Dryfujące wysypisko. Wypływają z niego hektolitry mikroplastiku
Odkryte 27 lat temu przez Charles’a Moore’a olbrzymie, dryfujące skupisko śmieci na Pacyfiku mimo wielu zabiegów i upływu lat nie zmniejsza się. Stale jest zagrożeniem dla ekosystemu. “Narastającym problemem jest obecność plastiku w wodach morskich, w tym w szczególności mikroplastiku, którego obecność wykrywa się już w organizmach morskich, jak i w ciele człowieka” - mówi w rozmowie z Zieloną Interią dr Andrzej Ginalski, ekspert ds. ochrony ekosystemów morskich Fundacji WWF Polska.
Wielka Pacyficzna Plama Śmieci ma powierzchnię 1,5 mln km kwadratowych - jest dwa razy większa od Teksasu oraz pięciokrotnie od Polski. Jej masa jest szacowana między 45 a 129 tys. ton i swobodnie dryfuje po Pacyfiku między Hawajami a Kalifornią.
- Największym zagrożeniem dla mórz i oceanów jest działalność człowieka, która znacznie zakłóciła funkcjonowanie i wywołała zmiany w naturalnym stanie tych ekosystemów. Doprowadziła do znaczącej utraty różnorodności biologicznej, wzrostu zanieczyszczenia, zakwaszenia, poszerzania się martwych stref - tłumaczy Anna Ogniewska, koordynatorka kampanii ws. ochrony oceanów w Greenpeace Polska. - Sytuacja wygląda najgorzej w przypadku tak zwanego pełnego morza, czyli obszaru morskiego leżącego poza strefami podlegającymi jurysdykcji państw. Obszary te są niezbędne dla podtrzymania życia na Ziemi i stanowią podstawę równowagi planetarnej - dodaje.
Jak powstają wielkie wysypiska śmieci na oceanach?
Owszem, Wielka Pacyficzna Plama Śmieci jest największą wyspą dryfujących odpadów, ale nie jest jedyną. Problem zaśmiecania oceanów i mórz jest globalny. Zatem warto przyjrzeć się procesowi powstawania ogromnych wysp śmieci.
- Odpady i plastik zwykle swobodnie dryfują po powierzchni mórz i oceanów rozpadając się na mniejsze kawałki. Wielkie wyspy śmieci powstają w momencie, gdy pływające odpady dostają się do prądów oceanicznych i dochodzi do ich kumulacji w jednym miejscu - twierdzi ekspertka. - Takie gigantyczne skupiska śmieci złożone są przede wszystkim z małych elementów lub mikrodrobinek plastiku, które unoszą się i są ze sobą grupowane wewnątrz prądów oceanicznych.
Anna Ogniewska dodaje, że na oceanach największe wyspy plastiku pokrywają się właśnie z głównymi prądami oceanicznymi. Na morzach wyspy takie są znacznie mniejsze i bardziej rozproszone.
- Wyspy te są wypadkową dwóch czynników: nieustannego i coraz większego dostarczania przez człowieka plastiku do środowiska morskiego (np. nieoczyszczone ścieki, materiały wypadające z jednostek żeglugowych, zagubione lub utracone narzędzia połowowe, wszystko to, co morze zabiera z plaż itp.) oraz prądów i wiatrów morskich, które powodują kumulowanie większych fragmentów plastiku w pewnych obszarach - stwierdza ekspert WWF Polska, dr Ginalski.
Znamy winnych!
Kto odpowiada za powstanie wielkiego wysypiska na Pacyfiku, a zarazem za katastrofę ekologiczną? Przez lata nie dało się wskazać konkretnie, kto stoi za zaśmiecaniem oceanu. Jednak w ramach akcji The Ocean Cleanup międzynarodowy zespół badaczy postanowił przyjrzeć się dryfującym śmieciom. Wyłowiono w tym celu blisko 600 kg odpadów.
Jak już informowaliśmy na łamach Interii po przeanalizowaniu ponad 200 obiektów, które wyciągnięto z Wielkiej Pacyficznej Plamy Śmieci okazało się, że aż dwie trzecie z plastikowych odpadów pochodzą albo z Japonii, albo z Chin. 10 proc. powstało w Korei Południowej, 6,5 proc. pochodziło z USA, 5,6 proc. z Tajwanu, a 4,7 proc. z Kanady. Wszystkie te kraje mają bardzo rozwinięte rybołówstwo.
