Widzimy je bez mamy i chcemy wziąć na ręce. Tak popełniamy fatalny błąd

Malutka sarenka przy drodze, pisklę chodzące chwiejnym krokiem czy zajączek w zaroślach - często wyglądają jakby potrzebowały naszej pomocy. Jednak niech nas nie zwiedzie ten poruszający widok, młode uczą się życia i wcale nie musimy ich ratować. - Ludzie, chcąc pomóc zwierzętom, zabierają je z lasu, wyrządzając im krzywdę - mówi Błażej Dałek z Lasów Miejskich Warszawa.

Mała, bezbronna sarenka to widok, obok którego niewiele osób jest w stanie przejść obojętnie. Ale przyrodnicy ostrzegają: lepiej takie zwierzę zostawić w spokoju. Raz "porwane" z naturalnego środowiska, może już tam nigdy nie wrócić
Mała, bezbronna sarenka to widok, obok którego niewiele osób jest w stanie przejść obojętnie. Ale przyrodnicy ostrzegają: lepiej takie zwierzę zostawić w spokoju. Raz "porwane" z naturalnego środowiska, może już tam nigdy nie wrócićClaude Balcaen/Bios Photo/East NewsEast News

Mimo wielu apeli i kampanii społecznych, cały czas zdarza się, że Polki i Polacy niepotrzebnie zabierają zwierzęta z ich naturalnego środowiska. Tyczy się to także przestrzeni miejskiej. 

- Wiele osób, kierując się chęcią niesienia pomocy, często niepotrzebnie ingeruje w życie podlotów (młode pisklęta, które opuściły gniazdo) i młodych ssaków. Nierzadko zdarza się, że taka pomoc może mieć negatywne konsekwencje, ponieważ młode pozbawiane są szansy na naukę życia pod czujnym okiem rodziców - mówi Anna Karczewska z Miejskiego Ogrodu Zoologicznego w Warszawie.

"Ludźmi kierują emocje"

Co roku social media obiegają zdjęcia małych sarenek, np. siedzących przy drodze. Zdarza się, że ludzie zabierają zwierzęta, myśląc, że grozi im niebezpieczeństwo. Nic bardziej mylnego - taka malutka sarenka zapewne czeka na swoją mamę, która jest gdzieś nieopodal i wychowuje ją. 

Z kolei naturalnym odruchem obronnym młodej sarny jest przylgnięcie do ziemi i leżenie w bezruchu. To samo tyczy się młodych zajęcy. Pomimo niezliczonych akcji, infografik co roku wiosną takie małe sarenki czy zajączki są "ratowane" przez ludzi. Dlaczego to robią?

- Pobudki mogą być różne i być może jest to temat do obserwacji socjologicznych. Według naszych osobistych obserwacji - ludźmi kierują przede wszystkim emocje: chęć pomocy, poczucia, że zrobili coś dobrego. Pewnie dlatego najpierw - w wyniku dobrych pobudek - działają: zabierają zwierzę z natury - potem szukają informacji co zrobić z takim "pacjentem" - mówi Anna Karczewska z warszawskiego zoo.

Widząc w trawie zająca, możemy mieć wrażenie, że jest ranny i należy mu pomóc. Jednak zwierzęta lepiej zostawić w spokojuRegis Cavignaux/Bios Photo/East NewsEast News

"Ratujemy" ptaki, sarny i zające. Niepotrzebnie

Staramy się pomóc najczęściej tym gatunkom, które uważane są za pospolite i występują blisko ludzi. Jak zaznaczają specjaliści, są to najczęściej młode ssaki oraz ptaki. Dorosłe - o ile nie są ranne - "sprawnie uciekają przed ratownikami".

- Co roku do Ośrodka Rehabilitacji Zwierząt trafia bardzo dużo ssaków. Najwięcej z nich przybywa do nas w okresie wiosennym i letnim, kiedy rodzą się młode. Nasi pracownicy wkładają bardzo dużo pracy i starań w to, aby z powodzeniem udało się zwrócić je do natury - mówi Karol Podgórski, dyrektor Lasów Miejskich Warszawa. 

- Pochopnie zabierając młode zwierzę z lasu, możemy wyrządzić mu wielką krzywdę. W przypadku wątpliwości warto skontaktować się z naszymi pracownikami, którzy podpowiedzą, co należy zrobić w przypadku spotkania na swojej drodze dzikiego zwierzęcia - dodaje ekspert.

Małe pisklęta często wyglądają jakby wypadły z gniazda. Tak jednak nie jest. Tak naprawdę uczą się latać - na różne sposoby. Może to być np. bardzo pokraczne bieganie po ziemi. 

- Przez kilkanaście lat pracy w Ptasim Azylu odchowałam tysiące piskląt. Niestety wiele z nich było niepotrzebnie zabranych od rodziców. Nikt nie nauczy młodego ptaka życia lepiej niż jego rodzice, tylko musimy im dać na to przestrzeń i czas. Dlatego pozwólmy im dorastać w naturalnych warunkach, a reagujmy, gdy faktycznie potrzebują naszej pomocy - mówi Katarzyna Łochowska, kierowniczka Ośrodka Rehabilitacji Krajowych Ptaków Chronionych "Ptasi Azyl".

- Wkładamy całe serce i wszystkie umiejętności w ratowanie krajowej awifauny. Jednakże nawet największe zaangażowanie oraz doświadczenie nie zastąpią wiedzy, jaką przekazują ptasi rodzice swoim dzieciom. Dlatego tak ważne jest, aby do Ptasiego Azylu trafiały tylko te ptaki, które naprawdę potrzebują pomocy. W ogromnej większości przypadków podloty doskonale radzą sobie same i nie potrzebują naszej interwencji - potwierdza dr Agnieszka Czujkowska, lekarz weterynarii Ośrodka Rehabilitacji Krajowych Ptaków Chronionych "Ptasi Azyl". Dlatego ośrodek prowadzi akcję "ZOOstawiaj, nie porywaj".

Pisklęta ptaków mogą wyglądać jakby stała im się krzywda. Może się jednak okazać, że dopiero uczą się latać. Najlepiej o młode ptaki zadbają ich rodzice - podkreślają specjaliści123RF/PICSEL

Zwierzęta odebrane rodzicom mogą już do nich nie wrócić

Zwierzęta, które ludzie odławiają z naturalnego środowiska trafiają do odpowiedniego ośrodka, który dalej się nim zajmuje. Opieka zależy od gatunku oraz od tego, czy dane zwierzę ma obrażenia czy też niepotrzebnie zostało zabrane ze środowiska. 

- Każde ograniczenie niepotrzebnych wyjazdów załóg do młodych, zdrowych, niezagrożonych osobników, które po prostu uczą się życia, pozwala Ekopatrolowi Straży Miejskiej szybciej udzielić pomocy zwierzętom zagubionym, chorym, poszkodowanym, czy źle potraktowanym przez ludzi - czyli takim, które naprawdę potrzebują naszej pomocy - mówi Magdalena Ejsmont, komendantka Straży Miejskiej m.st. Warszawy.

Niejednokrotnie takie małe sarenki, odchowane "na butelce" przez człowieka, muszą zostać pod jego opieką całe życie i nie są w stanie wrócić do środowiska - nie znające życia w lesie, od razu by zginęło. 

W przypadku ptaków sytuacja jest złożona. - Ośrodek Rehabilitacji Ptaków Ptasi Azyl prowadzi leczenie i rehabilitację, czyli przygotowanie do funkcjonowania w naturze po leczeniu (w tym woliery służące do "rozlatywania"), aby powrót pacjentów po leczeniu był zakończony sukcesem - mówi Anna Karczewska z warszawskiego zoo. - Młode są odchowywane i uczone życia w grupach, aby znały "swój język" i zachowania typowe dla gatunku. Wypuszczanie zdrowych ptaków lub odchowanych piskląt do natury to największa satysfakcja i radość pracowników Ptasiego Azylu - dodaje.

Corocznie Miejski Ogród Zoologiczny w Warszawie prowadzi kampanię "ZOOstaw, NIE porywaj!". Bohaterami tegorocznej akcji są kos Wars i sarenka Sawa - przedstawiciele gatunków, które najczęściej trafiają do Ptasiego Azylu i Ośrodka Rehabilitacji Zwierząt Lasów Miejskich.

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas