"To urzędy są winne betonozy". Urbaniści stawiają sprawę jasno

W dobie zmiany klimatu i coraz to częstszych rekordów ciepła zorientowaliśmy się, że wybetonowane miasta nie służą nikomu. Nagle wszyscy - od Unii Europejskiej po producentów materiałów budowlanych - chcą walczyć z wszechobecnym betonem i tworzyć zrównoważoną, przyjazną środowisku infrastrukturę. - Niektóre urzędy już się zorientowały, że zieleń różnych typów jest potrzebna w miastach - mówi Natalia Szcześniak, architektka i urbanistka z "Architecture is a Good Idea". Czy istnieje kompromis pomiędzy betonem a zielenią?

Rynek w Sieradzu - przykład betonozy
Rynek w Sieradzu - przykład betonozyWojciech Olkusnik/East NewsEast News

Sytuacja wydaje się być patowa - brak rozwoju miast i totalne zazielenienie przestrzeni czy wszędobylski beton, synonim postępu? 

- Trudno wyobrazić sobie cofnięcie ludzkości do epoki przedprzemysłowej - to scenariusz chyba tylko z dystopijnych powieści i co bardziej pesymistycznych przewidywań futurologów. Miasto stanowi najbardziej przekształcony przez człowieka fragment środowiska, w którym zmienione zostały właściwie wszystkie naturalne warunki - tłumaczy Radosław Gajda, architekt i krytyk architektury z "Architecture is a Good Idea".

Możliwość wypracowania ekologicznych rozwiązań dla infrastruktury miejskiej wydaje się być prosta - więcej nasadzeń oraz stosowanie od samego początku materiałów i rozwiązań przyjaznych środowisku. Jak już wspominaliśmy - inteligentne zielone miasta zaczynają pojawiać się. 

Najbardziej reprezentatywnym przykładem zielonej architektury jest dzieło Stefano Boeriego, czyli Bosco Verticale - para mieszkalnych wieżowców w dzielnicy Porta Nuova w Mediolanie we Włoszech. Znajdują się między ulicami: Via Gaetano de Castillia i Via Federico Confalonieri, w pobliżu stacji kolejowej Milano Porta Garibaldi.

Wieżowiec Bosco Verticale we Włoszech - jeden z podręcznikowych przykładów nowoczesnej, zielonej architektury miastaCHAMUSSY/SIPA/EAST NEWSEast News

Zielona infrastruktura w parze z betonozą

Na wstępie należy wytłumaczyć czym jest zielona infrastruktura. Najogólniej terminem tym określamy elementy przestrzeni miejskiej, zaprojektowanej lub zaadaptowanej, której celem jest wprowadzenie elementów naturalnych do miejsc silnie zmienionych przez człowieka. Jest to budowanie w zgodzie z naturą i ekologią. Do zielonej infrastruktury zalicza się wszystkie zieleńce, parki (w tym modne ostatnio parki kieszonkowe), drzewa wzdłuż ulic, wszystkie zielone nasadzenia, ogrody itd.

Jej przeciwieństwem jest betonoza. Jan Mencwel w 2020 r. w książce "Betonoza. Jak się niszczy polskie miasta" sformalizował zjawisko betonowania coraz to większych przestrzeni i pozbywania się zieleni. Określenie to funkcjonowało wcześniej w przestrzeni publicznej, ale ze względu na pogłębiający się kryzys środowiskowy i klimatyczny nabrało dodatkowego znaczenia. 

- Podobnie jak patodeweloperka albo pasteloza, betonoza jest negatywnie nacechowanym, ale nieostrym określeniem - tłumaczy Gajda. My najczęściej spotykamy się z nim w kontekście krytyki przestrzeni publicznych, z których usuwana jest zieleń i w zamian pojawia się jednolita powierzchnia utwardzona - czyli wielka połać betonu albo kamienia - mówi. 