Badacze przeprowadzili na tej podstawie symulacje, z których wynika, że za 87 proc. odpadów trafiających do Wielkiej Pacyficznej Plamy Śmieci odpowiada pięć krajów: Chiny, Japonia, Korea Południowa, USA i Tajwan.
Co zagraża morzom i oceanom?
Odpowiada za to człowiek. Jak wymienia dr Andrzej Ginalski, ekspert ds. ochrony ekosystemów morskich Fundacji WWF Polska, “do najważniejszych zagrożeń w skali globalnej należą:
- zmiana klimatu powodująca nie tylko samo podwyższanie się temperatur wód, ale mająca dużo bardziej dalekosiężne skutki, np. zmiany cyrkulacji prądów oceanicznych;
- eutrofizacja, czyli przeżyźnienie wód wskutek dostarczania do nich związków głównie azotu i fosforu, przede wszystkim w wyniku działalności rolniczej;
- nadmierne wykorzystanie przez człowieka populacji organizmów zamieszkujących morza i oceany (ryby, skorupiaki, glony itp.) uniemożliwiające odnowienie się ich liczebności, a także destrukcyjne praktyki związane z tym wykorzystaniem, które niszczą siedliska morskie, np. trałowanie denne i mogą być zagrożeniem dla gatunków chronionych w postaci ich przypadkowego przyłowu.”
Ekspert stwierdza, że do grupy zagrożeń należą też “zanieczyszczenia wszelkiego typu: fizyczne (np. transport nadmiernej ilości materiału do mórz wskutek pogłębiającej się erozji rzek wywołanej działalnością człowieka), chemiczne (np. nieoczyszczone ścieki, ale też lekarstwa czy broń chemiczna zalegająca na dnie itp.), jak również akustyczne (hałas podwodny jest jednym z największych zagrożeń dla ssaków wykorzystujących echolokację do orientacji w przestrzeni).”
Zobacz również:
Wszędobylski mikroplastik
Eksperci mówią jednym głosem - zagrożeniem dla środowiska oraz ekosystemów mórz i oceanów jest plastik.
Zdecydowana większość jednorazowego plastiku - jak np. butelki po napojach, torby, opakowania na żywność, kubki do kawy, pokrywki, słomki - nie jest poddawana recyklingowi i trafia do rzek, mórz i oceanów. Bez podjęcia zdecydowanych działań i wprowadzenia pilnych zmian prawnych może się okazać, że już niedługo morza i oceany zamienią się w ogromne wysypiska śmieci, czego przykładem są tworzące się już teraz wyspy śmieci - zaznacza Anna Ogniewska z Greenpeace Polska.
- Może to ostatecznie doprowadzić do załamania się ekosystemów i katastrofalnych skutków dla życia na Ziemi, jako że morza i oceany pełnią wiele kluczowych funkcji ekosystemowych m.in. pochłaniają dwutlenek węgla, pochłaniają nadmiar ciepła, czyli regulują klimat, zapewniają pracę i wyżywienie miliardom ludzi na ziemi oraz mają znaczący udział w produkcji tlenu - wymienia.
Narastającym problemem jest obecność plastiku w wodach morskich, w tym w szczególności mikroplastiku, którego obecność wykrywa się już w organizmach morskich, jak i w ciele człowieka - mówi dr Ginalski.
Wielkie sprzątanie oceanów
Jakie wysiłki podejmuje się na rzecz ochrony mórz i oceanów? Do najbardziej spektakularnych należą działania holenderskiej grupy The Ocean Cleanup, która wykorzystuje pasywną metodę zbierania śmieci w wirach oceanicznych. Odbywa się to za pomocą 600 m pływających swobodnie systemów, które poruszają się pod wpływem wiatru i fal szybciej od plastiku i zbierają śmieci. Wielki, trzymetrowy ekran pod pływającą rurą wychwytuje oraz koncentruje zanieczyszczenia. Systemy nie wymagają zewnętrznego źródła energii - wykorzystują prądy, które niosą je do miejsc w oceanie o najwyższym stężeniu zanieczyszczeń.
