Topi się tak dużo polarnego lodu, że aż wypacza skorupę Ziemi
Lód na Ziemi topnieje w takim tempie, że naukowcy mówią już o tym, że zaczęły się realizować najgorsze scenariusze związane z globalnym ociepleniem. Jednak umierające lodowce, zanim skonają, mają dla nas w zanadrzu jeszcze kilka całkiem upiornych niespodzianek.
Sytuację dobrze obrazuje to, co na Grenlandii wydarzyło się 28 lipca. Podczas upałów tego dnia roztopiły się 22 gigatony lodu. Temperatura wynosiła ponad 20 st. Celsjusza, czyli była dwukrotnie wyższa niż średnia dla tego regionu o tej porze roku. Warto to sobie wyobrazić: wody z tego lodu wystarczyłoby, żeby pokryć połowę powierzchni Polski warstwą wody wysoką na pięć centymetrów. A mówimy zaledwie o jednym dniu i to tylko na Grenlandii.
Znajdujący się tam lód topnieje obecnie szybciej, niż kiedykolwiek w ciągu ostatnich 12 tys. lat i wielu naukowców składnia się ku opinii, że przekroczony już został punkt krytyczny, za którym nie da się powstrzymać tego procesu. Według niedawnych badań topnienie pokrywy lodowej Grenlandii od 1990 r. już spowodowało wzrost poziomu morza o 10,6 mm. Co stanie się, jeśli całkiem się stopi? Szacunki mówią, że wedle najgorszych scenariuszy, wzrost poziomu mórz może wynieść 7 m. Stopionej pokrywie lodowa Antarktydy "zawdzięczamy" na razie wzrost poziomu mórz o 7,2 mm, ale jeśli znikną wszystkie znajdujące się tam lodowce, ten poziom wzrośnie o 58 m.
Scenariusze globalnego ocieplenia Międzyrządowego Zespołu ds. Zmian Klimatu znajdziesz tutaj.
Efekt odbicia
To, że wraz z podnoszącym się poziomem oceanów z powodu podtopień, powodzi i degradacji gleb miliony ludzi będą musiały szukać nowego miejsca do życia, wcale nie jest najgorszą wiadomością. Czuć się bezpiecznie nie powinni nawet ludzie mieszkający w głębi lądów. Okazuje się bowiem na przykład, że wraz z topnieniem pokrywy lodowej na południowo-zachodniej Grenlandii do wody przedostają się bardzo duże ilości rtęci. Naukowcy, szukający składników odżywczych w wodzie, odkryli, że trujący metal w aż trzech rzekach i dwóch fiordach "w stężeniach wyższych, niż w jakimkolwiek innym naturalnym zbiorniku". I zupełnie nie wiadomo, dlaczego tak się dzieje.
I to wcale nie jest jeszcze koniec złych wiadomości. Z opublikowanego niedawno badania wynika, że topnienie polarnych czap lodowych wypacza skorupę ziemską. To też można sobie dość łatwo zwizualizować. Wyobraź sobie, że część ciała, którą siadasz na kanapie, jest wielką czapą lodową. Gdy już usiądziesz, gąbka ugina się pod ciężarem, wokół części ciała tworząc wybrzuszenie. Kiedy wstajesz - wszystko wraca do dawnego położenia. To samo dzieje się ze skorupą ziemską. Dokładnie ten efekt odbicia sprawia, że na przykład u wybrzeży Szkocji i Kanady poziom mórz z roku na rok spada.
Tak właśnie zadziałał m.in. potężny Laurentide, który skuł lodem miliony kilometrów kwadratowych dzisiejszej Kanady i sporą część północny Stanów Zjednoczonych w czasach wielkich zlodowaceń. Gdy lód zaczął topnieć, a Kanada i Alaska nie były już nim obciążone, południowe tereny USA przestały być wypychane w górę. Właśnie dlatego teraz wciąż tereny wokół kanadyjskiej Zatoki Hudsona w ciągu roku podnoszą się o około centymetr do góry, a Waszyngton w ciągu najbliższych około 200 lat znajdzie się pod wodą.
Trzęsienia ziemi wywołane przez lodowce
"Naukowcy wykonali wiele pracy bezpośrednio sprawdzając, co dzieje się pod pokrywami lodowymi i lodowcami" - twierdzi Sophie Coulson, główna autorka artykułu opublikowanego w czasopiśmie "Geophysical Research Letters". Podkreśla, że badacze wiedzieli, że topnienie lodowców zmieni całe regiony, ale dotąd nie zdawali sobie sprawy, że ten porces będzie miał zasięg globalny, a deformacje pokrywy ziemskiej będą odczuwalne nawet tysiące kilometrów od miejsc, w których znika lód.
Zobacz również:
To jednak jeszcze nie koniec. Okazuje się - i to podkreśla Coulson - że do efektu odbicia skorupy ziemskiej dochodzi nie tylko w pionie, ale przede wszystkim na płaszczyźnie poziomej. "Na przykład w niektórych częściach Antarktydy odbicie skorupy ziemskiej zmienia nachylenie podłoża skalnego pod pokrywą lodową, a to może wpływać na dynamikę lodu" - wyjaśnia Coulson. "W ostatnich skalach czasowych myślimy o Ziemi, jako o elastycznej strukturze, jak gumce, podczas gdy w skali tysięcy lat Ziemia zachowuje się bardziej, jak bardzo wolno poruszający się płyn".
Odkrycie, że współczesna utrata lodu wypacza powierzchnię Ziemi w ten sposób - znacznie bardziej niż wcześniej sądzono i we wszystkich kierunkach - ma implikacje, które nie ograniczają się tylko do budzących grozę nagłówków dotyczących globalnego ocieplenia i wzrostu poziomu mórz. "Aby dokładnie obserwować ruchy tektoniczne i aktywność trzęsień ziemi, musimy być w stanie oddzielić ruch generowany przez współczesną utratę masy lodu" - twierdzi Coulson.