Węgiel w Polsce to nieunikniona przeszłość. Czas na odnawialną rewolucję
Eksperci są zgodni: energetyka oparta na węglu z czasem będzie przynosić coraz większe koszty. Jednocześnie odnawialne źródła energii (OZE) tanieją, a ich używanie jest znacznie tańsze od wydobycia i spalania paliw kopalnych. Mimo tego władze nadal chcą opierać polską energetykę przede wszystkim na węglu.
Według danych raportu organizacji IRENA odnawialne źródła są już obecnie najtańszym sposobem pozyskania energii na świecie. W zeszłym roku globalne uśrednione koszty energii elektrycznej (LCOE) nowych naziemnych elektrowni wiatrowych spadły w stosunku do roku poprzedniego o 13 proc. Ten sam wskaźnik spadł w tym okresie o 9 proc. dla wiatrowych elektrowni na morzu, a o około 7 proc. dla dużych farm fotowoltaicznych.
Eksperci Międzynarodowej Agencji Energii Odnawialnej oceniają, że dzięki spadającym kosztom fotowoltaiki i wiatraków budowa nowych źródeł energii odnawialnej jest już tańsza niż tradycyjne elektrownie na węgiel. OZE stają się także tańsze niż same koszty operacyjne pracy istniejących już elektrowni.
Jak podaje IRENA, odnawialnymi źródłami energii - prądem z wiatru lub słońca - mogłoby zostać zastąpione nawet 800 gigawatów energii wytwarzanej ze spalania węgla. Co więcej, zamiana energii produkowanej z paliw kopalnych na czyste źródła przyniosłaby rocznie aż 32 mld dolarów oszczędności i zmniejszyła emisje CO2 o nawet 3 gigatony.
- Dzisiaj OZE są najtańszym źródłem energii - mówi Francesco La Camera, prezes IRENA. - OZE dają państwom związanym z węglem atrakcyjną ekonomicznie szansę na wycofanie się z niego, która zapewnia, że uda im się sprostać rosnącemu zapotrzebowaniu na energię, oszczędzając przy tym na kosztach, tworząc miejsca pracy, wspierając rozwój i ambicje klimatyczne. To dla mnie budujące, że coraz więcej krajów decyduje się zasilać swoje gospodarki ze źródeł odnawialnych - dodaje La Camera.
Ile kosztuje węgiel? Za dużo
W 2020 roku udział elektrowni wiatrowych i innych źródeł odnawialnych w całej mocy zainstalowanej w Polsce wyniósł 20,69 proc. Ponad 60 proc. stanowiły jednak nadal elektrownie na węgiel kamienny i brunatny. Tymczasem, jak zauważa dr Aleksandra Gawlikowska-Fyk z Forum Energii, po 2025 r., z polskiego systemu może wyjść około 14 GW mocy z elektrowni węglowych. Ma to związek z końcem wsparcia publicznego dla takich instalacji z racji zbyt dużych emisji CO2.
Eksperci przewidują, że udział węgla w energii wytwarzanej w Polsce wkrótce zacznie spadać. Fala kulminacyjna ma nastąpić po 2025 roku - wtedy skończą się kontrakty mocowe, których nie będzie można odnowić. Już teraz wiele elektrowni węglowych nie spełnia norm technicznych i środowiskowych, a ich modernizacja jest bardzo kosztowna czy wręcz nieopłacalna. Do tego dochodzą limity i rekordowo wysokie ceny emisji dwutlenku węgla. Eksperci oceniają, że wkrótce mogą one osiągnąć poziom 100 euro za tonę.
To jednak tylko elektrownie. Pamiętajmy też, że szkody dla środowiska - i potencjalne straty finansowe - generuje także wydobycie węgla, czego najlepszym dowodem jest przykład konfliktu polsko-czeskiego o kopalnię Turów. Oszczędności mogłaby przynieść energetyka jądrowa, ale pierwsza duża elektrownia atomowa w Polsce jest dopiero w fazie planów. Nadzieją dla Polski może być jeszcze gaz, który - wraz z energią atomową - ma być jednak wspierany przez Unię Europejską przez kolejne co najmniej 10 lat. Polska chce go wykorzystać jako paliwo przejściowe.
Polska mogłaby oszczędzić dzięki OZE
Według "Polityki energetycznej Polski do 2040 r." w 2030 r. mamy co prawda osiągnąć co najmniej 23 proc. udziału OZE w wytwarzaniu energii elektrycznej, ale dopuszcza się w niej nawet 56 proc. udziału węgla. Dlatego, jak oceniają eksperci Polskiego Instytutu Ekonomicznego, w 2030 r. dopłaty do energii w polskich domach tylko z tytułu nośników energii mogą wzrosnąć nawet o 60 zł.
W Polsce cały czas brakuje jednak mocnego wsparcia dla odnawialnych źródeł energii. Jak oceniła w swoim raporcie Najwyższa Izba Kontroli, główne bariery rozwoju energetyki odnawialnej to: ograniczone możliwości finansowania inwestycji przez przedsiębiorców, prawne regulacje wsparcia, trudności administracyjno-proceduralne, a także problemy z funkcjonowaniem sieci przesyłowych. NIK uważa także, że brakowało analiz, które pozwoliłyby na kompleksową identyfikację problemów w rozwoju OZE.
Polska musi zdwoić wysiłki, by wpisać się w unijny plan redukcji emisji o 55 proc. w 2030 roku. Nie możemy czekać do 2049 r. z odejściem od węgla - powiedziała w rozmowie z Interią Izabela Zygmunt z Polskiej Zielonej Sieci.