Katastrofa w Fukushimie nie zaszkodziła zwierzętom. Niektóre mają się nawet lepiej
W marcu 2011 r. trzęsienie ziemi i wywołane przez nie tsunami doprowadziły do awarii elektrowni atomowej Fukushima Dai-ichi. Z obawy przed promieniowaniem, które mogło uwolnić się z uszkodzonych reaktorów, ewakuowano ponad 150 tys. ludzi z obszaru dwukrotnie większego, niż powierzchnia Warszawy. W porzuconej strefie pozostały jednak miliony zwierząt.
Badacze z uniwersytetów Kolorado, Georgii i Fukushimy przeprowadzili badania, które miały sprawdzić, jak promieniowanie wpłynęło na żywe istoty pozostające w pobliżu elektrowni. Najnowsze wyniki ich badań opublikowano właśnie w magazynie "Environment International".
Badacze skupili się na żyjących w pobliżu elektrowni populacjach węży, szczurów i dzików. Wybrali te zwierzęta, bo wszystkie one powinny być szczególnie narażone na działanie promieniowania zawartego w glebie: szczury i węże ze względu na to, że stale znajdują się w bliskim kontakcie z ziemią, a dziki dlatego, że zazwyczaj poszukują pożywienia rozkopując leśną ściółkę i pola.
W latach 2016-2018 naukowcy sprawdzali, czy DNA zwierząt żyjących w regionie elektrowni przejawia oznaki uszkodzenia. Badali też poziom stresu zwierząt. Nie tylko nie znaleźli u nich żadnych znaczących negatywnych skutków zdrowotnych, ale część zwierząt miała się lepiej, niż przed katastrofą.
U zamieszkujących okolice Fukushimy dzików naukowcy stwierdzili niższy niż poza strefą wykluczenia poziom kortyzolu, hormonu stanowiącego fizjologiczny wskaźnik stresu. - To zjawisko podobne do tego, co obserwujemy w Czarnobylu - mówi główna autorka badania, prof. Susan Bailey z Uniwersytetu Stanu Kolorado, dodając: - Zwierzęta mają się doskonale, bo w pobliżu nie ma ludzi, w związku z czym nie doświadczają wynikającego z tego sąsiedztwa stresu.
Prof. Bailey jest ekspertem od wpływu stresu i promieniowania na uszkodzenia DNA. Była głównym badaczem podczas prowadzonego przez NASA badania nad astronautami-bliźnakami Scottem i Markiem Kelly. Porównywała stan ich DNA przed i po rocznym pobycie w kosmosie Scotta. W swoich badaniach prof. Bailey skupia się na tzw. telomerach, czyli zakończeniach chromosomów, chroniących DNA przed rozerwaniem. Stres i inne negatywne czynniki środowiskowe, jak podwyższone promieniowanie, wpływają na skracanie telomerów, co zwiększa zagrożenie niekorzystnymi mutacjami.
- Gdyby dzik był zestresowany, zaobserwowalibyśmy skrócenie jego telomerów - tłumaczy. - Tymczasem nie widzieliśmy ani u dzików, ani u węży żadnych zmian, które mogłyby być wywołane promieniowaniem.
Badanie tego, jak w rejonie Fukushimy radzą sobie dziki jest istotne, bo zwierzęta te mają fizjologię o wiele bardziej podobną do ludzkiej niż zazwyczaj stosowane w badaniach medycznych myszy.
To oznacza, że ich reakcja na promieniowanie jest o wiele bardziej podobna do naszej i w większym stopniu można się nią kierować podejmując decyzje dotyczące zdrowia człowieka.
Dr Kelly Cunningham, weterynarz z Uniwersytetu Stanu Kolorado i współautor artykułu twierdzi, że wnioskiem z badań nad zwierzętami z Fukushimy może być to, że człowiek nie powinien obawiać się powrotu do stref ewakuowanych z powodu awarii jądrowej.
Gdy badacze rozpoczynali badania w 2016 r. zawartość cezu-134, jednego z głównych promieniotwórczych pierwiastków uwolnionych podczas awarii, zmniejszyła się w badanym obszarze o 90 proc. wskutek krótkiego okresu rozpadu pierwiastka.