Bałtyk to jedno wielkie wysypisko. Śmieci na plażach i wraki na dnie

Nadal wiele Polek i Polaków wybiera Morze Bałtyckie jako kierunek swoich wakacyjnych wyjazdów. Ale nie da się tego ukryć - Bałtyk to morze bardzo zanieczyszczone. Plaże na naszym wybrzeżu kojarzymy tak samo z piaskiem, jak i zalegającymi na nim puszkami, butelkami i niedopałkami. Kolejne, czasem prawie 100-letnie śmieci spoczywają głęboko na dnie morza. Chodzi o wraki statków, których w samej tylko Zatoce Gdańskiej może być ok. 100. Na ich pokładach cały czas znajduje się amunicja, broń chemiczna i miliony litrów ropy. Eksperci mówią, że katastrofa ekologiczna czeka tuż za rogiem.

Butelki, puszki, niedopałki papierosów i inne śmieci to nadal częsty widok nad polskim morzem. Ale to nie jedyne odpady, jakie zagrażają Bałtykowi
Butelki, puszki, niedopałki papierosów i inne śmieci to nadal częsty widok nad polskim morzem. Ale to nie jedyne odpady, jakie zagrażają BałtykowiTeodor RyszkusAgencja FORUM

Szacuje się, że spośród wszystkich śmieci trafiających do Bałtyku aż 70 proc. stanowi plastik. Jest to jeden z poważniejszych problemów Morza Bałtyckiego. 

I faktycznie, będąc na plaży w Sopocie, Łebie czy Świnoujściu nie trzeba długo szukać, aby natknąć się na plastikowe butelki, kubki i inne odpady z tworzyw sztucznych, które morze wyrzuca na brzeg lub zabiera z plaży. 

Plastik usuwany jest z mórz i oceanów przy pomocy specjalnych sieci Fundacja MAREmateriały prasowe

Morza szum, ptaków śpiew i... plastikowe śmieci

Według danych Komisji Helsińskiej na każde 100 metrów bałtyckich plaż przypada od 50 do 300 sztuk odpadów. Zdecydowana większość z nich to plastikowe śmieci. Najczęściej są to przedmioty jednorazowego użytku, takie jak kubki, sztućce, czy opakowania po napojach i żywności. Inne śmieci lądujące na plażach to m.in. szkło, metal, tekstylia oraz drewno.

Plastik nie tylko psuje wypoczynek plażowiczom, ale zanieczyszcza także wody Bałtyku. Na dodatek robi to na wiele sposobów. Pływające w morzu śmieci są mylone przez zwierzęta z pożywieniem. Połknięcie przez nie plastikowych odpadów jest jak wyrok śmierci, bo zatruwa ich organizm lub zapełnia żołądek, upośledzając poczucie głodu i doprowadzając do śmierci. 

Kolejne śmiertelne zagrożenie stanowią porzucone narzędzie połowowe, w które zaplątują się zwierzęta. Żyłki i sieci również zrobione są z niebezpiecznych dla morskich stworzeń tworzyw sztucznych.

Co gorsza, wszystkie plastikowe śmieci w Bałtyku mają jedną wspólną cechę - są bezustannie wystawione na działanie fal, prądów i promieniowania słonecznego, co powoduje ich rozdrabnianie. W ten sposób tworzą się mikro- i nanoplastiki, które są jeszcze groźniejsze i trudniejsze do usunięcia

Przenoszą się na nich drobnoustroje oraz gatunki inwazyjne, spożywają je także mniejsze organizmy wodne, takie jak małże czy kraby. Cząsteczki plastiku z mórz i oceanów trafiają w ten sposób na nasze stoły i do ludzkich organizmów. Znaleziono je nawet w płucach człowieka.

Na dnie Morza Bałtyckiego zalega ponad 500 tys. ton różnego rodzaju broni i amunicji. W polskiej części zatopionych jest też 400 wraków okrętów wojennychDave J HoganGetty Images

Trujące wraki na dnie Bałtyku

Największy problem bałtyckiego ekosystemu skrywa się jednak na dnie morza. To amunicja, broń chemiczna i olej napędowy, które zalegają we wrakach zatopionych tu okrętów. Tylko w samej Zatoce Gdańskiej spoczywa około 100 wraków. 

