Kataklizm zastał je w norach i zasypał. Indianie pomogli rozwikłać zagadkę
To musiała być gwałtowna sytuacja i raptowna śmierć. Nie w naszym współczesnym rozumieniu, ale na znacznie większą skalę, bo 230 milionów lat temu kataklizmy nawiedzające Ziemię musiały być straszliwe. Dzięki nim jednak i dzięki płazom pogrzebanym żywcem w ich norach wiemy, jak zwierzęta radziły sobie z życiem w wyjątkowo niegościnnych czasach.
Płazy to zwierzęta, które na Ziemi pojawiły się w dewonie. To okres paleozoiku między 419 a 359 milionami lat temu. Wówczas to gwałtowny rozwój ryb doprowadził do powstania takich gatunków, które wyszły na ląd i dały początek płazom. Przed epoką dinozaurów to właśnie płazy dominowały na Ziemię. Tworzyły wielką różnorodność gatunków i form, także wielkości, a niektóre z nich osiągały wręcz ogromne rozmiary. Nadal ściśle związane były z wodą i susza mogła być dla nich zabójcza.
Tymczasem między 300 a 180 milionami lat temu ziemskie lądy zlały się w jeden wielki kontynent zwany Pangeą. Obejmowała niemal wszystkie dzisiejsze połacie świata i przez lata trwała jako taki monstrualnie wielki ląd, który dopiero w okresie jurajskim zaczął się rozpadać na Laurazję na półkuli północnej i Gondwanę na półkuli południowej.
Warunki życie na tak wielkim superkontynencie musiały być trudne, a w jego wnętrzu - wręcz ekstremalnie trudne. Spore połacie Pangei mogły okazywać się zupełnie niezdatne do życia, zwłaszcza dla płazów z ich zapotrzebowaniem na wodę. Możemy odtworzyć, że na terenie Pangei występowały duże pustynie i ogromne susze, trwające wiele lat. Ekstremalne warunki sprawiały, że przedzielały je burze i potężne ulewy monsunowe, na skalę dzisiaj niespotykaną. Przetrwanie tego nie było sprawą prostą.
Płazy dawały sobie radę nawet z ekstremum
Znalezisko opisane w "Royal Society Publishing" wskazuje na to, że nawet na pozór tak delikatne istoty jak płazy były w stanie poradzić sobie z trudnymi wyzwaniami superkontynentu. Czytamy w tym opracowaniu, że "uważa się, że surowy klimat, efekt cieplarniany triasu ograniczyły różnorodność lądową na niższych szerokościach geograficznych. Tymczasem u kręgowców żyjących na ówczesnym równiku widzimy spore adaptacje do życia w trudnych warunkach i znoszenia anomalii klimatu."
Chodzi o podobne do salamander płazy z triasowej formacji Jelm w Wyoming, USA. Te zwierzęta skamieniały bowiem w swoich norach, podczas gwałtownej śmierci, która mogła być efektem uderzenia fali ulew typu monsunowego. One mogły zalać nory, w których płazy próbowały przeczekać kataklizm. Dlaczego jednak nie uciekły i nie opuściły kryjówek? Dlaczego zginęły?
To pytanie zadali sobie naukowcy, którzy na terenie Wyoming poszukiwali skamieniałych śladów życia sprzed 230 milionów lat w dość unikalnej współpracy z Indianami, z miejscową społecznością Szoszonów. Uczniowie szoszońskich szkół działali razem z naukowcami z Muzeum Historii Naturalnej z Chicago. To dlatego odkryte tu skamieniałe szczątki płazów zostały nazwane Ninumbeehan dookoodukah, właśnie w języku szoszońskim.
To spore zwierzę wzbudziło zainteresowanie badaczy. Zastanawiali się oni, jak taki płaz mógł przetrwać okres pory suchej, który w tej części Pangei trwała nawet kilka miesięcy. Obszar kontynentu był wtedy zupełnie pozbawiony wody, co dla płaza powinno oznaczać wyrok śmierci.
Szczątki zwierząt odnaleziono zatopione w podziemnych norach. Chociaż dobrze pływały, nie uciekały. To nasunęło wniosek, że mogły nie być świadomie zbliżającej się śmierci. Uderzenie monsunów i powódź zastały je w trakcie estywacji, czyli letniego snu, który płazy spędzały zakopane w takich norach. Wygrzebywały je zapewne w mule w czasie, gdy ten był jeszcze miękki. Tak przeczekiwały okres pory suchej i jego mordercze właściwości. Spowalniały rytm życia, metabolizm. Zamierały.
Indianie odkryli płazy, które zamierały na wiele miesięcy
Badacze opisują, że znaleźli sporo jam przypominających nory estywacyjne kręgowców. Ich duża liczba na małym terenie świadczyła o tym, że porę suchą przeczekiwało tu sporo płazów. Komory estywacyjne zostały wykopane w mulistych łachach tymczasowych rzek Pangei. Stanowią dzisiaj zapis działania cyklicznych megamonsunów w epoce triasu i reakcji kręgowców na coroczne ekstrema klimatyczne w ciągu dziesiątek do setek sezonów.
Analiza budowy płazów takich jak Ninumbeehan dookoodukah, które należały do temnospondyli, wskazują na ich znakomite umiejętności kopania. Mocne łapy, spiczasty pysk pozwalały im drążyć tunele w mule i znikać w nich na długi czas. Spowolnienie metabolizmu wskazuje na to, że płazy dość wcześnie wykształciły podobne mechanizmy przetrwania. Dzisiaj podobne zachowania są typowe dla ryb dwudysznych, występujących na wysychających czasowo obszarach Afryki czy Australii. Zakopują się one w stopniowo twardniejącym mule i czekają na powrót wody. Podobnie robi wiele współczesnych żab np. wodosytka płaskogłowa z Australii.
Dawne płazy pokazały nam, że chociaż uchodzą za delikatne zwierzęta o miękkiej skórze bez łusek i ściśle związane z wodą, potrafiły sobie poradzić w bodaj najbardziej ekstremalnym miejscu do życia, jakim była spieczona i wysychająca Pangea.