Systemy o kształcie litery "U" swobodnie dryfują po morzach i oceanach i zbierają śmieci. Jednak zaśmiecanie wód to proces, który trwa nieprzerwanie, a plastik nie unosi się tylko na powierzchni. Czy zatem możliwe jest całkowite oczyszczenie mórz i oceanów ze śmieci i plastiku?
- Plastik pływa po powierzchni mórz i oceanów, ale znaczna jego część pozostaje też ukryta pod wodą (nawet na głębokości do 11 tys. m), a nawet znajduje się go w lodzie arktycznym, więc zupełne pozbycie się plastiku z ekosystemów morskich może okazać się niemożliwe - stwierdza Ogniewska. - Jednak konieczne jest podjęcie wszystkich możliwych działań mających na celu eliminację plastikowych odpadów z mórz i oceanów - dodaje ekspertka.
Jak dodaje dr Andrzej Ginalski, ekspert WWF Polska, “jeszcze trudniej byłoby się pozbyć ze środowiska mikroplastiku, gdyż brak jest odpowiednich technik jego wyłapywania, które można by zastosować na większą skalę.”
Przypomnijmy - mikroplastik został wykryty już nawet w płodzie człowieka.
Zobacz również:
Co możemy zrobić dla oceanów?
Mogłoby się wydawać, że sytuacja jest beznadziejna: mamy katastrofę ekologiczną w postaci Wielkiej Pacyficznej Plamy Śmieci i innych podobnych wysp, metody oczyszczania oceanów nie przynoszą rezultatów, a śmieci pływają i zatruwają środowisko m.in. mikroplastikiem. Mogłoby się wydawać, że my, obywatele Polski, nie możemy zbyt wiele zrobić dla odległych oceanów. Nic bardziej mylnego.
Nasze indywidualne zachowania są ważne, więc na pewno nie powinniśmy zaśmiecać środowiska i zwracać uwagę na własną konsumpcję. Ale najważniejsza jest zmiana systemowa - bez tego wiele nie uda nam się osiągnąć - mówi ekspertka. - Najważniejsze są nasze wybory polityczne i głosowanie na polityków, którzy nie tylko mówią o tym, że ochrona przyrody jest ważna, ale na osoby realnie podejmujące działania w tym temacie. Ważne jest też to czy później wspieramy różnego rodzaju inicjatywy mające na celu zmobilizowanie polityków do działania na rzecz mórz i oceanów. Jako państwo członkowskie ONZ i Unii Europejskiej, Polska i polscy obywatele mają wiele możliwości wsparcia działań na rzecz poprawy stanu mórz i oceanów oraz wzmocnienia mechanizmów ich ochrony.
Co więcej, rozwiązania są na stole. Jak powiedziała w rozmowie z Zieloną Interią specjalistka “w 2023 r. 90 państw członkowskich ONZ oraz UE podpisało historyczne porozumienie - Traktat Oceaniczny (Porozumienie w ramach Konwencji Narodów Zjednoczonych o prawie morza, dotyczące ochrony i zrównoważonego wykorzystania morskiej różnorodności biologicznej na obszarach znajdujących się poza jurysdykcją krajową). Aby realnie przyspieszyć proces wdrożenia przepisów mających na celu poprawę ochrony mórz i oceanów, co najmniej 60 państw powinno ratyfikować Traktat przed konferencją ONZ na temat oceanów, która ma się odbyć w czerwcu 2025 roku w Nicei.”
Ratyfikacja otworzy drogę do ustanowienia ram prawnych i ułatwienia procesu tworzenia sieci obszarów chronionych na pełnym morzu, zapewnienia uczciwego i sprawiedliwego podziału korzyści płynących z morskich zasobów genetycznych.
Jednak każda zmiana zaczyna się od… nas samych.
Należy pamiętać, że nasze działania, również w głębi lądu, mają wpływ na to co dzieje się morzu - do niego ostatecznie trafiają nasze ścieki, czy to co zostawiamy na brzegu rzeki lub na plaży - i zachowywać się odpowiedzialnie, mając na względzie troskę o środowisko nie tylko kiedy odpoczywamy nad morzem - konkluduje dr Andrzej Ginalski.