Inwazyjna ryba wróciła do polskiego miasta. Osuszanie stawu nie pomogło
W zeszłym roku w ramach walki z inwazją ryby zwanej czebaczkiem amurskim Poznań osuszał stawy, w których zalęgły się te zwierzęta. Okazuje się, że nawet to nie pomogło. Kilka czebaczków jednak przetrwało i teraz oczko wodne trzeba będzie osuszyć raz jeszcze. Obecność azjatyckiej ryby zagraża bowiem cennym płazom.

W skrócie
- Czebaczek amurski zagraża płazom i siedlisku w poznańskich stawach.
- Pomimo prób osuszania zbiorników, ryba przetrwała i ponownie się rozmnożyła.
- Władze planują kolejne działania, by chronić cenne gatunki i usunąć inwazyjną rybę.
- Więcej podobnych informacji znajdziesz na stronie głównej serwisu
Stawy w Poznaniu i użytek ekologiczny "Traszki ratajskie" to siedliska, w których rozmnażają się traszki zwyczajne, żaby trawne i pojedyncze ropuchy szare. Jest tu także bardzo bogata grupa mniejszych zwierząt, szczególnie cenne ramienice z gatunku Chara vulgaris.
Inwazja czebaczka amurskiego w Poznaniu. Ryba to wyrok
Te oczka wodne są - nomen o men - oczkiem w głowie przyrodniczego Poznania, a zagraża im inwazja niebezpiecznych biologicznie ryb. To zwłaszcza czebaczek amurski, chociaż w stawach tych zdarzało się znaleźć także karpia czy amura białego.
Ryby nie wzięły się znikąd. Ktoś je tu musiał wpuścić celowo. Kto i po co? Nie wiadomo, ale konsekwencje są opłakane. Czebaczki amurskie uznawane są za jeden z najbardziej inwazyjnych gatunków ryb w Europie i znajdują się na listach inwazyjnych gatunków obcych - polskiej i unijnej.
Występują masowo i żerują na zooplanktonie. Zmieniają szybko całe środowisko. Dodatkowo ryby te przenoszą pasożyty. Ponadto zjadają larwy traszek. To poważne zagrożenie dla traszki zwyczajnej chronionej w tym miejscu.
Bardzo trudno jest je usunąć, gdy już raz zostaną wpuszczone do zbiornika. Poznań właśnie się o tym przekonał na własnej skórze.
Rok temu Poznań osuszył stawy w walce z czebaczkiem
Jak podaje urząd miasta, Poznań zaczął aktywnie zwalczać czebaczka amurskiego w związku ze zgłoszeniem Zarządu Zieleni Miejskiej i Katedry Zoologii Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu 10 czerwca 2024 r.
Już wtedy ruszyły działania, w ramach których zakładane były pułapki, a pompy osuszyły stawy. Informowaliśmy o tym w Zielonej Interii. Wydawało się wtedy, że udało się i wszystkie czebaczki zostały wyłapane. Nic z tego.

Jak podaje Radio Poznań, kilka osobników jakoś przetrwało w stawie i ponownie się rozmnożyły. To pokazuje, jak niezwykle trudnym do usunięcia gatunkiem jest ta ryba.
Wydaje się, że to nic takiego - wypompować wodę i już, ale czebaczek potrafi przetrwać. Zdaniem naukowców zbyt późno rozpoczęły się rok temu te odpompowywania. Być może więc nauczony doświadczeniem Poznań w tym roku rozpocznie je wcześniej, najlepiej już w sierpniu.
Jakiekolwiek gatunki ryb wpuszczone do tego typu niewielkich zbiorników stanowią poważne zagrożenie dla płazów oraz - poprzez żerowanie - także ich siedlisk (zgryzanie roślinności zanurzonej, wzbijanie osadów dennych skutkujące spadkiem przezroczystości wody) i zgodnie z dobrymi praktykami w zakresie ochrony płazów powinny być niezwłocznie usuwane
Czebaczka amurskiego jako gatunku inwazyjnego nie wolno wypuszczać do jakichkolwiek wód, a po ewentualnym złowieniu na wędkę czy w sieci, nie wolno go ponownie wrzucić do wody.