Próbowali ominąć góry lodowe i stało się. Ekosystem padł w jeden dzień
Przez 35 lat, jakie minęły od wielkiej katastrofy w Zatoce Księcia Edwarda na Alasce, mieliśmy już większe wycieki ropy i awarie tankowców o większej sile rażenia. To jednak wtedy świat pierwszy raz uzmysłowił sobie, w którym kierunku zmierza.
Zbudowany w stoczni w San Diego w Kalifornii tankowiec "Exxon Valdez" miał 300 metrów długości. To o 50 metrów więcej niż wielki niemiecki pancernik "Bismarck" z czasów II wojny światowej i 40 metrów więcej niż największy w czasie tamtego konfliktu japoński pancernik "Yamato". Był o 30 metrów krótszy niż współczesny amerykański lotniskowiec atomowy USS "Ronald Reagan".
W czasie, gdy "Exxon Valdez" przewoził już swój ładunek, po oceanach pływały większe statki. Taki chociażby "Knock Nevis" mierzył aż 458 metrów długości i służył do transportu ogromnych ilości ropy z Zatoki Perskiej. Omal nie zatonął w 1986 roku w czasie wojny iracko-irańskiej, gdy iracki samolot trafił go rakietą. Utrzymał się jednak na powierzchni i został wyremontowany.
Ropa z wielkich tankowców trafia do morza
Katastrofa tankowca "Exxon Valdez" nie była także rekordowa pod względem tego, ile ropy wylało się wówczas do morza. Tu listę tragedii otwiera zderzenie dwóch statków "Atlantic Empress" i "Aegean Captain" z lipca 1979 roku, które wpadły na siebie podczas burzy tropikalnej niedaleko wyspy Tobago. Do morza wylało się niemal 350 milionów litrów ropy, na szczęście dość daleko od brzegu wyspy.
Przeszło 300 milionów litrów ropy wpłynęło do Atlantyku po eksplozji południowokoreańskiego tankowca "ABT Summer" u brzegów Angoli w maju 1991 roku, a spore konsekwencje miały też katastrofy tankowców "Castillo de Bever" u brzegów południowej Afryki w 1983 roku oraz "Amoco Cadiz" u brzegów Francji w marcu 1978 roku. Wylana wtedy ropa na siedem lat zniszczyła ekosystem atlantyckiego wybrzeża Francji, w tym miejscowe ostrygi tak cenione przez Francuzów.
"Exxon Valdez" wylał do oceanu zaledwie 257 000 baryłek ropy, czyli znacznie mniej niż poprzednicy, ale skutki jego katastrofy były ogromne.
Owo "Valdez" w nazwie statku było nazwą terminalu naftowego, do obsługi którego był on przeznaczony. Terminal powstał na Alasce, zatem w miejscu stanowiącym symbol nieskalanej przyrody. Miejsca będącego dumą Amerykanów i całego świata, osławionego filmami przyrodniczymi i "Przystankiem Alaska". Tu grizli łowiły łososie, tu łosie przemierzały trzęsawiska, polowały wilki, a bieliki chwytały ryby. Jeden z ostatnich czystych rajów na świecie.
Wielki tankowiec zniszczył ekosystem Alaski
Pełen ropy tankowiec "Exxon Valdez" rozbił się o klify Zatoki Księcia Edwarda podczas chaotycznych manewrów. 24 marca 1989 roku zapisał się jako jeden z najgorszych dni w dziejach światowej ekologii.
Podobnie jak Edward Smith 75 lat wcześniej na pokładzie statku "Titanic" dostał ostrzeżenie o możliwych i groźnych górach lodowych, tak i dowódca "Exxon Valdez" Joseph Hazelwood miał je w ręku. Gdy przed północą oddawał mostek w ręce pierwszego oficera i pilota, tankowiec manewrował, aby ominąć takie góry. Podczas jednej ze zmian kursu uderzył w skały i wszedł na mieliznę. Rozdarcie burty na długości 70 metrów okazało się fatalne. Ropa zaczęła wyciekać.
