Inwazja na Polskę postępuje. Doświadczył tego dziennikarz Interii
Podbijanie Polski przez szopy pracze postępuje od zachodu, od strony granicy niemieckiej. Te inwazyjne i groźne dla naszej przyrody ssaki najliczniejsze są w Lubuskiem i Zachodniopomorskiem, ale można je już spotkać w wielu innych miastach. Ja nagrałem szopa pracza na swojej posesji w Wielkopolsce, pod Poznaniem. Nagranie jest dowodem, że proces opanowywania Polski przez szopy postępuje.

W skrócie
- Szopy pracze coraz częściej pojawiają się w Polsce, szczególnie na zachodzie kraju, co dokumentuje nagranie dziennikarza spod Poznania.
- Obecność szopów w polskiej przyrodzie to poważny problem inwazyjny – zwierzęta te zagrażają lokalnym gatunkom i powodują duże szkody.
- Lokalne społeczności zaczynają podejmować działania ochronne, jednak zdaniem ekspertów inwazji szopów nie da się już zatrzymać.
- Więcej podobnych informacji znajdziesz na stronie głównej serwisu
Jeszcze nie tak dawno zgłoszenie szopa pracza w Polsce traktowane było jako oczywista pomyłka. No przecież to zwierzę u nas nie występuje; w ogóle nie ma go w Europie jak zresztą żadnego innego przedstawiciela szopowatych - rodziny charakterystycznej dla Ameryki. Obejmuje ona nie tylko szopy, ale również ostronosy (w tym koati), kinkażu, olingo i inne.
Szop pracz jest niewątpliwie najbardziej znanym i charakterystycznym przedstawicielem rodziny. Jego naturalny areał obejmuje tereny od Kanady przez całe Stany Zjednoczone po Panamę. Dalej, aż do Ameryki Południowej występuje podobny do niego szop krabożerny. Jest jeszcze szop karłowaty, endemit meksykańskiej wyspy Cozumel.
W swej ojczyźnie czyli Ameryce Północnej, szop ma swoje miejsce w kulturze, popkulturze i ludzkiej świadomości jako jeden z symboli Ameryki. Spopularyzowany przez Disneya i kreskówki, kojarzy się jako sympatyczne zwierzę, częsty bywalec okolic ludzkich domów. Wchodzi do amerykańskich miast, zbliża się do człowieka. Co więcej, ma także swoje miejsce w amerykańskiej przyrodzie. To jego naturalne miejsce i naturalne środowisko, w którym szop funkcjonuje powiązany łańcuchem zależności z innymi amerykańskimi gatunkami.

