Wpełza do naszych piwnic i ogrodów. Jego tajną bronią jest zapach
"Wąż! Wąż!" - krzyczą ludzie, gdy widzą beznogie zwierzę pełznące po ich trawniku czy ogrodzie, zwłaszcza gdy mają w pobliżu oczko wodne albo studnię. A gdy dorzucimy do tego: "wąż potwornie śmierdzący", notowania Bogu ducha winnego zaskrońca zwyczajnego mogą jeszcze spaść. Ten w zasadzie niegroźny gad cierpi z racji tego, że tak wiele osób myli go ze żmiją. Zaatakowany łatwo jednak pokaże, że nią nie jest i to w przykry dla nas sposób.
Zaskroniec tworzy kilka odmian barwnych, nie każda jest taka charakterystycznie popielata w delikatne, kreskowane plamki (nie zygzak). Tę rozpoznać najłatwiej, zwłaszcza gdy widać do tego charakterystyczne dla tego węża żółtawe czy pomarańczowe, w niektórych wypadkach białawe, plamy z tyłu głowy. Znajdują się po obu jej stronach, właśnie "za skroniami", skąd wzięła się nazwa zwierzęcia. Dostrzeżenie ich nie pozwala pomylić niejadowitego zaskrońca z żadnym innym wężem, zwłaszcza ze żmiją zygzakowatą, z którą w innych wypadkach mylony jest często. I zabijany.
Bywa jednak, że zaskrońce występują w ubarwieniu ciemniejszym, nawet prawie czarnym. Bywa, że plamy są słabiej widoczne, przytłoczone innymi, ciemniejszymi kolorami. I wtedy o pomyłkę nietrudno, zwłaszcza że i żmija tworzy rozmaite formy swego ubarwienia. Jeszcze liczniejsze niż zaskroniec.
Wypadałoby teraz powiedzieć, że zaskroniec to wąż zupełnie niegroźny, ale nie będzie to do końca prawda. Owszem, zwierzę nie ma jadu i nawet jeśli nas ugryzie (a ząbki ma ostre, mogą przebić palec albo i paznokieć), nie wstrzyknie go, ale to nie znaczy, że jest wężem zupełnie bezbronnym. Prawdopodobnie właśnie dlatego, że zaskrońce - podobnie jak wiele innych gadów z rodziny połozowatych (czyli węży właściwych) - nie wykształciły jadu, musiały wykombinować inne sposoby zarówno polowania, jak i obrony.
Co kumasz o żabach? Sprawdź się w quizie
Zaskroniec pożera swoje ofiary żywcem
Polowanie zaskrońca jest widokiem dla ludzi o mocnych nerwach. Węże te polują głównie na płazy. To dlatego w pobliżu naszych domostw odwiedzają zwłaszcza stawy, oczka wodne i studzienki. Szukają tam żab i traszek, niekiedy także ich skrzeku. Rzadziej uciekają się do łowów na nieduże ryby czy nawet gryzonie, zwłaszcza wodne jak karczowniki czy szczury.
Chociaż zaskroniec kojarzy się z wężem raczej małym, to jednak największe osobniki dochodzą do półtora metra długości. To nader często rozmiary większe niż w wypadku żmii zygzakowatej. Pozwalają zaskrońcowi schwytać sporą zdobycz, a następnie wąż połyka ją w całości. Na surowo. Żywą. I ruchomą, bowiem zaskroniec atakuje tylko ruszającą się zdobycz. Gdy żaba czy ropucha tkwi nieruchomo, wąż może nawet po niej przepełznąć i jej nie tknie.
Jest zatem wiele niewielkich istot na tym świecie, które mogą się go obawiać, ale nawet tacy jak my mają ku temu powody. Zaskroniec nie ukąsi jadowicie, ale ma swoje sposoby obrony przed atakiem człowieka, ale także innych swoich wrogów, wśród których czołówkę tworzą lis, jeż, borsuk, ale także bociany, czaple czy ptaki szponiaste jak sowy, błotniaki czy wyspecjalizowane w łowach na węże gadożery. To udawanie trupa.
Pogłoski o śmierci węża są mocno przesadzone
Symulujący własną śmierć wąż wywraca się wtedy na grzbiet i odsłania charakterystycznie ubarwioną spodnią część ciała. Nie jest ona popielata czy niekiedy prawie czarna jak grzbiet, ale nielśniąco niebieska z białymi plamami i pręgami. Trudno powiedzieć, kogo zaskroniec wtedy udaje i czy podszywa się pod kogokolwiek. Na pewno gwałtownie zmienia wygląda jednym tylko, raptownym ruchem i to często wystarcza, by zmylić i oszołomić napastnika.
Dokłada do tego nawet małe przedstawienie, bo zdarza się, że otwiera paszczę i wyciąga język. To już wyraźny znak, że jest kompletnie martwy i nie ma sensu na niego polować.
A gdyby ktoś miał co do tego wątpliwości, zaskroniec dodaje do przedstawienia efekty zapachowe. Nie ma wszak trupa bez smrodu, więc wąż także zaczyna śmierdzieć. Wypuszcza paskudnie zalatującą ciecz z gruczołów znajdujących się u nasady ogona, który węże - wbrew pozorom - mają.
Ta substancja jest wyjątkowo paskudna w zapachu, więc najczęściej wystarcza, ale zdarza się, że zaatakowany waz dodaje do tego również turbosmród, jakim jest wyrzucenie z jelit resztek niestrawionego jeszcze pokarmu. To jest już pokaz, który mogą pominąć tylko najwięksi smakosze węży.
Smród wsparty jeszcze niestrawionym do końca obiadem oraz wysoce aktorskie, spektakularne udawanie martwego to metody, które najczęściej działają. Wystarczy nieco zawahania agresora, by zaskroniec zerwał się do ucieczki. A jest zwierzęciem bardzo szybki i świetnie pływającym. Gdy pryśnie do jeziora czy stawu, wtedy szukaj wiatru w wodzie.