Cmentarze są pełne życia. Nie jesteśmy świadomi tego, co tam się dzieje
Dla nas cmentarze są pełne ciszy, zadumy i spokoju. To miejsca, gdzie życie nieodwracalnie się kończy. Tworząc je jednak, właśnie daliśmy początek nowemu życiu. Miejskie cmentarze to dzisiaj nadzwyczajne, często zamknięte ekosystemy.
We Wszystkich Świętych cmentarze zapełniają się ludźmi odwiedzającymi swoich zmarłych bliskich. Płoną światłem zniczy, bije od nich wielka łuna, a ruch jest potężny. Do czasu jednak. Może nie tej nocy, ale już kolejnej i w następne łuna przyblaknie, znicze zgasną, a ludzie opuszczą nekropolię nim brama się zatrzaśnie. To czas dla zwierząt.
Czas, w którym cmentarze zamieniają się w miejsca paradoksalnie pełne życia.
- Szczegółowe badania na ten temat przeprowadzili zoologowie na Węgrzech. To oni po raz pierwszy użyli określenia "cmentarze są pełne życia" - mówi prof. Piotr Tryjanowski z Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu. - Ja uwielbiam cmentarze jako miejsca, w których można dokonać świetnych obserwacji zwierząt.
- Cmentarz jest dla zwierząt punktem zaczepienia na bardzo zurbanizowanym obszarze - dodaje z kolei w rozmowie z National Geographic prof. Stanley Gehrt z uniwersytetu Ohio, znany badacz fauny nekropolii.
Są niczym miejskie parki, pełne zamkniętej, zielonej i pozbawionej codziennego ulicznego zgiełku przestrzeni. Nie ma tu samochodów, wrzasków, pośpiechu, a na dodatek cmentarze były w miejskiej przestrzeni znacznie wcześniej niż ludzie zaczęli zakładać parki. Stanowiły enklawy zieleni i spokoju już setki lat temu, a to dość czasu, by powstały tu już nie przypadkowe zgrupowania zwierząt i roślin, ale całe ekosystemy. W odróżnieniu od parków cmentarze oferują swoim zwierzęcym mieszkańcom coś, co mogłyby znaleźć w zasadzie tylko na śmietnikach - mnóstwo pożywienia.
Odwiedzający groby swoich bliskich skarżą się na obgryzione stroisze, wiązanki, na zjedzone kwiaty z wazonów. Zostawianie ich tam jednak jest zaproszeniem dla zwierząt do uczty, a równie dobrze można by powiedzieć, że zjedzenie roślin przez nie jest lepsze niż kompostowanie czy wyrzucanie wiązanek na śmietnik.
Cmentarze są niekiedy ważniejsze niż parki
Cmentarz Centralny w Szczecinie, który jest największym cmentarzem w Polsce, trzecim co do wielkości w Europie i jednym z największych na świecie, powstał w latach 1899-1900 według projektu Wilhelma Meyera-Schwartaua. Był to projekt wzorowany na cmentarzach Zentralfriedhof w Wiedniu czy Ohlsdorf w Hamburgu, jako kompleks parkowy, z odrębną nawet ścieżką botaniczną. Rośnie tu wiele gatunków i odmian drzew np. żółtnica pomarańczowa czy korkowiec amurski.
Dyrekcja cmentarza wymienia wśród żyjących tu zwierząt: lisa, borsuka, jenota, wiewiórkę, jeża, dzika, a z ptaków bażanta i grzywacza, który jest największym polskim gołębiem i wyjątkowo wręcz upodobał sobie cmentarze. Bażanty niegdyś związane z polami i łąkami teraz mieszkają na miejskich cmentarzach coraz liczniej. Szczecińska nekropolia ma też liczne zaskrońce i płazy, o których pisze nawet "wiosną należy szczególnie uważać na żaby, które w okresie godowym wędrują do zbiorników wodnych". Apeluje też o zasada ograniczonego zaufania wobec cmentarnych zwierząt, a także o zgłaszanie wszelkich nor i podkopów.
Ten zestaw zwierząt to z pewnością nie wszystko. Z uwagi na wiązanki, kwiaty i wszelką ciętą roślinność dostarczaną na groby zwłaszcza teraz, jesienią oraz zimą przy niedostatku pokarmu, stałymi gośćmi na cmentarzach są sarny, a ostatnio nawet jelenie i daniele, które przez lata nie pojawiały się w miastach. Dla zajęcy z kolei to pozostałość dawnych nieużytków, które niegdyś zamieszkiwały.
Populacja cmentarnych saren żyje na Miłostowie w Poznaniu, który to wielki cmentarz jest dla nich doskonałym kompleksem łączącym się z lasem. Tu też pojawiają się dziki, kuny, borsuki, a fotopułapka na poznańskim Miłostowie uwieczniła nawet wilka. Najliczniejszym ssakiem na terenie poznańskich cmentarzy są jednak wiewiórki.
Pająki przenoszą się z jaskiń na cmentarze
Zresztą Ingo Kowarik, profesor ekologii roślin na Berlińskim Uniwersytecie Technicznym, przewodniczył zespołowi, który przeprowadził jedne z pierwszych tak kompleksowych badań taksonomicznych cmentarza miejskiego. O badaniach tych pisał National Geographic. Okazało się, że nekropolię zamieszkuje - bagatela - 600 gatunków roślin i zwierząt normalnie żyjących w głębokich lasach, w tym 64 gatunki pająków, 39 gatunków chrząszczy biegaczowatych, 5 gatunków nietoperzy. Badacze odkryli zdumiewające bogactwo roślin, w tym paproci i porostów, które szczególnie upodobały sobie cmentarz – ich 72 gatunki rosły na berlińskich kamiennych płytach grobowych.
