Silna erupcja wulkanu na Islandii. Łuna była widoczna z odległości 50 km
Oprac.: Natalia Charkiewicz
Na Islandii znowu robi się niespokojnie. W nocy ze środy na czwartek doszło do kolejnej erupcji wulkanu na półwyspie Reykjanes w południowo-zachodniej Islandii. Ewakuowano mieszkańców Grindavik. Obowiązuje stan alarmowy.
W nocy z środy na czwartek doszło do kolejnej erupcji wulkanu - dziesiątej od 2021 r. i siódmej w tym roku. Jak twierdzi Islandzki Instytut Meteorologii, podczas tego wybuchu powstała szczelina o długości od 2,5 do 3 km. Erupcję poprzedzały trzęsienia ziemi. Skalę wybuchu może potwierdzić fakt, że widać było czerwoną łunę aż w Reykjaviku oddalonym o 50 km.
Zobacz również:
Wulkan na Islandii znowu wybuchł
Z powodu erupcji na terenach w pobliżu krateru wprowadzono stan alarmowy. Policjanci i Obrona Cywilna ewakuowali blisko 60 mieszkańców z miejscowości Grindavik.
“Grindavik wydaje się niezagrożony i jest mało prawdopodobne, że to pęknięcie będzie się wydłużać. Jednak niczego nie można wykluczyć” - powiedział Magnus Tumi Gudmundsson, ekspert ds. geofizyki, donosi TVN Meteo.
Jednak erupcja wulkanu była na tyle silna, że czerwona łuna spowodowana wyciekiem lawy, była widoczna z odległości 50 km. Uchwycili ją mieszkańcy Islandii.
To nie tylko erupcja
Jak donosiliśmy na początku tego roku wylew lawy z islandzkiego wulkanu, który pokazywały wszystkie media, w tym stacje telewizyjne świata, był niezwykle spektakularny i widowiskowy. Teraz jednak okazuje się, że widowiskowość i straty, jakie ta erupcja spowodowała to nie wszystko. Wulkan niedaleko Grindavik na Islandii okazał się także rekordowy, o czym donoszą wyniki badań nad tym kataklizmem.
Do erupcji wulkanu niedaleko Grindavik na Islandii dochodzi od miesięcy. Pierwsza miała miejsce pod koniec 2023 r. i wtedy islandzkie władze zmuszone były ewakuować kilka tysięcy ludzi, niezwykle popularną atrakcję turystyczną, Blue Lagoon.
Islandia ciągle jest targana wybuchami wulkanu. Naukowcy z Islandii, Finlandii, Wielkiej Brytanii i Nowej Zelandii analizowali zwłaszcza ten pierwszy przypadek, z listopada 2023 r. Wypływ lawy był wówczas tak ogromny, że pobił wszelkie rekordy. Magma wypływała z utworzonej szczeliny z natężeniem 7400 metrów sześciennych na sekundę.
Naukowcy sytuację pod Grindavik zestawili z wypływem lawy z wulkanu szczelinowego Laki, którego erupcja na Islandii rozpoczęła się 8 czerwca 1783 roku i trwała do lutego 1784 roku. Niestety, ale rozpoczęta rok temu erupcja wulkanu szczelinowego koło Grindavik tak szybko się nie skończy, w związku z czym może on pobić rekord Laki sprzed prawie 250 lat. A jest to niezwykle istotne. Wiemy, że pod koniec XVIII w. jego długotrwała i obfita erupcja doprowadziła do zmian klimatycznych nie tylko na Islandii, ale w całej Europie. Teraz może być podobnie.