Na całym obszarze Morza Bałtyckiego, który przynależy do Polski pod wodą zidentyfikowano aż 400 zatopionych statków. W przypadku okrętów największym zagrożeniem jest korozja, przez którą do wody wydzielane są groźne substancje.

Zatopione okręty wydzielają też do wody zgromadzone paliwo. Jeden z nich - niemiecki Franken spoczywający w Zatoce Gdańskiej - nadal posiada w zbiornikach nawet pięć milionów litrów oleju opałowego. Badania gruntu w najbliższym sąsiedztwie tankowca pokazały, że już doszło tam do dużego spustoszenia w ekosystemie. Jeśli całe paliwo wycieknie, skażony zostanie obszar od granicy z Rosją do Helu. Będzie to ogromna katastrofa ekologiczna dla całej Zatoki Gdańskiej.   

Broń chemiczna z czasów drugiej wojny światowej

Na dnie morza zalegają również, zatopione po II wojnie światowej, miny i bomby oraz broń chemiczna: iperyt siarkowy i środki na bazie arsenu - clark, adamsyt i luizyt, a także, w mniejszych ilościach, tabun. Z bomb wyciekają trujące substancje, które mogą prowadzić do skażenia. 

Część trucizn może zbierać się w rybach, przez co są bardziej narażone na choroby. Morze wyrzuca też na plaże biały fosfor. Jest on szczególnie niebezpieczny, ponieważ przypomina wyglądem bursztyn - pomylenie tych dwóch substancji może skończyć się poważnymi oparzeniami.  

W Bałtyku zalega około 500 tys. ton amunicji konwencjonalnej oraz 40-60 tys. ton broni chemicznej. Z powodu postępującej korozji pociski i bomby na szczęście nie grożą wybuchem. Ryzyko wycieków toksycznych substancji i trwałe zanieczyszczenie środowiska jest jednak ogromne.

Sieci, żyłki i inny sprzęt połowowy również zanieczyszczają Bałtyk. Wiele z tych materiałów wykonano z tworzyw sztucznychUnsplash

Co możemy zrobić dla Bałtyku?

Choć wymaga to ogromnego wysiłku, Bałtyk da się jeszcze oczyścić. Potrzebne są szeroko zakrojone działania, w które muszą się włączyć wszystkie kraje bałtyckie. Konieczna jest przede wszystkim dokładna ewidencja tego, co zaśmieca morskie wody. Do tej pory udało się przeprowadzić kilka badań, jednak niezbędne są dokładniejsze pomiary, które będą wymagać dużych nakładów finansowych i współpracy międzynarodowej. 

Mimo braku dokładnych danych na Morzu Bałtyckim organizowane są akcje usuwania odpadów z wykorzystaniem m.in. specjalnych koszy wyławiających śmieci. Bałtyk czyszczą też organizacje rybackie, które usuwają z niego tony porzuconych sieci i innych odpadów. Z kolei porzuconą po drugiej wojnie światowej amunicję ma wyławiać specjalnie w tym celu zaprojektowany statek.

Duże znaczenie mają oczywiście także nasze codzienne wybory. Gdy jesteśmy na plaży, niedopałki papierosów i inne śmieci powinniśmy wyrzucać do koszy, a nie zostawiać na piasku. Organizacje ekologiczne wskazują, że jest to nadal ogromny problem dla bałtyckich wód. 

Każdy i każda z nas może też przyłączyć się do cyklicznych akcji sprzątania plaż Bałtyku lub wesprzeć zajmujące się tym fundacje. Nic także nie stoi na przeszkodzie, aby po wizycie nad morzem zabrać ze sobą porzucone przez inne osoby śmieci i wyrzucić je do pojemników na odpady. Korona nikomu z głowy nie spadnie, a nasze morze będzie dzięki temu odrobinę dalej od katastrofy ekologicznej i nie skończy jako wielkie wodne wysypisko.    

Coroczny problem na polskich plażachINTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas