Żyliśmy z dinozaurami, Słońce okrąża Ziemię - wierzy w to mnóstwo ludzi
Minęło sto lat od słynnego procesu Scopesa, który symbolicznie otworzył spór między nauką a religią w amerykańskich szkołach. Dziś jedna czwarta mieszkańców USA nadal odrzuca teorię ewolucji. W Polsce co trzeci ankietowany wierzy, że ludzie żyli w tym samym czasie co dinozaury. A naukowcy ostrzegają: to nie tylko problem wiedzy, ale podatności na dezinformację.

W skrócie
- Znaczna część społeczeństw USA i Polski wciąż odrzuca teorię ewolucji, co wynika głównie z przekonań religijnych, braku edukacji i wpływu dezinformacji.
- Eksperci podkreślają, że niedostateczna wiedza o metodzie naukowej i deficyt zaufania do nauki sprzyjają szerzeniu błędnych przekonań, takich jak życie ludzi i dinozaurów w tym samym czasie.
- Podatność na odrzucenie faktów naukowych prowadzi nie tylko do problemów w edukacji, ale także zwiększa wrażliwość na fałszywe informacje i zagrożenia dla demokracji.
- Więcej podobnych informacji znajdziesz na stronie głównej serwisu
W 1925 roku w Dayton w stanie Tennessee rozpoczął się tzw. "małpi proces" (Scopes Monkey Trial). Młody nauczyciel biologii, John Scopes, został oskarżony o łamanie prawa zabraniającego nauczania teorii ewolucji w szkołach publicznych. Sprawa stała się ogólnonarodowym widowiskiem: w sądzie zderzyli się znany adwokat Clarence Darrow i fundamentalistyczny polityk William Jennings Bryan.
Choć Scopes został skazany (symbolicznie, na 100 dolarów grzywny), sam proces był pierwszym w USA starciem nowoczesnej nauki z literalnym rozumieniem Biblii. I choć od tamtej pory edukacja przyrodnicza znacznie się rozwinęła, to spór trwa nadal.

Wielu Amerykanów odrzuca teorię ewolucji
Jak pokazuje opublikowany w czerwcu 2025 roku sondaż Associated Press-NORC Center for Public Affairs Research, 24 procent dorosłych Amerykanów twierdzi, że teoria ewolucji "na pewno nie jest prawdziwa", a kolejne 16 procent uważa, że "raczej nie jest prawdziwa". Większość badanych, którzy odrzucają ewolucję, powołuje się na przekonania religijne.
"To, że niemal połowa społeczeństwa USA nie akceptuje jednej z najlepiej udokumentowanych teorii naukowych, pokazuje, że edukacja biologiczna nadal przegrywa z ideologią i dezinformacją" komentuje prof. Elizabeth Watts z Temple University, współautorka artykułu w serwisie Misinformation Review.
Nie tylko w USA sceptycyzm wobec ewolucji pozostaje silny. Z danych opublikowanych w czerwcu 2024 roku przez Komisję Europejską w ramach badania Eurobarometr wynika, że aż 34 proc. Polaków uważa, że ludzie i dinozaury żyli w tym samym czasie. To najwyższy wynik wśród państw Unii Europejskiej. Dla porównania, średnia unijna wynosi 21 proc., a w Niemczech 13 proc.

Słońce krąży wokół Ziemi, a ludzie żyli z dinozaurami
Co więcej, tylko 63 proc. respondentów z Polski uznało, że Ziemia krąży wokół Słońca i wykonuje pełny obrót w ciągu roku.
Eksperci wskazują, że te dane są sygnałem alarmowym dla systemu edukacji. "To nie jest wyłącznie problem braku wiedzy faktograficznej. To oznaka braku zrozumienia sposobu, w jaki działa nauka, oparta na dowodach, falsyfikowalności i konsensusie" mówi dr Piotr Graczyk, biolog i popularyzator nauki.
Podobne wnioski formułuje wiceprezes Polskiej Akademii Nauk, prof. Dariusz Jemielniak z Akademii Leona Koźmińskiego, komentując dane Eurobarometru na łamach portalu Academia: "Wiara w to, że ludzie żyli w tym samym czasie co dinozaury, to nie tylko oznaka ignorancji. To przede wszystkim efekt głębokiego deficytu zaufania do nauki i braku umiejętności odróżniania wiedzy od poglądów". Według niego to właśnie odrzucenie zasad naukowej metodologii jest jedną z głównych barier dla racjonalnej debaty publicznej.
Religia rozumiana dosłownie jest głównym powodem
Dlaczego tak wielu ludzi wciąż nie wierzy w ewolucję? Jak tłumaczą badacze z Temple University i AP-NORC, główną rolę odgrywa tu religijna dosłowność, zwłaszcza w konserwatywnych regionach USA. 60 proc. respondentów odrzucających ewolucję to osoby deklarujące cotygodniowy udział w nabożeństwach, głównie protestanci ewangeliccy.

Ale swoje dokładają też polityka i media. W USA, jak zauważa Misinformation Review, sceptycyzm wobec ewolucji silnie koreluje z przynależnością partyjną: aż 40 proc. zwolenników Partii Republikańskiej uważa, że teoria ewolucji nie jest prawdziwa, w porównaniu do 13 proc. Demokratów.
W Polsce ten podział nie jest aż tak wyraźny, ale również daje się zauważyć: respondenci częściej akceptujący błędne twierdzenia o ewolucji i astronomii to osoby z mniejszym wykształceniem, mieszkające na wsi, o poglądach konserwatywnych i religijnych. "To problem systemowy. Brakuje nauczania o metodzie naukowej, o dowodach, o krytycznym myśleniu. A w ich miejsce wchodzą memy, przekazy ideologiczne i dezinformacja" - dodaje dr Graczyk.
Prof. Jemielniak zauważa, że problem nie dotyczy wyłącznie edukacji formalnej: "Choć w szkole dzieci słyszą o teorii ewolucji, to poza szkołą często przebywają w środowisku - rodzinnym, medialnym, religijnym, w którym takie twierdzenia są otwarcie negowane. To prowadzi do dysonansu poznawczego, który łatwiej rozwiązać przez odrzucenie nauki niż przez rewizję przekonań kulturowych".
Odporność na wiedzę to podatność na dezinformację
Eksperci podkreślają, że odrzucenie teorii ewolucji jest dziś nie tylko wyzwaniem edukacyjnym, ale też wskaźnikiem podatności na dezinformację naukową.
"Jeśli ktoś wierzy, że człowiek powstał 6000 lat temu i żył razem z dinozaurami, to łatwiej mu też uwierzyć, że zmiany klimatu to mistyfikacja albo że szczepionki zawierają chipy" ostrzega prof. Watts.
Odrzucenie ewolucji rzadko występuje samo. Jak wynika z badań przeprowadzonych przez Temple University na próbie ponad 2 tys. Amerykanów, osoby nieakceptujące teorii ewolucji znacznie częściej nie wierzą też w zmiany klimatu, odrzucają szczepienia i są przekonane, że pandemia COVID-19 została "sfabrykowana".
Podobne korelacje obserwuje się także w Europie. Raport Komisji Europejskiej wskazuje, że osoby deklarujące wiarę w "życie ludzi i dinozaurów w tym samym czasie" częściej wykazują nieufność wobec nauki, mediów i instytucji państwowych.
"To, co widzimy, to nie tylko nieznajomość faktów. To strukturalna podatność na fałszywe narracje" ocenia prof. Jemielniak na łamach Academia. Dodaje, że dla skutecznego przeciwdziałania temu zjawisku "nie wystarczy dostarczyć więcej informacji, trzeba odbudować zaufanie do nauki jako instytucji".

Ludzie nie rozumieją, jak działa wiedza naukowa
Ewolucja nie jest teorią marginalną. Jest fundamentem biologii, medycyny, ekologii i wielu innych dziedzin. Zrozumienie, jak zmieniają się gatunki, jak działa dobór naturalny i jak powstają choroby wirusowe, ma znaczenie praktyczne, od projektowania szczepionek po ochronę bioróżnorodności.
Brak akceptacji dla ewolucji to nie tylko kwestia światopoglądu. To znak, że społeczeństwa nie rozumieją, jak działa wiedza naukowa. A w epoce fałszywych informacji, kryzysów zdrowotnych i klimatycznych, to zagraża nie tylko edukacji, ale i demokracji.
"Nie chodzi o to, by każdy znał szczegóły teorii ewolucji. Chodzi o to, by ufać dobrze udokumentowanym dowodom. Tego dziś brakuje, i to jest najgroźniejsze" - podsumowuje prof. Watts.