Drapieżniki nie przetrwają batalii z człowiekiem. Zajmujemy ich tereny
Presja człowieka wpływa destrukcyjnie na terytoria drapieżników, a to zwierzęta kluczowe dla przetrwania ekosystemów, jakie znamy. Ochrona siedlisk licznych gatunków kończy się na teorii. Są nowe wyniki badań.

W skrócie
- Człowiek w coraz większym stopniu zajmuje tereny zamieszkałe przez drapieżniki, ograniczając ich naturalne siedliska.
- Badania wykazały, że większość drapieżników musi dzielić swoją przestrzeń z ludźmi, a jedynie niewielka część ich zasięgu pokrywa się z obszarami chronionymi.
- Rosnąca antropopresja i zmiany klimatu sprawiają, że ochrona drapieżników staje się niemal niemożliwa, a ich populacje gwałtownie maleją.
- Więcej podobnych informacji znajdziesz na stronie głównej serwisu
Niczym walec niszczymy naturalne siedliska dzikich zwierząt. Dzikich i nienaruszonych terenów ubywa - są masowo zabudowywane lub przeznaczane na inne cele przemysłowe, przekształcane w pastwiska lub monokultury.
I okazuje się, że 64 proc. drapieżników żyjących jeszcze na Ziemi, w tym lwy, tygrysy, szakale, wilki, niedźwiedzie i masa innych zwierząt, musi dzielić swoją przestrzeń z człowiekiem.
Rosnąca presja na drapieżniki. Budujemy kolejne domy i zakłady
Naukowcy opublikowali swoje niepokojące wyniki badań w czasopiśmie "Science Advances". Odkryli, że większość zwierząt drapieżnych żyje na obszarach o dużej gęstości zaludnienia i przekształconych w obszary miejskie.
Aby przeanalizować skalę wpływu użytkowania gruntów na zasięgi tych zwierząt specjaliści sięgnęli po dane z Czerwonej Listy Gatunków Zagrożonych Międzynarodowej Unii Ochrony Przyrody. Sprawdzano zasięgi geograficzne drapieżników lądowych - od łasic po niedźwiedzie polarne i porównano je z terenami zasiedlanymi przez ludzi. Znikomą ilość, jak mówią przyrodnicy, stanowiły obszary chronione i pokrywały się jedynie w 10 proc. z obszarami chronionymi, np. w ramach rezerwatów i parków narodowych, zajmowanymi przez dzikie zwierzęta.

Naukowcy stwierdzili jednak, że nieco lepiej jest w przypadku środowisk nienaruszonych ludzką ręką - stanowiły one 16 proc. całkowitego zasięgu drapieżników. Zwierzęta takie jak wilki, czy dzikie koty, potrzebują ogromnej przestrzeni, która stanowi ich terytorium. Są to dziesiątki kilometrów kwadratowych.
Nie można skutecznie ochronić zwierząt
Najważniejszym wnioskiem z badań jest to, że z punktu widzenia naukowców większości zwierząt nie da się ochronić przed antropopresją, a w tym przed zmianą klimatu i jej skutkami.
Rosnąca presja wynikająca z coraz większej obecności człowieka na terenach dzikich i globalne ocieplenie potęgują spadki liczebności zwierząt na całym świecie.
Zagrożenia te nie są zależne od wielkości zwierząt - populacje małych drapieżników mają tendencję do spadku liczebności podobnie jak ich więksi kuzyni. Co więcej, zmniejszająca się powierzchnia siedlisk zwierząt prowadzi do częstszych spotkań z człowiekiem. W tej batalii to człowiek gra zazwyczaj pierwsze skrzypce, doprowadzając do jeszcze większej redukcji innych zwierząt.