Nadzwyczaj obfity w życie był zwłaszcza stary żydowski kirkut, który z uwagi na dramatyczną historię żydowskich mieszkańców Berlina stał zupełnie opuszczony, przez co wiele roślin i zwierząt zyskało kapitalne warunki do rozwoju.
Zresztą jeśli chodzi o pająki, to ich przypadek jest bardzo spektakularny. Muzeum Historii Naturalnej w Londynie publikowało badania na temat jaskiniowego pająka Meta bourneti z rodziny kwadratnikowatych, do której należy także nasz sieciarz jaskiniowy, uchodzący za najbardziej jadowitego pająka Polski. Kwadratnikowate to pająki terenów podmokłych, ale liczna ich grupa wyspecjalizowała się do życia w jaskiniach. Brytyjskie badania wykazały, że Meta bourneti zaczął jednak porzucać to środowisko, w którym bytował od lat i przenosi się na cmentarze. Zwłaszcza te z dużymi, zamkniętymi kryptami i grobowcami. Poza nim cmentarze Walii i południowej Anglii zamieszkują 84 gatunki pająków.
Zamknięte krypty i solidne grobowce ze szczelinami możliwymi do sforsowania to także kapitalne schronienie dla wielu nietoperzy. One z tego powodu kojarzyły się ludziom z mrokiem, śmiercią i siłami nieczystymi, co walnie przyczyniło się do wymierania jedynych latających saków. Tymczasem cmentarz to nie jest miejsce, gdzie zmieniają się w demony, ale jedynie szukają schronienia i pokarmu w postaci owadów chwytanych po zmroku.
Dla tych zwierząt, a także dla ptaków problemem jest zamiana cmentarzy, zwłaszcza tych z kryptami i grobowcami, w pola urnowe. Badania wskazują, że tam gdzie urny zastępują klasyczny pochówek, zwierząt jest od razu wyraźnie mniej.
Kulczyk stał się królem polskich cmentarzy
Cmentarze podczas jesiennych i zimowych przelotów stają się także standardowym miejscem postoju dla migrujących ptaków. Jemiołuszki, gile, jery, czeczotki, ale także większe ptaki jak gęsi czy bernikle zatrzymują się tu na odpoczynek i krótki popas.
To jednak przeloty, a nekropolie zamieszkują także ptaki osiadłe. W Polsce śpiewaki, kosy, rudziki zakładają gniazda wśród grobowców. Polskim ptakiem szczególnie mocno związanym z cmentarzami okazuje się... kulczyk o żółtawym upierzeniu. To ptak, który lubi tereny nasłonecznione i otwarte cmentarze mu to zapewniają. Śpiew kulczyków stał się zatem charakterystyczny dla naszych nekropolii.
Na cmentarzach chętnie osiedlają się też ptaki bardzo rzadkie, jak np. dzięcioł zielony, muchołówka szara czy zaganiacz zwyczajny. Nie tylko w Polsce. Na starym cmentarzu Recoleta w Buenos Aires można na przykład spotkać więcej gatunków ptaków niż w wielu innych miejscach Argentyny.
Swój azyl znalazły tu także te inwazyjne. Na cmentarzu Green Wood żyje już na stałe osiadła tu populacja papugi mnichy, która pochodzi z Ameryki Południowej, ale podbiła także te Północną, jak również Europę (jest wielkim problemem w Hiszpanii, zwłaszcza w Barcelonie, a także w Grecji i Wielkiej Brytanii). Do Polski dotarła już aleksandretta obrożna, która od 2018 roku jest pierwszą polską papuga lęgową od czasów miocenu. Mnicha także może do nas dotrzeć, by poszukać miejsca na naszych cmentarzach.
Ten nowojorski cmentarz słynie z jeszcze jednej osobliwości. Tu znajdują się dziesiątki uli, a w każdej z nich żyje nawet 60 000 pszczół. Bartnicy doszli do wniosku, że właśnie na cmentarzu pszczoły znajdują kapitalne warunki do rozwoju i wykorzystali przestrzenie między grobami.
Nowe gatunki odkryte na cmentarzach
Cmentarze mają na tyle mocną specyfikę odrębnych ekosystemów, że można tu niekiedy znaleźć wręcz nowe gatunki. Przykładem jest sytuacja z Ekwadoru, gdzie w listopadzie 2021 roku przyrodnik Alejandro Arteaga usłyszał od miejscowej kobiety, że ta często widuje węże na miejscowym cmentarzu, odwiedzając zmarłych członków rodziny. Zaowocowało to odnalezieniem i opisaniem aż trzech gatunków nowych, cmentarnych węży z rodzaju Atractus, należących do ślimaczarzy. To węże odżywiające się ślimakami żyjącymi na nagrobkach, sprawnie wyciągają je z muszli.
Atractus discovery ma wyjątkowo małe oczy przywykłe do mroku, Atractus zgap i Atractus michaelsabini także nie były znane zanim ktoś nie przejrzał dogłębniej ekwadorskich nekropolii.
Z kolei na cmentarzu w samym sercu nowojorskiego Brooklynu, jednego z najgęściej zaludnionych miejsc na świecie, naukowcy odkryli nowy gatunek chrząszcza z rodzaju Agrilus, którego Marc DiGirolomo z US Forest Service, znalazł w Green Wood.
Cmentarze są pełne życia, także tego, które znamy słabo albo jeszcze w ogóle nie mamy o nim pojęcia.