Chów klatkowy odchodzi do lamusa. Unia Europejska wprowadza wyczekiwaną rewolucję
W Polsce nadal ok. 80 proc. kur niosek hodowanych jest w klatkach. Tymczasem od 2027 r. Komisja Europejska planuje wprowadzenie zakazu chowu klatkowego. Czy to początek końca cierpienia zwierząt i nowa era hodowli zwierząt gospodarskich?
Chów klatkowy - wady i zalety
Co to jest chów klatkowy? To sposób na pozyskiwanie produktów odzwierzęcych (głównie mięsa, mleka, jaj) na ogromną, przemysłową skalę. Chów przemysłowy polega na skupieniu bardzo dużej liczby zwierząt na małej powierzchni oraz wykorzystaniu technologii w ich żywieniu i utrzymaniu. Zwierzęta trzymane są w specjalnych klatkach, które ograniczają ich ruchy, sprawiając, że na mniejszej przestrzeni można zmieścić dużo więcej drobiu i trzody chlewnej niż w przypadku tradycyjnej hodowli.
Chów klatkowy określany jest też jako chów przemysłowy bądź chów intensywny. Przepisy unijne określają go jako "instalacje do intensywnego chowu drobiu i świń", gdzie znajduje się co najmniej 40 tys. stanowisk do hodowli drobiu, 2 tys. stanowisk do hodowli świń i 750 stanowisk dla loch.
Zaletą hodowli przemysłowej jest skala, która pozwala znacznie obniżyć koszty produkcji w porównaniu z chowem tradycyjnym. Dzięki temu klienci mogą kupować w sklepach jaja, nabiał czy mięso po stosunkowo niskich cenach. Chów intensywny daje także możliwość maksymalizacji efektów hodowli - na przykład w ciągu ostatnich 40 lat krowy mleczne zaczęły produkować 20-30 litrów mleka dziennie podczas gdy wcześniej były to około 4 litry.
Chów klatkowy negatywnie wpływa na środowisko
Produkcja przemysłowa wymaga jednak większej ilości gruntów i wody niż alternatywne metody. 71 proc. wszystkich gruntów rolnych w Unii Europejskich wykorzystywane jest do produkcji paszy dla zwierząt, a nie pożywienia dla ludzi. Dlatego też prawie 20 proc. całego rocznego budżetu UE (ok. 30 mld euro) trafia w formie dopłat do gospodarstw zajmujących się produkcją zwierzęcą lub produkcją pasz. Produkcja paszy wpływa negatywnie na środowisko ze względu na używanie nawozów, pestycydów i herbicydów. Pod jej uprawy wycinane są lasy.
Problem stanowi również powstająca podczas chowu przemysłowego gnojowica. Jest jej tak dużo, że nie może być już wykorzystywana jako nawóz. Odchody oddawane są do utylizacji (część trafia na przykład do oczyszczalni ścieków) i zanieczyszczają środowisko.
W Unii Europejskiej w klatkach hodowanych jest około 300 mln zwierząt. Spędzają one całe życie lub jego część w specjalnych metalowych boksach, kojcach i zagrodach. Badania wskazują, że zwierzęta trzymane w klatkach doświadczają dużego stresu i cierpienia, co doprowadza je do samookaleczeń i agresji w stosunku do innych zwierząt. Przemysłowe warunki chowu ze względu na ograniczaną przestrzeń powodują niewygodę i rany, zwierzęta nie mogą się także, zgodnie ze swoimi z instynktami, swobodnie poruszać.
Dużą część hodowli przemysłowej stanowią kury nioski. W tym przypadku niosek najwięcej zwierząt hoduje się w Hiszpanii - ponad 41 mln. Na drugim miejscu jest Polska, gdzie hoduje się około 40 mln tych zwierząt. W naszym kraju dominuje hodowla klatkowa kur. Jaja klatkowe (oznaczone cyfrą 3) stanowią około 82 proc. rynku. Jaja ściółkowe (z cyfrą 2) to 13 proc., a z wolnego wybiegu (z cyfrą 1) stanowią około 4 proc. Jaj ekologicznych (tzw. zerówek z cyfrą 0) na polskim rynku jest najmniej - zaledwie 1 proc.
Zakaz chowu klatkowego. Czy Unia Europejska się ugnie?
Z propozycją, aby wprowadzić zakaz chowu klatkowego wyszła inicjatywa "Koniec epoki klatkowej". W ciągu roku inicjatorzy akcji - Compassion in World Farming - wspólnie ze 140 innymi organizacjami zebrali aż 1,4 mln głosów pod petycją do Komisji Europejskiej. Zakaz proponowany przez aktywistów miałby obejmować:
- kury nioski, króliki, młode kury, brojlery, przepiórki, kaczki i gęsi,
- klatki (kojce) porodowe dla loch,
- boksy dla świń,
- kojce dla cieląt.
30 czerwca 2021 r. Komisja Europejska podjęła przełomową decyzję i zobowiązała się do wycofania klatek w hodowli zwierząt w całej Unii Europejskiej. Zakaz chowu klatkowego będzie dotyczyć zwierząt gospodarskich takich jak:
- kury,
- brojlery,
- lochy,
- cielaki,
- króliki,
- przepiórki,
- kaczki i gęsi.
Komisja ogłosiła, że do końca 2023 r. zamierza przedstawić wniosek ustawodawczy, który ma zapewnić "stopniowe wycofanie i ostateczny zakaz stosowania klatek w odniesieniu do wszystkich gatunków i kategorii zwierząt, o których mowa w inicjatywie". Komisja planuje datę wprowadzenia zakazu chowu klatkowego na 2027 r. W przyszłym roku odbędą się konsultacje publiczne i stworzony zostanie także dokument oceniający wpływ zakazu na środowisko.
Chów klatkowy - u progu zmian
- Cokolwiek zostanie postanowione, musimy zadbać o odpowiedni okres przejściowy, który da rolnikom wystarczająco dużo czasu na dostosowanie się, ale także zachętę do zmiany - mówi Janusz Wojciechowski, unijny komisarz ds. rolnictwa. Dodaje, że rolnicy nie powinni być w całości obarczani kosztami tej transformacji. - Jest to postulat społeczny, a więc społeczeństwo powinno wesprzeć hodowców - powiedział Wojciechowski.
Przeciwnicy wprowadzenia zakazu chowu klatkowego argumentują, że będzie miał on negatywny wpływ przede wszystkim na nasze portfele. Michał Kołodziejczak, prezes Agrounii w wywiadzie dla "Rzeczpospolitej" ocenił, że po wprowadzeniu nowych regulacji cena pojedynczego jajka może wzrosnąć do 2-3 zł. Jego zdaniem uderzy to przede wszystkim w osoby o najniższych dochodach.
- Jest oczywiste, że implementacja któregoś z tych postulatów do unijnych przepisów oznaczałaby olbrzymie problemy dla branży drobiarskiej. Nietrudno także dojść do wniosku, że ewentualne zmiany w unijnym prawie zmierzające w takich kierunkach mogą doprowadzić do zmniejszenia znaczenia polskiego drobiarstwa na rzecz naszych konkurentów z UE - uważa dyrektor Krajowej Izby Producentów Drobiu i Pasz Katarzyna Gawrońska.
Obywatele domagali się zmian, a Komisja usłyszała ich głos wyraźnie i podjęła jednoznaczne zobowiązanie do stopniowego wycofywania klatek. Myślę, że to historyczny moment dla całego ruchu prozwierzęcego.
Jakub Wojajczyk