Ważne jest też pojęcie zrównoważonego miasta, a takie zostało opisane w raporcie  "Nasza wspólna przyszłość", przygotowanym przez Światową Komisję ds. Środowiska i Rozwoju (tzw. Raport Brundtland). Zakłada, że potrzeby mieszkańców ze zrównoważonych miast mają być tak zaspokajane, by nie zmniejszać szans przyszłych mieszkańców

Radosław Gajda, architekt i urbanista, popularyzator wiedzy o architekturze, prowadzący program "Architecture is a Good Idea"Mateusz Grochocki/East NewsEast News

Według standardów ONZ i Unii Europejskiej miasta powinny być projektowane w sposób ograniczający do minimum ich negatywne oddziaływanie na środowisko, z poszanowaniem dla lokalnej społeczności, dziedzictwa kulturowego, ale także przy uwzględnieniu rachunku ekonomicznego.

Stanowi to w naszym kraju oksymoron. Internet z roku na rok jest zalewany zdjęciami rozgrzanych wręcz do czerwoności miejskich placów.

Ekomiasta po polsku

Miasta wypowiadają walkę zmianom klimatu i proponują zielone rozwiązania. Ostatnio zrobił to Kraków. W kilku miejscach pojawiła się wiata przystankowa.

1 czerwca na przystankach Krowodrza Górka i Rondo Grunwaldzkie pojawiła się budka. Kilka miejsc do siedzenia z płaskim dachem, wszystko o konstrukcji drewniano-metalowej, bez ścian, zacienienia, z kilkoma rachitycznymi roślinkami. Jest to projekt CoolCo’s mający na celu przeciwdziałanie skutkom upałów. Został zrealizowany z funduszy europejskich. W sieci momentalnie wybuchła burza. "Czy nie lepiej byłoby zainwestować w sadzenie drzew?" - pytają internauci. 

To zupełnie nieudane działanie pozorowane. Widzimy tu głównie marketingowe zastosowanie tego projektu - urząd chce pokazać, że coś robi, robiąc bardzo mało, ale w taki sposób żeby można było się pochwalić.
Natalia Szcześniak, architektka
- To urzędy miast są winne betonozy - mówi Natalia Szcześniak, architektka i urbanistka Piotr Kamionka/REPORTEREast News

- Te tymczasowe konstrukcje nie dadzą więcej cienia niż wiata przystankowa, do tego wyglądają na niedopracowane projektowo oraz niskiej jakości. Nie wzbogacają estetyki miasta ani niestety nie pomogą mieszkańcom radzić sobie z upałami. Mam wrażenie, że takie projekty robią dużo złego, bo ośmieszają działania urbanistyczne w niedużej skali, które są potrzebne. Takie zacienione ławki, wzbogacone o zieleń, mogą być ciekawą i przydatną ideą (w miastach często brakuje ławek!), jednak zrealizowane w takiej formie mogą wywołać niechęć także w stosunku do innych projektów w przyszłości - dodaje Natalia Szcześniak.

Stolica też nie ma czym się chwalić. Zielone przystanki są reprezentowane głównie przez wiaty z posadzonymi rozchodnikami na dachach. Podobnie nie spodobała się zielona strefa przed warszawskim ratuszem - przekształcono parking przed budynkiem stawiając kilka donic z roślinami oraz drewniane palety. Wszystko w pełnym słońcu, bez zadaszenia. Do projektu w kolejnych latach nie powrócono. 

Mieszkańcy Krakowa skrytykowali pilotażowy projekt, w ramach którego na przystankach stanęły drewniane zadaszone siedziska. Czy nie lepiej po prostu posadzić drzewa? - pytają retorycznie komentującyUM Krakówmateriały prasowe

Ekobeton naprawdę jest eko?

Producenci materiałów budowlanych również podjęli walkę o przyjazną przestrzeń miejską. Wszystko w duchu zielonego środowiska i przeciwdziałaniu kryzysowi klimatu.

- Producenci materiałów budowlanych bardzo chętnie nazywają swoje produkty "ekologicznymi", ale trzeba mieć świadomość, że produkcja przeważającej większości materiałów budowlanych jest bardzo szkodliwa dla środowiska i wiąże się z ogromną emisją dwutlenku węgla, nie tylko ze względu na konieczność zużywania do ich produkcji mnóstwa energii, ale też - jak w przypadku betonu - z powodów czysto technologicznych - tłumaczy ekspert.

Wśród ekologicznych materiałów wymienia się często ziemię, słomę, bambus, włókna drzewne, konopne, szkło piankowe . 

