W polskich lasach w listopadzie słychać przerażające beczenie. O co chodzi?
Po bukowisku łosi i rykowisku jeleni, bekowisko danieli to ostatnia z trzech części przyrodniczej trylogii. Zaczyna się w połowie października i trwa w różnych rejonach Polski nawet do połowy listopada. Charakterystyczne beczenie rozlega się rano i wieczorem. W szczycie zalotów samce aktywne są nawet w środku dnia. Bekowisko danieli pod Katowicami obserwował Marcin Szumowski.

Przyrodnik i fotograf przyrody Patryk Kurc doskonale zna śląskie lasy. Żyje tu najwieksza popukacja danieli w Polsce. Na spotkanie ekipa "Czystej Polski" nie musi długo czekać. Pojawiają się na środku drogi, chwilę po wejściu reporterów do lasu.
Spektakl natury w polskich lasach. W listopadzie trwają zaloty danieli
"Byk cały czas się odzywa. Potrafi wydać 3-4 tys. 'beknięć' dziennie. To jest ogromna liczba" - podkreśla przyrodnik.
Trwa szczyt bekowiska, dlatego daniele są aktywne nawet w ciągu dnia. Z łatwością zauważamy łanie i byki przebiegające między drzewami.
Jak tłumaczy przyrodnik, zwierzęta mają swoje "areny bekowiskowe". Najlepsze samce wcześniej zajmują sobie swój teren do wydawania odgłosów. Swoje terytorium oznaczają, rozgrzebując ziemię. Tworzą się w ten sposób charakterystyczne zagłębienia zwane dołkami rujowymi. Samce najchętniej robią je pod świerkowymi gałęziami.
Igły są potrzebne danielom do podrażniania stref na ciele przyciągających samice. Takie miejsca bardzo silnie pachną piżmem. Dla łań to prawdziwy afrodyzjak.
W czasie bekowiska często dochodzi też do zaciętych walk. Są one jednak mniej brutalne niż u jeleni. Wszystko za sprawą mniejszego poroża. Daniele przepychają się łopatami, wygrywa silniejszy - tłumaczy Patryk Kurc.










