Taka powódź zdarza się raz na 100 lat
Powodzie, które wystąpiły właśnie w północno-zachodniej Australii zdarzają się raz na sto lat. Cyklon tropikalny przyniósł ze sobą ulewne deszcze.
Ulewne deszcze w Australii wymusiły organizację akcji ratunkowych mieszkańców mało zaludnionego obszaru Kimberley. Miejsce to jest wybitne pod względem występowania skał krystalicznych i piaskowców.
Z powodu ulewnych deszczów mieszkańcy musieli zostać ewakuowani z odciętych z powodu powodzi obszarów. Helikoptery przetransportowały setki ludzi, którzy mówią jednogłośnie, że taka powódź zdarza się "raz na stulecie". Podczas klęski, jaka nawiedziła północno-zachodnią Australię działają służby, urzędnicy oraz ochotnicy z akcji pomocy humanitarnej. Wszyscy twierdzą, że na własne oczy zobaczyli skalę żywiołu.
Rekordowe powodzie
Kryzys w Kimberley - słabo zaludnionym obszarze o wielkości Kalifornii - został zapoczątkowany w zeszłym tygodniu. Cyklon tropikalny przyniósł ze sobą ulewne deszcze. Połowa mieszkańców Kimberley to Aborygeni.
"Woda jest wszędzie" - powiedział dziennikarzom w Perth minister służb ratunkowych Australii Zachodniej, Stephen Dawson.
"Ludzie w Kimberley przeżywają obecnie powódź, która zdarza się raz na 100 lat, najgorszą powódź, jaką Australia Zachodnia doświadczyła w swojej historii".
Dawson powiedział, że w niektórych częściach terytorium wody powodziowe osiągnęły 50 km długości.
Stan wyjątkowy w Australii jest ogłaszany coraz częściej z powodu zjawiska pogodowego zwanego La Nina. W związku z tym zwiększa się ilość opadów deszczu.
W Fitzroy Crossing, społeczności liczącej około 1300 osób, wszystkie drogi zostały zalane, a jedyną drogą ucieczki był transport helikopterami ratunkowymi. Poziom rzeki przekroczył rekordowe 15,8 m. Dotychczasowy rekord poziomu rzeki odnotowano w 2002 r.
"Wiele dróg jest nieprzejezdnych, wiele społeczności jest teraz odizolowanych" - informują służby Australii.