Czytaj więcej o ropie naftowej:
Załoga robiła co mogła. Próbowała zatkać dziury w burcie, przepompować ropę albo zneutralizować ją środkami chemicznymi i materiałami chłonnymi. Plama ropy jednak się powiększała. Gdy zespół ratowniczy przybył na miejsce, zmierzała ku wybrzeżu. Ratownicy próbowali zatrzymać ropę fizycznymi barierami i spryskać ją środkami, które spowodowałyby jej opadnięcie na dno morza. Tak, by przestała dryfować. Wszyscy zdawali sobie sprawę z tego, co stanie się, gdy dotrze do wybrzeża.
Dotarła. Na oczach całego świata, który obserwował wielką plamę na ekranach telewizorów, ropa zdryfowała w stronę skał i zalała je. Wraz z falami dotarła na czysty brzeg, który dotąd był enklawą wspaniałego, alaskańskiego życia.
Ekologowie naliczyli 250 zabitych bielików amerykańskich i przeszło 300 płetwonogich, głównie uchatek i fok. Do tego śmierć poniosło łącznie ponad 20 wielorybów, także uwięzionych pod plamą ropy. Udusiły się, nie mogły płynąć ani uciec.
Skutki były opłakane. Zdziesiątkowana została populacja bezcennych w tym rejonie wydr morskich. Te drapieżne ssaki są krewnymi naszych wydr, ale w odróżnieniu od nich zamieszkują wody słone. Na otwartym morzu żywią się głównie mięczakami, jeżowcami, skorupiakami, rybami i głowonogami. To wyjątek wśród łasicowatych, bo może przeżyć całe życie bez wychodzenia z wody. Zwierzęta opanowały do perfekcji sztukę dryfowania na oceanie. Robią to położone na grzbiecie, trzymając w łapkach zdobycz. Do snu i odpoczynku owijają się morskimi wodorostami, stąd też obecność kałanów morskich ściśle wiąże się z lasami wodorostów. Zwierzęta i rośliny mocno od siebie zależą.
Według różnych szacunków w plamie ropy zginęło wtedy od 3 do 5 tysięcy kałanów, a reszta wydr straciła swoje siedliska.
To były straszne sceny. Telewizje pokazywały ludzi próbujących rozpaczliwie wyławiać z lepkiej mazi uwięzione w niej zwierzęta. Umorusane w czarnej ropie mewy, burzyki i inne morskie ptaki nie miały szans. Zginęło ich ćwierć miliona, zniszczone zostały siedliska i miejsca żerowania. Ekologowie naliczyli 250 zabitych bielików amerykańskich i przeszło 300 płetwonogich, głównie uchatek i fok. Do tego śmierć poniosło łącznie ponad 20 wielorybów, także uwięzionych pod plamą ropy. Udusiły się, nie mogły płynąć ani uciec.
To był dramat.
Niepoliczalne były straty w rybach. Ropa zniszczyła mnóstwo ławic śledzi u brzegów Alask, a także zamknęła drogę łososiom podążającym ku wybrzeżu. Łososie zginęły, więc ucierpiały też niedźwiedzie. Na ich szczęście tankowiec rozbił się wiosną, a nie jesienią, gdy łososie i śledzie są podstawą gromadzenia przez nie zapasów na zimę. I gdy odbywa się ich tarło.
Po tej katastrofie Alaska podnosiła się długo. Ekosystem runął, trzeba go było odbudowywać przez wiele lat. Przerwane zostało wiele nitek przyrodniczych zależności, a ludzie przekonali się, jakim domino jest natura i jak łatwo przewracając jeden klocek, uruchomić lawinę. Ten wypadek sprawił też zmianę przepisów dotyczących transportu ładunków szczególnie groźnych dla środowiska, takich jak ropa naftowa. Konwencja o Bezpieczeństwie Życia na Morzu (SOLAS) została pod tym kątem zmieniona w 1994 roku, by wprowadzić wiele nowych zabezpieczeń i ograniczeń, a transport ropy na Alasce jest ściśle monitorowany.