Mniej mięsa, więcej fasoli. Tak będziemy jeść w 2024 r.
Czy Europejczycy w tym roku będą jeść więcej białka roślinnego, a mniej mięsa? Czy zmniejszy się ilość zjadanej wieprzowiny? UE prognozuje, jak będzie wyglądał rok 2024 na rynku roślin i mięsa.
Preferencje żywieniowe Europejczyków się zmieniają. Zmiany te są dyktowane kwestiami etycznymi i środowiskowymi. Młode pokolenia coraz częściej ograniczają lub rezygnują ze spożycia mięsa, a w mniejszym stopniu także nabiału i innych produktów odzwierzęcych.
Rewolucja jest widoczna także w politykach krajowych dotyczących żywienia i przekształcania rolnictwa na systemy bardziej zrównoważone.
Inwestycje w strączki i mniej mleka
W związku z potrzebą ograniczenia emisji i negatywnego wpływu rolnictwa na środowisko i dobrostan zwierząt (mowa o rolnictwie przemysłowym) tym roku eksperci przewidują wzrost opłacalności upraw zrównoważonych. Oczekuje się, że wzrośnie liczba upraw roślin wysokobiałkowych. Przewiduje się też, że będzie spadać produkcja mleka i mięsa - wieprzowiny i wołowiny (maleje zainteresowanie tymi wyrobami). Prawdopodobnie nie spadnie jednak produkcja serów i jogurtów oraz produktów innowacyjnych.
Eksperci branżowi szacują, że duży popyt na drób i niskie ceny mięsa drobiowego utrzymają ten sektor na wysokim poziomie. Szacuje się również, że średnie spożycie mięsa na mieszkańca będzie ciągle spadać - w ciągu 12 lat o ok. 1,6 kg.
Finalnie pomimo ciągłego wzrostu popularności diet wegetariańskich i wegańskich, większość Europejczyków będzie nadal opierać swoją dietę na białkowych produktach pochodzenia zwierzęcego. Struktura pochodzenia białek w Europie zachowa swój udział na poziomie 60 proc. białek pochodzenia zwierzęcego i 40 proc. roślinnego.
Polacy nie chcą wegańskiej szynki?
Wkrótce swój finał znajdzie spór, jaki toczy się w sprawie roślinnych zamienników mięs i wędlin dostępnych w Polsce. Przypomnijmy, że pod koniec ub.r. Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi wystąpiło z propozycją zakazania nazywania roślinnych zamienników "mięsnymi" nazwami. W związku ze sprawą swój sprzeciw do MRiRW przekazał Polski Związek Producentów Żywności Roślinnej (PFPŻ), Polska Federacja Producentów Żywności czy Federacja Konsumentów.
Głos zabrały także wicemarszałkini Senatu Magdalena Biejat oraz posłanka Alicja Łepkowska-Gołaś. MRiRW stwierdziło, że celem jest "przyczynienie się do zapewnienia ochrony interesów konsumentów dając im możliwość dokonywania świadomego wyboru, a także ochrony rynku produktów mięsnych".
W opinii PFPŻ przeczytać można, że uzasadnienia do projektu rozporządzenia nie wynika, że "przeprowadzono badania konsumenckie w Polsce wykazujące, iż obecnie stosowane oznakowanie produktów roślinnych w jakikolwiek sposób jest źle rozumiane przez konsumentów lub wprowadzające ich w błąd. W związku z tym proponowane ograniczenie stosowania nazw można uznać za dyskryminację całego sektora produktów roślinnych względem sektora produkcji wyrobów pochodzenia zwierzęcego".
Na początku grudnia "dwutygodniowe" Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi przedstawiło projekt zakazu "mięsnego" nazewnictwa dla roślinnych alternatyw. Po proteście ze strony branży roślinnej termin konsultacji społecznych został wydłużony do 8 stycznia.
- Nowy rząd zapowiedział zrównoważony rozwój polskiej gospodarki i mamy nadzieję, że dieta roślinna będzie tego elementem. Jeśli projekt, który pozostawił po sobie rząd "dwutygodniowy" zostanie podpisany pomimo szerokiego sprzeciwu, będzie to bardzo niepokojący sygnał i rozczarowanie dla branży spożywczej, jej innowacyjnych ambicji, a także ochrony środowiska i zdrowia Polaków - przekazała Interii Alicja Bućko, specjalistka ds. Rozwoju Kampanii Roślinnych w RoślinnieJemy.