś zostało" - mówi pani Monika.
Wygląd pluszaka, duch łobuza
Wielu naukowców i myśliwych apeluje jednak, by nie dać się zwieść milutkiemu wyglądowi i przyjaznemu nastawieniu, bo szop jest jak broń biologiczna, a coraz częstsze spotkania to - jak mówią - inwazja.
"Mówimy o inwazyjnym gatunku obcym, czyli gatunku, który podlega bezwzględnej eliminacji, bo zagraża naszej bioróżnorodności, ptakom śpiewającym. Potrafi roznosić choroby, na które sam nie choruje, ale jest nosicielem" - mówi Wojciech Pawliczak, łowczy wojewódzki z PZŁ w Gorzowie Wlkp.
Szopy powodują ponadto straty w rolnictwie, ponieważ żywią się kukurydzą, winogronami, truskawkami. Sprowadzono je do Europy z USA, głównie na futra. Dziś na wolności tylko w Niemczech żyje ponad milion osobników. Część przywędrowała do zachodniej Polski.
"To człowiek za pośrednictwem tego gatunku, który został zawleczony konkretnie przez człowieka poza jego naturalny zasięg, stwarza zagrożenie dla bioróżnorodności" - mówi dr Rafał Maciaszek z SGGW w Warszawie.
Co zrobić z szopami w Polsce? Są dwa warianty
Eliminacja szopów jest jednak trudna. Zwierzę świetnie pływa, wspina się, jest wszystkożerne, a w Polsce nie ma naturalnych przeciwników. Szopy są inteligentne i lubią towarzystwo człowieka, więc pożywienia mają pod dostatkiem.
Jak poradzić sobie z inwazyjnym szopem? Nawet Unia Europejska zaleca, aby walczyć ze zwierzętami przy pomocy odstrzału. Jeśli teraz nie powstrzymamy inwazji szopów na zachodzie kraju, to wkrótce cała Polska będzie miała problem - oceniają naukowcy.
Nie wszyscy są jednak zwolennikami tak drastycznych środków. Zamiast strzelać, można szopy odławiać, kastrować, umieszczać w azylach. "Ten gatunek jest już na tyle liczny, że osiągnął już stabilną populację na terenie Polski i należałoby pomyśleć o badaniach i profilaktyce" - mówi Ewa Zgrabczyńska, właścicielka azylu dla zwierząt.
"Trzeba wziąć po prostu za nie odpowiedzialność i zająć się nimi. Pozwolić im żyć, a nie zabijać" - ocenia Ilona Urbańska, wolontariuszka, opiekunka szopów. Obie strony zgadzają się jednak, że za rozwiązanie problemu szopów praczy wzięto się w Polsce o kilkadziesiąt lat za późno.