Żyją bez rachunków i poza systemem. Off-grid daje oszczędności i wolność

Znajdź pracę, kup mieszkanie, płać rachunki - dla większości z nas tak właśnie wygląda codzienne życie. Okazuje się jednak, że wcale nie musi to tak wyglądać. I nie trzeba w tym celu uciekać do buszu i mieszkać w szałasie. Można mieć dom, ale żyć poza systemem i bez rachunków, czyli "off-grid".

Czy można mieszkać w domu i nie płacić rachunków? Okazuje się, że tak. Zwolenników życia off-grid jest coraz więcej
Czy można mieszkać w domu i nie płacić rachunków? Okazuje się, że tak. Zwolenników życia off-grid jest coraz więcej123RF/PICSEL

Nowoczesna energetyka kojarzy nam się przede wszystkim z "zieloną rewolucją" i ekologami niosącymi na sztandarach hasła o czystej planecie. Na tym jednak zalety odnawialnych źródeł energii, takich jak fotowoltaika, się nie kończą.

Dzięki nim można bowiem żyć samowystarczalnie, nie rezygnując z wygody ogrzewania czy prądu w gniazdku. Nie bez znaczenia są także znaczne oszczędności w rachunkach. Na tym właśnie polega "off-grid", czyli życie "poza systemem". Energię wytwarzamy na własną rękę, więc nikt nie będzie nas dręczył rachunkami za prąd, opłatami dystrybucyjnymi i innymi kruczkami.

Prosty zestaw paneli wystarczy, aby zasilić urządzenia w domu

Dziś przyzwyczailiśmy się do tego, że, podłączając w domu panele fotowoltaiczne, jednocześnie decydujemy się sprzedawać pozyskaną w ten sposób energię operatorowi. Ale na początku rozwoju fotowoltaiki, gdy sieć nie była przygotowana na odnawialne źródła energii, instalacje montowało się wyłącznie na własny użytek. Niektórzy robią tak do dziś.

"Jak zmniejszyć rachunki za prąd", "fotowoltaika bez zgłoszenia", "grzanie wody za darmo" - to tylko niektóre hasła, pod którymi swoimi sposobami na wykorzystanie paneli bez podłączenia do sieci dzieli się polska społeczność off-grid.

Życie off-grid oznacza, że wytwarzaną energię wykorzystujemy tylko na własne potrzeby. Można ją pozyskiwać m.in. z fotowoltaiki albo turbiny wiatrowej123RF/PICSEL

"Instalacja off-grid sprawdzi się dla domowników, którzy potrzebują jej do zagrzania wody, zasilania lodówki, telewizora i podstawowych urządzeń, takich jak pralka i zmywarka" - przekonuje Mateusz Kaczmarski, prowadzący kanał Foto Volty. "Wszystkich urządzeń naraz nie będziemy podłączać, więc wystarczy nam prosty inwerter 3000 W".

Ekspert przekonuje, że prosta instalacja pozwalająca wygenerować 15 kWh dziennie nie jest aż tak dużym wydatkiem. Koszt zestawu (panele, inwerter, akumulatory, konstrukcja) wylicza na ok. 8 tys. zł.

W przypadku instalacji fotowoltaicznej off-grid największym wyzwaniem (i jednocześnie największym kosztem) są obecnie akumulatory, czyli magazyny energii. Zielonego prądu nie zużywamy na bieżąco, i jeśli nie odprowadzamy go do sieci, musimy go magazynować na własną rękę. Z roku na rok technologia idzie jednak do przodu i akumulatory stają się wydajniejsze i tańsze.

Koszt instalacji fotowoltaicznej na potrzeby gospodarstwa domowego to ok. 8 tys. zł. Po wydaniu tej kwoty praktycznie nie musimy się już martwić rachunkami za prąd123RF/PICSEL

Ogrzewanie domu z własnej turbiny wiatrowej

Off-grid to jednak nie tylko panele słoneczne. Na swojej działce możemy też postawić np. niewielką turbinę wiatrową. Takie rozwiązanie zastosował u siebie pan Edward, bohater jednego z filmów na kanale Dobry Projekt.

Instalacja zasila ogrzewanie w domu pana Edwarda. Turbina o mocy 4000 W podłączona jest do prądnicy, która zasila grzałki w domowym grzejniku. Pan Edward nazywa go swoim "kominkiem". Jak mówi, turbina kosztowała go ok. 20 tys. zł. Może wydawać się to dużo, ale pamiętajmy, że koszty ogrzewania spadają niemal do zera.

W przypadku wiatraków należy mieć jednak na uwadze, że polskie prawo nie zezwala na budowanie na własnej działce konstrukcji wyższych niż 15 metrów. Oznacza to, że pod domem możemy stawiać tylko stosunkowo niewielkie wiatraki. Turbiny natomiast działają tym lepiej, im wyżej ustawione są łopaty.

Off-grid to nie tylko własne panele i wiatraki

W Polsce moda na off-grid rozwinęła się przede wszystkim za sprawą powszechnego dostępu do odnawialnych źródeł energii. Na Zachodzie jest to jednak coś znacznie więcej. To cały odrębny styl życia i niemalże odrębna filozofia.

W naszym kraju samowystarczalne domy to przede wszystkim sposób na oszczędzanie. Za granicą na przestrzeni dekad życie off-grid urosło jednak do rangi manifestu, sprzeciwu wobec instytucji państwowych czy np. social mediów.

Reporterzy "Exploring Alternatives" opisują np. historię mieszkających w USA Stephanie i Joela, którzy żyją poza systemem już od 14 lat. Para samodzielnie zbudowała swój dom, uprawia własne warzywa, a energię pozyskuje z paneli fotowoltaicznych. "Gdy zaczynasz od zera, zdecydowanie bardziej doceniasz wszystkie wygody, które dzisiaj są w zasięgu ręki" - mówi Stephanie.

Zatwardziałym "off-gridowcem" jest też 82-letni Al, który żyje w ten sposób od 46 lat. Jego historię pokazał youtuber Diego Mendoza. Mężczyzna mieszka w środku lasu w stanie Waszyngton. Na swojej posesji wybudował nawet... elektrownię wodną. "Lubię być na zewnątrz. Nawet gdy pada, wychodzę na dwór i rąbię drewno" - mówi. Z zadowoleniem przyznaje, że dopiero niedawno, po 40 latach mieszkania w lesie, po raz pierwszy zobaczył pod swoim domem niedźwiedzia.

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas