Dżuma nigdy nie zniknęła. Czy grozi nam powrót straszliwej epidemii?
Dżuma, choroba która zdziesiątkowałą ludność Europy w średniowieczu, nigdy nie zniknęła. A naukowcy obawiają się, że wkrótce może powrócić w formie odpornej na wykorzystywane do jej zwalczania leki. Odporna na antybiotyki dżuma mogłaby znów wywołać pandemię.
Czarna Śmierć nadeszła ze wschodu. Pojawiła się na Krymie w 1347 r. Nadchodziła falami, paraliżując miasta, kraje i cały kontynent na wiele lat. Gdy ustąpiła ostatecznie zabiła 50 milionów ludzi, przeobrażając kontynent zupełnie - po czarnej śmierci wyludniona Europa została zmuszona do głębokich reform, które ostatecznie zaowocowały renesansem, oświeceniem i rewolucją przemysłową.
Jednak bakteria, która wywołała dżumę jest nadal z nami, a epidemiolodzy ostrzegają, że ten śmiercionośny patogen może się jeszcze przebudzić.
Dżuma może jeszcze powrócić
Dżuma powróciła w XIX wieku za sprawą trzeciej pandemii dżumy zapoczątkowanej w Chinach. Korzystając z szybkich parowców i pociągów, rozlała się na cały świat i przed ostatecznym wygaśnięciem w latach 40. XX wieku zabiła około 20 milionów ludzi. To już nie historia średniowiecza - a czasy naszych dziadków czy pradziadków.
Yersinia pestis, bakteria wywołująca dżumę, stale występuje w gryzoniach - szczurach, myszach, świstakach, myszoskoczkach, wiewiórkach i pasożytach ssących ich krew. Takie zakażone gryzonie tworzą rezerwuary bakterii i występują powszechnie na każdym kontynencie z wyjątkiem Australii.
Sporadyczne przypadki dżumy są zaskakująco powszechne i mogą czasem wywołać epidemię, tak jak miało to miejsce na Madagaskarze w 2017 roku. Epidemia zaczęła się tam, gdy zarażony mężczyzna wsiadł do autobusu w centrum wyspy i udał się do wschodniego miasta Toamasina przez stolicę Antananarivo. Zainfekował dziesiątki współpasażerów, zanim zmarł w drodze. W sumie w czasie epidemii 2348 osób zostało zarażonych, a 202 zmarło. Poza Madagaskarem ogniska choroby pojawiały się ostatnio w Indiach, Chinach i Stanach Zjednoczonych. Globalna liczba przypadków stale rośnie.
Zobacz także: U pręgowców amerykańskich wykryto dżumę
Ryzyko pojawia się coraz częściej
Problemem jest to, że rosnąca populacja ludzi coraz częściej wchodzi w kontakt ze zwierzętami zarażonymi tym i innymi patogenami, które dotąd były schowane głęboko w niedostępnej dziczy. Gdy człowiek zostanie zarażony, postęp choroby jest szybki. Od zakażenia, zazwyczaj wskutek ugryzienia pchły, bakteria atakuje węzły chłonne i rozmnaża się, powodując bolesne obrzęki. Po dwudniowym okresie inkubacji pojawia się nagły atak gorączki, dreszczy, bólów głowy, bólów ciała, osłabienia, nudności i wymiotów.
Ale może być znacznie gorzej. Ze swojej bazy dymieniczej infekcja może rozprzestrzenić się do krwiobiegu, przekształcając się w dżumę posocznicową lub do płuc, aby rozwinąć się w postać płucną. O ile postać dymieniczną dżumy przeżywa około 70 proc. zakażonych, o tyle postać płucna czy posocznicowa bez leczenia zawsze kończy się śmiercią.
Wszystkie trzy formy dżumy można wyleczyć antybiotykami. Ale epidemia na Madagaskarze miała prawie 10 proc. śmiertelności, mimo że rzucono na nią ponad milion dawek antybiotyków. Nawet w USA, gdzie w 2015 r. dżumą zaraziło się 15 osób, śmiertelność przekraczała 25 proc.
Zobacz także: Jak zmiany klimatyczne wpłyną bezpośrednio na Polskę?
Dżuma odporna na antybiotyki to największe zagrożenie
Istnieje również ryzyko, że Y. pestis nabędzie oporności na antybiotyki, co uczyni nasze najlepsze terapie bezużytecznymi. Mógł uzyskać tę odporność od innych bakterii w procesie zwanym horyzontalnym transferem genów. Jest to teoretyczne zagrożenie ze strony wszystkich patogenów bakteryjnych. W próbkach Y. pestis pobranych od dzikich zwierząt zaobserwowano oporność na różne antybiotyki, a bakterie wyizolowane od zakażonych ludzi wykazały oporność na każdy lek zalecany do leczenia.
Biorąc pod uwagę te zagrożenia, zdecydowanie najlepszą opcją jest szczepienie. Istniejące szczepionki były skuteczne w przeszłości, ale są już stare. W 2018 roku Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) oświadczyła, że nie zaleca już szczepień na dżumę dotychczasowymi szczepionkami.
Po wybuchu epidemii na Madagaskarze w 2017 r. WHO stwierdziła, że istnieje pilna potrzeba opracowania nowych szczepionek przeciwko dżumie. Obecnie w przygotowaniu jest ponad 20. Postęp niestety jest powolny. Fundusze są ograniczone, a fakt, że dżuma powraca jedynie sporadycznie i w ograniczonym zakresie sprawia, że nie jest palącym problemem dla ludzi podejmujących decyzje. Ale zagrożenie istnieje. I dobrze o nim pamiętać.