Gwiazda kina zapłaci miliony za wskrzeszenie gatunku. "Nowy Park Jurajski"
Pięćset lat temu Nowa Zelandia była miejscem zdominowanym przez ptaki, tak jak obecnie, ale żyły na niej zwierzęta o wiele większe niż dzisiaj. Ogromne. Wielkie ptaki moa wybili jednak Maorysi do XV w. Teraz Colossal Biosciences chce je przywrócić, a znany nowozelandzki reżyser Peter Jackson zdecydował się wyłożyć na to 15 mln dolarów, zarobionych m.in. na ekranizacji "Władcy Pierścieni".

W skrócie
- Peter Jackson zainwestował 15 milionów dolarów w projekt przywracania wymarłego ptaka moa na Nową Zelandię.
- Colossal Biosciences zajmuje się wskrzeszaniem wymarłych gatunków i planuje odtworzyć moa olbrzymiego.
- Naukowcy mają poważne wątpliwości co do sensu takiego przedsięwzięcia i jego wpływu na przyrodę Nowej Zelandii.
- Więcej podobnych informacji znajdziesz na stronie głównej serwisu
Spis treści:
Peter Jackson to jedna z największych gwiazd reżyserskich kina hollywoodzkiego. Nakręcił serie "Władca Pierścieni" i "Hobbit", a także nowa wersję "King Konga" i wiele innych hitowych produkcji.
Teraz stał się twarzą nowego projektu Colossal Biosciences, czyli teksańskiej firmy znanej z koncepcji wskrzeszania wymarłych gatunków. Amerykanie pokazali już światu szczenięta wilka straszliwego z epoki lodowcowej, chociaż naukowcy mają poważne wątpliwości co do jakiejkolwiek zgodności wyglądu i mapy genetycznej tych szczeniąt z rzeczywistymi drapieżnikami wymarłymi ponad 10 tys. lat temu.
Colossal chce także wskrzesić dronta dodo z wyspy Mauritius, wilkowora tasmańskiego z Tasmanii, dzięcioła wielkodziobego z Kuby i Florydy, wreszcie kluczowym jej projektem jest mamut włochaty.
Najnowszy pomysł to moa, a dokładnie - moa olbrzymi z Wyspy Południowej Nowej Zelandii, czyli największy spośród wszystkich gatunków tych ogromnych nielotów. Moa stworzyły na Nowej Zelandii różnorodny świat, od gatunków wielkości indyka aż po takie olbrzymy wysokie na 3,6 metra. Nie było w dziejach wyższego ptaka, jedynie mamutaki madagaskarskiego przewyższały tego moa masą.
Wielkie moa były kwintesencją unikalnej fauny Nowej Zelandii
Ogromne moa były zwieńczeniem absolutnie unikalnej, i to w skali świata, fauny Nowej Zelandii, opartej na ptakach. Prawie nie ma ssaków (jedynie nieliczne nietoperze), więc ptaki przejęły wszystkie nisze i role. Stworzyły mnóstwo gatunków i form, także takie ogromne. Tym samym moa to symbol Nowej Zelandii, jej przyrody i oryginalności.

Tak do tego podchodzi Peter Jackson, który sam pochodzi z Nowej Zelandii i to tam nakręcił m.in. słynnego "Władcę Pierścieni". Teraz zdecydował się mocno zaangażować w kontrowersyjny projekt.
Informowaliśmy w Zielonej Interii o jego wsparciu dla planów Colossal Biosciences, by przywrócić moa olbrzymiego. Na tym jednak nie koniec, gdyż nowozelandzki reżyser postanowił nie ograniczyć się do braw i dobrego słowa. Wykłada pieniądze i to niemałe.
Agencja AP poinformowała, że Peter Jackson i jego partnerka Fran Walsh postanowili zapłacić 15 mln dolarów na to, by moa wrócił na Nową Zelandię. "Film to moja praca, a moa to czysta przyjemność. Każdy Nowozelandczyk fascynuje się moa, każdy uczeń w Nowej Zelandii go zna" - tłumaczy reżyser.
Peter Jackson mówi o swojej fascynacji tym ptakiem oraz wizją jego powrotu. O tym, że mógłby powstać taki nowy, współczesny Park Jurajski. Nazywa prace Colossal Biosciences nadzieją na przyszłość i na to, że wreszcie nauka zaczyna robić rzeczy spektakularne i przełomowe, tak jak kilkadziesiąt lat temu.
Wskrzeszenie moa? Ten pomysł nie ma sensu
Tymczasem naukowcy komentują tę kwestię dość zgodnie - ten pomysł nie ma sensu i to na wielu poziomach. Po pierwsze - jak mówi Philip Seddon z Uniwersytetu Otago w Radiu New Zealand - wymarcie moa jest nieodwracalne.
"Nie ma obecnie żadnej ścieżki inżynierii genetycznej, która mogłaby w pełni odtworzyć utracony gatunek, zwłaszcza taki, którego nie było w jego ekologicznym i ewolucyjnym kontekście przez setki lat" - zaznacza. To znaczy, że zarówno nie da się go odtworzyć w takiej formie, w jakiej rzeczywiście istniał i żył, jak również nie da się odtworzyć jego ówczesnego środowiska.
Moa olbrzymie wybito do XV w., a rok 1440 przyjmuje się jako umowną datę. I nie ma już Nowej Zelandii z XV w., nie ma rosnących wtedy lasów, krajobrazów, roślinności. Dzisiejszy kraj nie przypomina tego, co 600 lat temu.

Ponadto metody stosowane przez Colossal Biosciences budzą poważne wątpliwości, a pokazanie w kwietniu dwóch szczeniąt wilka straszliwego tylko je pogłębiło zamiast rozwiać. Naukowcy mówią, że Colossal nie odtwarza zwierząt, ale buduje ich modele, atrapy. To nie są organizmy sprzed setek czy tysięcy lat. To nie jest "Park Jurajski".
To, co uzyska Colossal Biosciences nie będzie moa
"Żaden końcowy rezultat, który osiągnie Colossal Biosciences, nie będzie moa, bo nie może nim być" - dodaje Philip Sheldon. A dochodzą przecież zarzuty natury czysto praktycznej.
Niektórzy przyrodnicy uważają, że takie pomysły to festyniarstwo, które kompromituje naukę i odwraca uwagę od rzeczywistych problemów ochrony przyrody, także nowozelandzkiej. Ona z uwagi na swą oryginalność i endemiczność jest wyjątkowo narażona i warto dbać o to, co przetrwało.
Stuart Pimm z Duke University mówi w rozmowie z AP, że jeśli zespołowi Colossal uda się stworzyć ptaka z dużymi stopami i grubymi, spiczastymi pazurami jedynie podobnego do moa, to i tak dla tej atrapy trzeba będzie znaleźć miejsce w środowisku. "Jest niezwykle mało prawdopodobne, aby mogli to zrobić w jakikolwiek sensowny sposób" - uważa.
A dr Nic Rawlence z Uniwersytetu Otago dodaje na łamach RNZ, że "umieszczenie kilku zrekonstruowanych moa w rezerwacie przyrody w celach ekoturystycznych nie jest ochroną przyrody".
Colossal Biosciences podkreśla, że projekt stworzenia moa olbrzymiego jest na bardzo wstępnym etapie.