Dawna tajemnica odkryta na Grenlandii. "Nie kupujcie domu przy plaży"
Kilkukilometrowy słup lodu wydobyty jeszcze w 1993 roku z lodowców Grenlandii okazał się skrywać niezwykłą tajemnicę. Dolne fragmenty tego lodu zawierają bowiem ślady dawnego ekosystemu tundry. To znaczy, że Grenlandia była niegdyś rozmrożona i przypominała raczej północną Eurazję. A to z kolei znaczy, że poziom mórz musiał się sporo podnieść.

W skrócie
- Najnowsze badania wykazały, że pod grubą warstwą lodu Grenlandii odnaleziono ślady dawnego ekosystemu tundry, co dowodzi, że wyspa nie zawsze była zlodowacona.
- Wyniki analiz sugerują, że w plejstocenie Grenlandia była wolna od lodu i pokryta roślinnością oraz zamieszkiwana przez owady i grzyby.
- Dzisiejsze tempo topnienia lodowców budzi niepokój, gdyż prowadzi do znacznie szybszego podnoszenia poziomu mórz niż w przeszłości, grożąc zalaniem wielu dużych miast i regionów.
- Więcej podobnych informacji znajdziesz na stronie głównej serwisu
Spis treści:
Rozmarzanie Grenlandii jest dzisiaj wielkim zmartwieniem świata. Lody topnieją, życie w Arktyce jest coraz trudniejsze, podnosi się poziom wód. Nie chodzi jednak przy tym o to, że w ogóle takie zjawisko ma miejsce, gdyż rozmarzania Grenlandii doświadczaliśmy także w przeszłych wiekach. Chodzi o tempo, w jakim się to dzieje.
Nowe badania opublikowane w "Proceedings of the National Academy of Sciences" wskazują na to, jak sytuacja z lodami Grenlandii wyglądała w poprzednich epokach. Owszem, niegdyś Grenlandia była terenem nawet o tropikalnym klimacie; to przecież tu odkryto jedne z najstarszych istot, które wyszły z wody na ląd (Ichtyostega, Qikiqtania), ale było to w czasie, gdy dzisiejsza Grenlandia wskutek ruchów tektonicznych Ziemi znalazła się w zupełnie innym położeniu na globie. Natomiast te badania wskazują na rozmarzanie Arktyki w czasach, gdy położenie lądów było już takie, jak obecnie - kilka milionów lat temu.
Są dowody, że w przeszłości na Grenlandii nie było lodu
Jak czytamy w tych badaniach: "Skamieniałości roślin, owadów i grzybów znajdujące się pod centralną warstwą lądolodu Grenlandii są dowodem na to, że w przeszłości nie było lodu". To bowiem ślady pradawnego życia podobnego do współczesnej tundry w północnej Eurazji czy Ameryce Północnej. Rozmarzanie Grenlandii miewało już zatem miejsce i na dodatek było to rozmarzanie na sporą skalę.

"Trwałość i rozmiar lądolodu grenlandzkiego w plejstocenie są niepewne. Ustalenie tego jednak jest istotne, ponieważ rekonstrukcja zmian zachodzących w lądolodzie grenlandzkim określa jego wpływ na wzrost poziomu morza w poprzednich okresach dziejów Ziemi, w czasach ciepłego klimatu i stanowi podstawę przyszłych prognoz" - czytamy we wnioskach badań dokonanych na bazie próbki najstarszego lodu Grenlandii wykonanych przez naukowców m.in. z Uniwersytetu Vermont w Stanach Zjednoczonych. To wywiercona jeszcze w 1993 roku próbka lodu stanowiąca 3-kilometrowy słup sięgający w głąb lodowca. I to w tej próbce odnaleziono ślady zupełnie innego życia na Grenlandii w plejstocenie.
Naukowcy piszą: "Przeanalizowaliśmy warstwę gliny wydobytą z lodowca w 1993 roku spod 3-kilometrowej warstwy lodu w Summit w Grenlandii. Glina zawiera fragmenty roślin, drewno, części owadów, grzyby i nuklidy kosmogeniczne, co dowodzi, że podłoże Grenlandii w Summit to długowieczna, stabilna powierzchnia lądu, zachowująca zapis depozycji, ekspozycji i ekosystemów interglacjalnych. Wiedza o tym, że centralna Grenlandia była pokryta tundrą w plejstocenie, pozwala lepiej zrozumieć reakcję biosfery Arktyki na rozmrażanie".

Zatoną Nowy Jork, Tokio, Dżakarta i Polska
Takie, jakie ma miejsce obecnie i to w znacznie większym tempie niż w plejstocenie. To jest niepokojące, bo sprawia, że nie sposób się do tych zmian klimatycznych, ocieplenia i podnoszenia poziomu wód należycie przygotować. Już teraz kilka państw i wysp oraz wybrzeży wie, że będą zalane. Indonezja przenosi stolicę ze skazanego na zatopienie Dżakarty, inne państwa szykują plan B.
Zdaniem badaczy z Uniwersytetu Vermont, skutki takiego rozmarzania mogą być potężne, a analiza dawnego lodu Grenlandii pozwala je zbadać. Gdyby bowiem doszło do takich procesów jak wtedy, do zupełnego stopienia lodu tej części świata, w ciągu kilku stuleci doprowadziłoby to do wzrostu poziomu morza o około 7 metrów. To znaczy, że zniknęłyby nie tylko Dżakarta, ale także Tokio, Nowy Jork, Bombaj, Gdańsk i duża część Polski. "Nie kupujcie domów przy plaży" - konkludują nawet badacze.
Argon uwięziony w pokrywającym go czystym lodzie wskazuje na to, że nieprzerwanie od 250 tysięcy lat znajdowała się na Grenlandii pokrywa lodowa. Wcześniej jednak mieliśmy spore okresy rozmarzania, ze szczytem ponad 1 mln lat temu. Wskazują na to, chociażby obfite szczątki roślin grenlandzkich sprzed 416 tysięcy lat. Są wśród nich nawet wierzby albo mak arktyczny, które rosły wtedy tu jak gdyby nigdy nic. To pierwsze tak wyraźne dowody, że w plejstocenie Grenlandia była roztopiona, że żyły tu owady, rośliny, grzyby, istniał cały tundrowy ekosystem. Kosztem terenów zalanych w innych częściach świata.