Wieś ucieka przed morzem. Mieszkańcy są zmuszeni budować nowe domy
Miquelon, ostatnie terytorium Francji w Ameryce Północnej, przenosi się na wyżej położony teren, by uniknąć skutków zmian klimatu.

Miquelon, niewielka miejscowość położona na archipelagu Saint-Pierre i Miquelon u wybrzeży Kanady, staje się pierwszą francuską wsią, która oficjalnie przenosi się z powodu podnoszącego się poziomu morza. W ciągu kilku najbliższych lat ok. 600 mieszkańców opuści swoje domy, położone zaledwie dwa metry nad poziomem morza, i przeniesie się na pobliskie wzgórze.
Decyzja jest odpowiedzią na nasilające się zjawiska sztormowe oraz prognozy wskazujące, że do końca wieku poziom oceanów może wzrosnąć o metr. "Nie mogliśmy dalej udawać, że problemu nie ma" - mówi dziennikowi "The Guardian" Franck Detcheverry, burmistrz Miquelon. - "Morze co roku zabiera nam fragment wybrzeża. To nie jest kwestia wyboru, tylko przetrwania".
Zakaz budowy i plan ewakuacji
W 2014 r. prezydent François Hollande ogłosił, że Miquelon znajduje się w strefie wysokiego ryzyka powodziowego. Wprowadził wówczas tzw. plan prewencji przybrzeżnej, który zakazał wznoszenia nowych budynków. Jak wspomina Xénia Philippenko z Uniwersytetu Côte d'Opale, "dla społeczności liczącej kilkaset osób taki zakaz oznaczał brak przyszłości. Nie można było budować domów dla dzieci, nie można było się rozwijać".
Po dwóch gwałtownych sztormach w 2015 r. nastawienie mieszkańców zaczęło się zmieniać. Coraz więcej rodzin dostrzegało, że dalsze życie w dotychczasowym miejscu stanie się niemożliwe. Decydujący moment przyniósł rok 2022, gdy huragan Fiona - jedno z najpotężniejszych zjawisk pogodowych w historii Kanady - ominął wyspę o kilkadziesiąt kilometrów.

Finansowana przez państwo przeprowadzka
Na początku 2023 r. lokalne władze uruchomiły projekt relokacji z wykorzystaniem tzw. funduszu Barnier, przeznaczonego dla mieszkańców domów zagrożonych katastrofami naturalnymi. W typowych przypadkach państwo odkupuje nieruchomość i nakazuje jej natychmiastowe opuszczenie. Miquelon otrzymało trzyletni okres przejściowy.
"Negocjowaliśmy z rządem, by dać ludziom czas na budowę nowych domów" - tłumaczy burmistrz Detcheverry. "Powstaje siedem-osiem domów rocznie. To proces powolny, ale realny".
Pierwsze pozwolenia na budowę wydano w 2024 r., a obecnie blisko 50 mieszkańców zgłosiło chęć przeprowadzki. Wraz z nową zabudową powstaje infrastruktura - wodociąg, linie energetyczne i schronienie przeciw sztormom.
Zmiana wymuszona klimatem
Dla wielu mieszkańców decyzja o opuszczeniu domów była trudna. "Własnoręcznie zbudowałem mój dom 40 lat temu" - mówi Philippe Detcheverry, jeden z pierwszych uczestników projektu. "Ale po kilku powodziach zrozumieliśmy, że nasze mienie traci wartość. Przeprowadzka to inwestycja w przyszłość dzieci".
Geograficzne położenie Miquelon czyni ją szczególnie wrażliwe. Trzy główne wyspy archipelagu połączone są wąskim pasem piasku, który coraz szybciej znika pod wpływem fal i sztormów. Erozja zagraża drogom, sieciom energetycznym i ujęciom wody.
Problemy wyspy nie zaczęły się jednak wraz ze zmianami klimatu. W 1992 r. Kanada wprowadziła moratorium na połów dorsza, co zrujnowało lokalną gospodarkę, opartą niemal wyłącznie na rybołówstwie. Miquelon nigdy się z tego nie podniosło, a wielu młodych ludzi wyjechało na stałe do Francji lub Kanady.
"Wciąż rozmawiamy o utracie rybołówstwa, ale musimy szukać nowych sposobów na życie" - przyznaje Philippe Detcheverry. Dla części mieszkańców budowa nowej wioski może stać się impulsem do rozwoju - szansą na zatrzymanie młodszych pokoleń i stworzenie nowych miejsc pracy.
Podzielona społeczność
Nie wszyscy jednak zgadzają się z planem. Część mieszkańców uważa, że wioskę należy chronić tam, gdzie stoi. "Kiedy wchodzi się do Miquelon, czuje się jego historię i duszę" - mówi Bernard Briand, prezydent terytorium Saint-Pierre i Miquelon. "Jak można to odtworzyć w nowym miejscu?".
Urbanista Laurent Pinon, który nadzoruje projekt, przekonuje, że nowe Miquelon zachowa ciągłość z dawnym. "Ludzie sami budują swoje domy - to tradycja, którą chcemy utrzymać. Wiele materiałów zostanie odzyskanych z obecnych budynków".
Choć prace budowlane już trwają, przyszłość projektu nie jest przesądzona. W 2026 r. odbędą się lokalne wybory i nie wiadomo, czy nowy samorząd utrzyma decyzję o przeniesieniu.
"Bez tego planu Miquelon przestałoby istnieć" - mówi burmistrz. "Przenosząc się, dajemy sobie szansę na przyszłość, zamiast czekać, aż morze ją nam odbierze".