Gorzej jest poza Ameryką, gdzie szop pracz został zawleczony - w tym w Europie.
Szopy w Polsce długo uważano za pomyłkę
Kiedy w latach osiemdziesiątych polska telewizja w czasie ferii szkolnych zorganizowała program edukacyjny polegający na przesyłaniu przez dzieci raportów z obserwacji różnych zwierząt Polski, aby na jego podstawie stworzyć mapę, jedno ze zgłoszeń było zaskakujące: szop pracz. Wtedy nawet prowadzący program powiedział, że to zapewne pomyłka. Dziecko może pomyliło widzianego w kreskówkach szopa z borsukiem albo jenotem, które również mają pasy na głowie.
Możliwe, że jednak to nie była pomyłka, gdyż szop pracz występuje w Polsce co najmniej od lat pięćdziesiątych. Wtedy, w 1959 r. zauważono go po raz pierwszy na zachodzie kraju. Przyszedł z Niemiec, gdzie już w 1927 r. Niemcy podjęli pierwszą próbę wypuszczenia szopów na wolność, w okolicach Frankenburgu w Hesji - wtedy jeszcze nieudaną. W kwietniu 1934 r. na posesji leśnej Rolfa Haaga wypuszczono siedem osobników. To był początek wielkiej inwazji, którą wspomagali kolejni uciekinierzy z hodowli futerkowych, np. po drugiej wojnie światowej we wschodnich Niemczech. I ten kraj jest szczególnie dotknięty inwazją. Kassel w Niemczech uważane jest za najbardziej "zaszopione" miasto w Europie, mieszka tu więcej tych zwierząt niż w wielu miastach Ameryki. Dla mieszkańców Kassel szopy to jednak nie plaga, ale stały już element ich miasta. Wielu mieszkańców tej miejscowości dba o nie i nie uważa za intruzów. Jak mówią, to nie wina szopów, że zostały tu przywiezione z Ameryki, wypuszczone i że tu przyszło im żyć. Skoro tak się stało, to trzeba się do tego dostosować.
Szop pojawił się na tarasie w Wielkopolsce
Szopy w Polsce pojawiały się od lat, ale ostatnio ich inwazja przyspiesza i ja doświadczyłem tego na własnej skórze. W sobotę szop pracz pojawił się koło mojego domu w gminie Stęszew pod Poznaniem. Przyszedł do misek, w których znajdowała się karma dla bezdomnych kotów. Szop został nagrany:
To dowód na to, że już nie tylko Zachodniopomorskie i Lubuskie muszą liczyć się z wizytami szopów na posesjach, ale również Wielkopolska. Zresztą szopy widywano także okazjonalnie w innych częściach Polski, więc inwazja postępuje.
Jest to bowiem inwazja, a przyrodnicy alarmują, że szopy pracze stanowią w tej chwili jeden z największych, o ile nie największy inwazyjny problem polskiej przyrody. Wielokrotnie informowaliśmy w Zielonej Interii, że straty powodowane przez szopy w polskiej przyrodzie są ogromne. Pierwszy przykład z brzegu: łapy tego ssaka są sprawne i pozwalają mu chwytać zdobycz, której nie złapią inne polskie drapieżniki. Szop poluje na wszystkie małe kręgowce w Polsce, wybiera też skorupiaki i mięczaki. Dzięcioły i inne dziuplaki w Ameryce wiedzą, że z jego powodu muszą budować gniazda w dziuplach głębszych, aby szop nie wsadził tam łap i nie wybrał jaj oraz piskląt. Nasze nie mają takich doświadczeń.

- Szop jest niezwykle sprytny i sprawny oraz wszędobylski. Dociera wszędzie, do lasów, nad wodę, do ludzkich siedzib, gdzie są resztki, śmietniki, karma dla zwierząt - opisuje prof. Tadeusz Mizera z Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu. - Wygląda jak pluszak, ale jego elastyczne ciało pozwala mu się wcisnąć wszędzie, w każdą szczelinę. Na dodatek sprawne i wrażliwe łapy umożliwiają szopom wybranie zdobyczy z miejsc niedostępnych dla innych drapieżników. Tak szopy plądrują nory małych ssaków, wybierają jaja i pisklęta nawet z głębokich dziupli dzięciołów. Zjadają wszystko: ptaki, małe ssaki, żaby, raki, rabują i niszczą na wielką skalę. To jest dramat - podkreśla.
Skala inwazji szopów jest coraz większa
Skala inwazji rośnie geometrycznie. Jak podawaliśmy w Zielonej Interii, cztery lata temu myśliwi odstrzelili na terenie dawnego województwa zielonogórskiego (zatem to tylko część Lubuskiego) 900 szopów, trzy lata temu - już 2 tysiące, a w ostatnim sezonie - siedem i pół tysiąca tych zwierząt.
Są też w Polsce organizacje protestujące przeciwko odstrzałowi i zabijaniu szopów, które nie są winne temu, że ktoś je tu zawlókł i wypuścił. Zakładane są dla nich azyle, gdzie można po odłowieniu je przekazać. Nie zmienia to faktu, że obecność szopów w polskiej przyrodzie to spory i coraz większy kłopot.
Mieszkańcy okolicy, w której sfilmowałem szopa i sąsiedzi już organizują się, aby poprawić zabezpieczenie odpadów i kubłów ze śmieciami. Znikają także miski służące dokarmianiu kotów. Zdaniem wielu przyrodników, inwazji szopów już jednak nie powstrzymamy. I mamy w związku z tym duży kłopot.












