Spór o zakaz chowu klatkowego. Branża drobiarska: To ekolodzy muszą dokonać zmian
Po tym, jak prawie półtora miliona obywateli Unii Europejskiej podpisało się pod petycją o zakazie chowu klatkowego, Komisja Europejska zapowiedziała stworzenie przepisów w tej sprawie. Polska Krajowa Izba Producentów Drobiu i Pasz odpowiada, że ucierpi na tym cała branża i środowisko, a zmienić musi się strategia ekologów.
Unijne prace nad zmianą przepisów dotyczących dobrostanu zwierząt wiążą się z inicjatywą obywatelską "End the Cage Age". Wśród postulatów znalazło się wprowadzenie zakazu chowu klatkowego, ale także m.in. zakaz przycinania dziobów kurom.
Komisarz UE ds. zdrowia Stella Kyriakides i wiceprzewodnicząca Komisji Vera Jourova zapowiedziały, że do końca przyszłego roku zostanie przedstawiony odpowiedni projekt przepisów "mający na celu wycofanie i ostateczny zakaz stosowania klatek w odniesieniu do wszystkich gatunków i kategorii zwierząt, o których mowa w inicjatywie". Wcześniej inicjatywę poparł Parlament Europejskich. 10 czerwca europosłowie wezwali KE do wycofania klatek dla zwierząt hodowlanych do 2027 r., oraz do zagwarantowania, że wszystkie produkty, które są importowane do wspólnoty, będą spełniały standardy zrównoważonego rozwoju.
- Jest oczywiste, że implementacja któregoś z tych postulatów do unijnych przepisów oznaczałaby olbrzymie problemy dla branży drobiarskiej. Nietrudno także dojść do wniosku, że ewentualne zmiany w unijnym prawie zmierzające w takich kierunkach mogą doprowadzić do zmniejszenia znaczenia polskiego drobiarstwa na rzecz naszych konkurentów z UE - uważa dyrektor Krajowej Izby Producentów Drobiu i Pasz Katarzyna Gawrońska.W Polsce, która jest dużym producentem jaj w UE, w 2020 r. ponad 80 proc. produkcji pochodziło z chowu klatkowego (dla porównania średnia w krajach unii to 48 proc.)
Branża drobiarska odpowiada ekologom
W opinii ekspertów Izby, niektóre z propozycji zmian przepisów zmierzające pozornie do bardziej zrównoważonej produkcji mogą doprowadzić do przeciwnego efektu. Jako przykład podawany jest postulat zakazu chowu klatkowego. Zdaniem Izby będzie to skutkowało zwiększeniem korzystania drobiarstwa z zasobów środowiskowych oraz wyraźnym pogorszeniem relacji z mieszkańcami okolic ferm. - Stałoby się tak ze względu na konieczność zwiększenia powierzchni ferm, większe zużycie wody i pasz w chowach alternatywnych, które są mniej wydajne, a także poprzez większą emisję zapylenia oraz większą produkcję odpadów w stosunku do produkcji klatkowej - argumentuje Gawrońska.
Zdaniem drobiarzy zrzeszonych w Krajowej Izbie Producentów Drobiu i Pasz najlepszą metodą pogodzenia sprzecznych interesów obrońców praw zwierząt i i producentów jest zmiana metod działania organizacji ekologicznych. Zamiast postulować zmiany w prawie, ekolodzy powinni przekonywać do swoich racji obywateli UE w ramach kampanii społecznych. To konsumenci mieliby ostatecznie zdecydować, jaką żywność chcą kupować.
- Istotne wydaje się zatem, aby w dłuższej perspektywie o losie inicjatyw dobrostanowych zdecydowała nie Komisja Europejska lub inne instytucje unijne, ale zdecydowali sami obywateli UE swoimi decyzjami w sklepach. Najbardziej miarodajnym badaniem ich opinii będzie popularność towarów pochodzenia zwierzęcego posiadających określone cechy lub ich pozbawionych - tłumaczy dyrektor KIPDiP.
30 lat okresu przejściowego?
Na temat planów KE dotyczących likwidacji chowu klatkowego wypowiedzieli się pod koniec maja rolnicy zrzeszeni w unijnej organizacji Copa-Cogeca, podkreślając, że ich nie popierają. W ocenie tej organizacji taka decyzja pociągnie za sobą duże koszty, dlatego wymaga długiego, np. trzydziestoletniego okresu przejściowego.
Izba przypomniała, że w ubiegłym tygodniu Komisja Europejska zamknęła konsultacje społeczne w ramach inicjatywy "Dobrostan zwierząt - przegląd prawodawstwa UE".
Po analizie stanowisk zgłoszonych w ramach konsultacji KE zaproponuje dalszy harmonogram prac nad ewentualnymi zmianami w prawie dotyczącym produkcji zwierzęcej.
źródło: Zielona Interia, PAP