Żółta woda w Bałtyku. Dziwnie wyglądające zjawisko nie jest groźne
Woda w Bałtyku przybrała nietypowy żółty kolor. To zbyt wcześnie na sinice, nie zgadza się również barwa, bo od sinic woda robi się zielona. Co się dzieje? To zjawisko, które obserwujemy co roku.
Przebywających nad Bałtykiem może zastanowić nietypowa zmiana koloru wody na żółtą. Choć nie wygląda to zbyt estetycznie, nie stanowi zagrożenia dla zdrowia. To nie są żadne groźne bakterie, ani nawet piasek z Sahary. To pyłki sosny, które pojawiają się ro roku mniej więcej w podobnym czasie.
Pyłki sosny zabarwiły wodę w Bałtyku
Temat żółtej wody w Bałtyku wraca co roku. Osoby, które ze zjawiskiem spotkały się pierwszy raz mogą być zaniepokojone, ale to chwilowe i niegroźne zjawisko, pyłki w ciągu kilku dni rozpuszczają się i ślad po nich zanika. Pyłki sosny są niegroźne dla zdrowia, o ile ktoś nie jest na nie uczulony.
Widok nie jest miły dla oka. Zapylona woda przypomina bowiem breję o nieciekawym kolorze. Najważniejsze jest jednak to, że pyłki sosny nie stanowią zagrożenia dla zdrowia czy skóry kąpiących się osób, pod warunkiem że ktoś nie jest na nie uczulony.
Sosna w pyli od początku maja do połowy czerwca. Pojedyncze pyłki są niewidoczne dla oka, ale teraz ich skupiska gromadzą się wszędzie, jak informuje Państwowy Instytut Geologiczny. Już kilka tygodni temu pojawiały się informacje o żółtym osadzie na samochodach. Teraz widoczne jest również nagromadzenie w wodzie.
Sosna jest popularnym drzewem w Polsce
Żółte zabarwienie wody spowodowane pyłkami sosny nie powinno dziwić, bowiem sosna zwyczajna (Pinus sylvestris) zajmuje 67 proc. powierzchni leśnej naszego kraju. Toleruje różne, nawet słabsze gleby: piaszczyste, gliniaste, podłoża zawierające łupki czy granit, występuje na torfowiska. Jest odporna na mrozy i susze.
Dlaczego w Polsce jest tyle sosny? Dobre gleby są użytkowane rolniczo. Pozostają więc często gleby słabszej jakości, na których bardziej wymagające gatunki, jak np. dęby, radzą sobie gorzej. Ich tempo wzrostu jest także wolniejsze, więc w czasach powojennych zalesianie odbywało się głównie sosną. Jej tempo wzrostu jest bardzo szybkie. Po 10 latach osiąga już 3-4 metry wysokości.
Na Wybrzeżu obecność terenów wydmowych niemal w bezpośrednim sąsiedztwie słonej wody oraz silne wiatry wymuszają przystosowanie się do trudnych warunków. Przetrwają tylko odporne gatunki drzew, dlatego drzewostan regionu to praktycznie sosnowa monokultura.