- Najbardziej zrównoważonym materiałem budowlanym i jedynym odnawialnym jest drewno. Jednak nie nadaje się ono do wszystkich zastosowań, chociaż trzeba pamiętać, że powstały już pierwsze drewniane wieżowce, a i w Polsce projektuje się pierwsze spore budynki biurowe o konstrukcji drewnianej - dodaje Radosław Gajda.

Drewno jest materiałem odnawialnym i można go wielokrotnie wykorzystać, jednak masowa wycinka drewna na potrzeby przemysłu - także budowlanego - jest zaprzeczeniem zrównoważonego rozwoju. Jedynie rozważne pozyskiwanie certyfikowanego drewna oraz nasadzanie nowych drzew przeznaczonych na potrzeby przemysłu może zrównoważyć straty wynikające z wycinki.

W Europie obowiązuje system certyfikacji FSC. Niestety w Polsce ok. 2 miliony hektarów lasów pozostaje bez tego certyfikatu. Cierpi na tym m.in. branża meblowa, a zyskują Lasy Państwowe.

Jako przyjazne dla środowiska wymienia się starożytną metodę murarską adobe, cegły ekologiczne czy beton z konopi. Jednak pozostają one ciągle w niszy. 

Jak zatrzymać betonozę?

Rekordy ciepła są bite wręcz z dnia na dzień i ciągle pojawia się pytanie - jak walczyć z ciepłem i wszechobecnym betonem? Skoro mamy projekty zielonych miast, to powinniśmy wzorować się na nich? Projektować z użyciem ekologicznych (tych prawdziwych) materiałów budowlanych? Kilka miast w Polsce poszło po przysłowiowy rozum do głowy i zaczęło walkę o lepsze środowisko od odbetonowywania rynków oraz placów. 

- Przede wszystkim to, że nie walczą, a wręcz przeciwnie - to urzędy miast są winne betonozy, to one wycinają drzewa i usuwają zieleń niską. Niektóre urzędy już się zorientowały, że zieleń różnych typów jest potrzebna w miastach, niestety "odbetonowywanie" miast zwykle polega na tym, że zmniejszana jest przestrzeń dla pieszych - mówi Natalia Szcześniak z “Architecture is a Good Idea".

Co w takim razie robić? Jak już mówił Radosław Gajda "wielodniowe fale upałów i gwałtowne burze z nawalnymi opadami są coraz większym zagrożeniem dla mieszkańców miast i obciążeniem dla miejskiej infrastruktury. "Niektóre recepty jak zmniejszyć negatywne skutki wysokich temperatur dla zdrowia, szczególnie osób starszych, znamy od stuleci, np. podcienia wzdłuż ulic, obsadzanie ulic i częściowo placów drzewami, ukształtowanie brył budynków, które pozwala chłonąć ciepło słoneczne zimą, ale izolować się od niego latem" - wylicza specjalista.

Poza tym, jak dodaje ekspert, "do nowszych rozwiązań, ale niewymagających znacznych inwestycji czy skomplikowanych urządzeń, należą np. ogrody deszczowe, które zabezpieczają kanalizację burzową przed przeciążeniem, jednocześnie obniżając temperaturę w upalne dni w swojej najbliższej okolicy".

- Najlepsze w walce z betonozą są nasadzenia roślinne - wtóruje Szcześniak. - W moim odczuciu betonoza raczej jest właśnie cofaniem rozwoju infrastruktury. Infrastruktura zielona to także ważny składnik miejskiej przestrzeni, więc kiedy nie ma zieleni, to miasto ubożeje - dodaje .

Ekspertka zwraca też uwagę na rozwijającą się "asfaltozę". Pod tym terminem kryje się projektowanie dużych rozwiązań drogowych i komunikacyjnych kosztem przestrzeni dla pieszych. 

- Często rozbudowane skrzyżowania, wielopasmowe drogi zajmują zbyt dużo miejsca w stosunku do przestrzeni jaka zostaje pieszym, a także w stosunku do przestrzeni jaka rzeczywiście jest potrzebna ruchowi samochodowemu. To problem, o którym mało się jeszcze mówi, ale na pewno warto się przyjrzeć, czy jakichś wyasfaltowanych fragmentów miasta nie dałoby się na przykład zazielenić lub oddać pieszym - zaznacza.

"Wydarzenia": W czasie rewitalizacji wycinają całą zieleń. Betonoza w polskich miastachPolsat NewsPolsat News
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas