Wielkie pająki jak pokemony. Zagrożenie staje się poważne
Wśród wielu zachcianek ludzi związanych z kolekcjonowaniem zwierząt jedną z nadrzędnych jest ta, która pcha ich do gromadzenia w domowych terrariach ogromnych pająków. Przed świętami wyłapuje się ich w naturze całe mnóstwo. Naukowcy ostrzegają, że proceder zagraża wielkim pająkom takim jak tarantule.
"Ludzie kolekcjonują pająki jak pokemony" - mówi Alice Hughes z Uniwersytetu w Hongkongu. Cytowana przez BBC, ostrzega przed nadmiernym odławianiem z natury wielkich pająków takich jak ptaszniki czy tarantule, które następnie zostają przeznaczone dla kolekcjonerów. To zaczyna zagrażać tym bezkręgowcom, ich liczebności zarazem ekosystemom, w których pająki odgrywają istotną rolę jako czołowe drapieżniki mikroświata.
Bez pająków ekosystemy bezkręgowców nie są w stanie funkcjonować. Największe gatunki tych zwierząt, osiągające imponujące rozmiary i wygląda często ekscytujący ludzi, to nadzwyczajni kontrolerzy liczby innych bezkręgowców, zwłaszcza owadów. Jak twierdzą naukowcy, istotą życia pająków jest funkcjonowanie właśnie w tych ekosystemach, na wolności, a nie w terrariach i zamknięciu, by cieszyć i przerażać ludzi.
Tarantule są masowo zbierane w swych ekosystemach
Szczególnie atrakcyjne dla kolekcjonerów są ptaszniki, które są największymi pająkami świata, ale również tarantule. Nie należy ich mylić z ptasznikami (chociaż często ma to miejsce). Tarantule to zupełnie inna grupa pająków, głównie z rodzaju Lycosa. Należą do tego rodzaju pająki spore, ale nie tak wielkie jak ptaszniki. Występują na całym świecie, także w Europie, gdzie spotkać można chociażby tarantulę włoską czy tarantulę ukraińską żyjąca blisko polskich granic.
Według medialnych doniesień, w Stanach Zjednoczonych każdego roku odbywają się przerażające procederu zbioru tarantul żyjących tutaj zwłaszcza na pustyniach takich jak Mohave. Pająki są wyłapywane i sprzedawane, w niczym to nie różni się od klasycznego kłusownictwa.
Chris Hamilton z Uniwersytetu w Idaho mówi na łamach BBC, że właśnie tak duże pająki jak tarantule są szczególnie podatne na kłusownictwo, ponieważ żyją długo, nawet 30 lat, a samice rozmnażają się późno i rzadko. To fatalny zbieg, jeśli chodzi o odporność na ingerencję człowieka czyli niszczenie siedlisk, zmiany klimatu i wyłapywanie egzemplarzy dla kolekcjonerów. Populacje tych pająków np. w USA odradzają się po stratach bardzo wolno. Jakby tego było mało, wiele z nich to zwierzęta żyjące na określonym tylko obszarze. To typowe dla bezkręgowców, że tworzą wiele endemicznych gatunków i małym zasięgu. Uderzenie w te populacje prowadzi do ich wyginięcia.
Nie tak dawno na lotnisku w Peru zatrzymano Koreańczyka, który przemycał z Ameryki Południowej setki pająków. Co ciekawe, trzymał je owinięte wokół własnego ciała. Wcześniej celnicy kolumbijscy otworzyli walizkę turystów z Europy, a w niej znajdowało się... 230 pająków.
Konwencja CITES obejmuje zbyt mało pająków
Konwencja CITES czyli konwencja waszyngtońska w sprawie handlu dzikimi zwierzętami zabrania obrotu tylko częścią pająków, nie obejmuje wszystkich gatunków. Co więcej, wciąż odkrywa się nowe, a badania naukowe nad tymi zwierzętami niekiedy nie nadążają za przemytem. Przykładem może być przepiękny i agresywny ptasznik Chilobrachys natanicharum o niebieskich odnóżach, którego opisano w Tajlandii dopiero w 2023 roku, a już wcześniej znany był hodowcom i trzymamy w terrariach jako "jakiś Chilobrachys".
Spośród samych ptaszników i tarantul konwencja CITES obejmuje niespełna 5 procent gatunków, to zdecydowanie za mało, aby skutecznie chronić pająki. Jest ryzyko, że wiele z nich wyginie zanim zostaną opisane i poznane.
Zbiory tarantul na pustyniach Stanów Zjednoczonych to najlepszy przykład. Stanowią już niemal plagę i setki tych zwierząt znika wówczas z naturalnych ekosystemów. I to mimo tego, że USA mają bardzo surowe przepisy związane z obrotem i przemytem dzikich zwierząt, w tym bezkręgowców, które okazują się stanowić trzon takiego procederu. Także niektóre państwa Ameryki Łacińskiej uszczelniły swe granice np. Peru, Kolumbia, Brazylia czy Kostaryka, surowe przepisy w sprawie pająków wprowadziły Indie.