Koniec ropy jest bliżej, niż nam się wydaje. Kraje arabskie już się szykują

Niezależnie od decyzji szczytów klimatycznych, zobowiązań państw do ochrony klimatu i kryzysów klimatycznych, popyt na ropę naftową będzie rósł do 2040 roku - mówią szacunki. Według raportu Międzynarodowego Funduszu Walutowego, wtedy osiągnie swój szczyt. I wtedy ów popyt zacznie spadać dość szybko, aż do zera. Co wtedy się stanie? Kraje arabskie zaczęły się już szykować, także Zjednoczone Emiraty Arabskie, które goszczą szczyt klimatyczny COP28.

Dubaj jest gospodarzem szczytu COP28. Kraje arabskie zdają sobie sprawę, że hossa związana z wydobyciem ropy nie potrwa wiecznie
Dubaj jest gospodarzem szczytu COP28. Kraje arabskie zdają sobie sprawę, że hossa związana z wydobyciem ropy nie potrwa wiecznieGIUSEPPE CACACEEast News
partner merytoryczny
banner programu czyste powietrze

Szczyt COP28 ma być poświęcony m.in. odejściu od paliw kopalnych, do czego mocno dąży Unia Europejska. Bruksela przedstawiła już projekt stopniowej zmiany podczas szczytu w Sharm el-Sheikh, ale napotkała stanowczy opór Arabii Saudyjskiej i innych gospodarek, polegających w dużym stopniu na ropie oraz gazie. To główna oś sporu między krajami arabskimi a Europą, gdzie część państw już postanowiła, że od 2050 roku zaprzestanie poszukiwania i wydobywania ropy naftowej. Tak zrobiła choćby Francja.

Kraje arabskie się sprzeciwiają, ale jednocześnie szykują się do funkcjonowania bez ropy naftowej. Wiele ruchów państw, takich jak Arabia Saudyjska, Katar czy Zjednoczone Emiraty Arabskie można właśnie tym wytłumaczyć. Weźmy chociażby saudyjskie pomysły w ramach Programu Vision 2030, który zakłada transformację ekonomiczną i energetyczną kraju.

Arabia Saudyjska stawia na sport i Vision 2030

Jak tłumaczył Interii Mieszko Rajkiewicz z Instytutu Nowej Europy: - Saudyjczycy wciąż są bardzo zależni od wpływów z tytułu sprzedaży ropy, więc potrzebna jest dywersyfikacja przychodów państwa, bo saudyjski dwór ma świadomość, że wiecznie świat w takim stopniu z ropy nie będzie korzystał. Olbrzymi projekt ma na celu promocję Arabii Saudyjskiej jako atrakcyjnej destynacji turystycznej.

Dubaj
Dubaj Gary Denham Wikimedia

Zjednoczone Emiraty Arabskie, które goszczą od 30 listopada zebranych na szczycie COP28, to nieco inna sytuacja. Ten kraj funkcjonuje inaczej niż Arabia Saudyjska i był stosunkowo zamożny na długo przed odkryciem ropy naftowej na Półwyspie Arabskim i w Zatoce Perskiej. Emiraty zawsze miały strategiczne położenie wzdłuż szlaków handlowych Orientu, aczkolwiek trzeba przyznać, że odkrycie ropy przyspieszyło rozwój tego kraju i to bardzo.

Emiraty też wiedzą, że czas odejścia od wydobywania ropy naftowej nadciąga, ale póki co zostało jeszcze kilkanaście lat intensywnej, rosnącej wręcz eksploatacji. Mało tego, w 2020 roku Zjednoczone Emiraty Arabskie ogłosiły odkrycie nowych złóż ropy naftowej w strefie przybrzeżnej kraju. Dubajski szejk Muhammad ibn Raszid al-Maktum ogłosił to uroczyście i, chociaż nie wiadomo jak duże są to złoża, to komunikat głosił, że "złoże może przynieść nowe środki gospodarce i dać impuls wszystkim sektorom gospodarki lokalnej oraz przyczynić się do rozwoju Dubaju".

Dzisiaj Zjednoczone Emiraty Arabskie zajmują piąte miejsce na świecie pod względem wielkości złóż ropy naftowej. To poziom 97,8 miliardów baryłek, z czego 95 procent należy do emiratu Abu Dhabi. Ten emirat ma też największe rezerwy ropy spośród 98 miliardów baryłek znajdujących się w dyspozycji całego kraju. Przy obecnym poziomie eksploatacji daje to nieco ponad 90 lat produkcji. Jeżeli jednak szacunki wzrostu przetwarzania ropy do 2040 roku wzrosną, może się okazać, że rezerwy wystarczą Emiratom zaledwie na 20-30 lat.

Stacja benzynowa w Dubaju
Stacja benzynowa w DubajuGIUSEPPE CACACEEast News

Miękkie lądowanie po końcu ropy

Kraje arabskie opierają się właśnie dlatego, by te najbliższe lata maksymalnie wykorzystać, ale zarazem upiec na tym ogniu drugą pieczeń. To przygotowanie miękkiego lądowania na czas, gdy skończy się zapotrzebowanie na ropę. Tak, aby pieniądze zarobione na jej wydobyciu służyły do stworzeniu w krajach arabskich centrum gospodarczego, turystycznego i chociażby sportowego świata. Na razie idzie jednak dość opornie, a zaplanowane inwestycje i plany nie do końca wypaliły.

Paradoks polega na tym, że aby kraje arabskie stały się ważnym na mapie świata centrum turystycznym, potrzebują właśnie wyhamowania zmian klimatycznych i to już teraz, a nie po 2040 roku.

Ropa, która pozostanie niewydobyta po 2040 roku, będzie utraconą szansą tego regionu świata na zysk. Możemy się więc spodziewać, że kraje arabskie będą zainteresowane maksymalizacją wydobycia przez kilkanaście najbliższych lat i stąd ich starcie z Unią Europejską na COP28.

Zobacz także: Unia Europejska będzie naciskała na rezygnację z paliw kopalnych

Co jednak dalej? Czasy bez ropy nadejdą i kraje takie jak Zjednoczone Emiraty Arabskie, Arabia Saudyjska czy Katar chcą być przygotowane. Inwestycje, jakich dokonują teraz Emiraty mają spowodować, że staną się jednym z finansowo-turystycznych centrów świata.

Turystyka zamiast paliw

A jeżeli któryś z obecnych krajów Zatoki Perskiej ma ku temu podstawy, to właśnie Emiraty. Dubaj już jest ósmym najchętniej odwiedzanym miastem świata, liczba turystów rośnie i sięga 20 milionów. Pytanie jednak, jak liczyć mieszkańców biedniejszych krajów południowej Azji jak Indie, Sri Lanka, Filipiny, Indonezja, których trudno traktować jako turystów. Przyjeżdżają głównie do pracy, nie korzystają z wszystkich atrakcji turystycznych szykowanych w Dubaju czy Abu Dhabi.

Hydropolis (podwodny hotel w Dubaju), The Universe (sztuczny archipelag w kształcie Drogi Mlecznej) czy Dubai Waterfront (największe na świecie sztuczne nabrzeże) miały przyciągać gości i stanowić o przewadze turystycznej Emiratów. Tymczasem budowa Hydropolis w 2014 roku została wstrzymana, realizacja The Universe nadal nie ruszyła, a Dubai Waterfront uważany za największą inwestycję w dziejach ludzkości utknął w martwym punkcie w czasach kryzysu i w 2008 roku został anulowany.

Dubaj i Abu Dhabi to dzisiaj czołowe huby transportowe na świecie. Lotnisko w Dubaju obsłużyło w pierwszej połowie 2023 roku 41,6 mln pasażerów. Sęk w tym, że to głównie pasażerowie przesiadkowi, udający się dalej do docelowych miejsc w Azji, Australii, Afryce. Emiraty mają kłopot z zatrzymaniem tych osób na dłużej u siebie. A to warunek, o ile chcą zarabiać na turystyce.

Aby turystyka mogła w jakimś stopniu stać się ważnym elementem gospodarki kraju, musi się to zmienić. A nie zmieni się, o ile temperatury będą rosły wraz ze zmianami klimatycznymi, do których wykorzystanie i przetwarzanie ropy naftowej się przyczynia. Średnia temperatura roczna w Dubaju w 2021 roku osiągnęła 29,9 stopnia Celsjusza, w 2022 roku przekroczyła 30 stopni, a w lipcu 2023 roku zanotowano rekordowe 49 stopni. To wymusza stosowanie klimatyzacji na wielką skalę i w zasadzie uniemożliwia korzystanie z turystyki w sezonie letnim.

Klimatyczny plan remontowy dla Polski. Dlaczego go potrzebujemy?SCP
INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd na stronie?
Dołącz do nas