Sprawa była w zasadzie przesądzona. A jednak w Afryce zdarzył się cud

Niesamowity był to widok - aż po horyzont trawiasty teren pokryty był ciemnymi grzbietami rogatych zwierząt o brunatnych brodach. Osobnik pasł się przy osobniku, całe tysiące sztuk. Preria Ameryki Północnej? Skądże znowu - to Afryka Południowa. A te tysiące ciał należało do majestatycznych antylop gnu. Wystarczyło kilkadziesiąt lat, aby wszystkie niemal zniknęły jak bizony i potrzebny był cud, by ocalały. Takie cuda w Afryce Południowej się jednak zdarzają.

Gnu brunatne na wystawie muzealnej w Milwaukee
Gnu brunatne na wystawie muzealnej w MilwaukeeMichael Barera/Wikimedia Commons/CC BY-SA 4.0, Uniwersytet ArizonyWikimedia
partner merytoryczny
banner programu czyste powietrze

Teraz widzowie filmów przyrodniczych powinni zaoponować. "Zaraz, zaraz, jak to? Gnu zniknęły jak bizony?! Przecież widać je na każdej takiej produkcji o afrykańskiej przyrodzie, gdzie pasą się i migrują całymi tysiącami".

Zagłada antylop gnu w RPA była niemal pewna

Owszem, ale mowa o zwierzętach, którzy pierwsi kolonizatorzy Afryki nazywali "blue wildbeest", czyli "gnu błękitnym". To ssaki zaliczane niegdyś do jednego gatunku, a dzisiaj do kilku, takich jak niezwykle liczne gnu białobrode i gnu pręgowane z Afryki Wschodniej i Południowej, a także gnu kraterowe z Serengeti i gnu tanzańskie - te dwa ostatnie gatunki wyodrębniono dopiero niedawno.

Istotnie, te gnu tworzą wielkie stada, które wraz z towarzyszącymi im zebrami, impalami, gazelami i innymi gatunkami antylop stanowią podstawę wyżywienia wielkich drapieżników afrykańskiej sawanny jak lwy, gepardy, lamparty, likaony czy hieny. Poza nimi jest jednak jeszcze jeden gatunek gnu, który całkowicie różni się od pozostałych. Burowie i Brytyjczycy nazywali go "black wildbeest".

W języku polskim to gnu brunatne, o czym zaświadcza kolor jego ciała. W Polsce widzimy barwę burą, a Burowie (nomen omen) dostrzegali raczej ciemny, niemal czarny grzbiet. Gnu brunatne ma nie tylko inna ubarwienie, ale i charakterystyczne rogi zakrzywione ku przodowi. Po tym łatwo je odróżnić. I to ono występowało niegdyś w Afryce Południowej (i tylko tam) w ogromnych stadach.

Europejscy kolonizatorzy Kraju Przylądkowego wspominali, że stada tych gnu rzeczywiście ciągnęły się po horyzont niczym wielkie stada północnoamerykańskich bizonów. I spotkał je w zasadzie ten sam los. W XIX w., gdy na południu Afryki trwały ciężkie wojny między Brytyjczykami, Burami (kolonizatorzy europejscy pochodzenia głównie holenderskiego, także niemieckiego, francuskiego, a nawet nieco polskiego) oraz Zulusami i innymi plemionami krajowców, trwały też masowe polowania na te zwierzęta.

Aby wyżywić, ubrać i obuć wielkie armie, ale także dla rozrywki oraz w walce o pastwiska dla własnego bydła i owiec, zabijano je tysiącami. Zresztą nie tylko gnu brunatne. Pod muszkę wchodziły wszystkie kopytne ssaki południowej Afryki. Tu miały sytuację znacznie cięższą niż w innych częściach Afryki, gdzie chętnych do polowań nie było tak wielu. W Afryce Południowej nie miały żadnych szans.

Piękne ujęcie gnu brunatnego
Piękne ujęcie gnu brunatnegoJAMES HAGER / ROBERT HARDKING PREMIUMAFP

Przesądzony los antylopy modrej i kwaggi

Pod koniec XIX w. z ogromnych stad gnu brunatnego zostało zaledwie 500 osobników tych zwierząt. Myśliwi wymordowali także tysiące, setki tysięcy innych ssaków kopytnych tego regionu.

Jedną z ofiar polowań była chociażby przepiękna antylopa modra, czyli bliska krewna żyjących współcześnie przepięknych gatunków - antylopowca końskiego i antylopowca szablorogiego. Jej nie udało się uratować, zachowały się tylko reprodukcje i kilka wypchanych egzemplarzy, które można zobaczyć w muzeach z Wiedniu, Sztokholmie, Paryżu i Lejdzie w Holandii.

Ta piękna antylopa zniknęła najwcześniej - w 1803 r. zapewne, chociaż Brian Colohan twierdzi, że widywano ją aż do połowy XIX w.

Rekonstrukcja antylopy modrej
Rekonstrukcja antylopy modrejJoseph Smit Wikimedia
żyjący krewny antylopy modrej - antylopowiec szablorogi
żyjący krewny antylopy modrej - antylopowiec szablorogiDavid StangWikimedia

Nieco później losy antylopy modrej podzielił tez bardzo niezwykły krewniak zebr, którym była kwagga. To zwierzę można by w zasadzie nazwać pół-zebrą. O ile w wypadku klasycznych zebr paski pokrywają całe ich ciała, o tyle kwagga była paskowana tylko w części. Pręgi pokrywały jej łeb, szyję i przód ciała, a reszta pozostawała ciemna.

I to właśnie kwagga pozwalała odpowiedzieć na stare pytanie: czy zebra jest czarna w białe paski, czy też biała w czarne paski?

Kwaggi były zabijane tysiącami, tępione wręcz jako szkodniki wyżerające trawę krowom. Z tysięcy tych zebr ostatecznie pozostały dzisiaj tylko 23 skóry, w tym niektóre wpychane. Ostatnia w połowie pręgowana zebra zmarła w zoo w Amsterdamie w 1883 r.

Tak wyglądała kwagga - zebra pasiasta w połowie
Tak wyglądała kwagga - zebra pasiasta w połowie Frederick York Wikimedia

W tej sytuacji los innych kopytnych południowej części Afryki tez wydawał się przesądzony. 500 osobników gnu brunatnego oznaczało, że i ono zapewne niebawem zniknie. Gdy odeszła ostatnia kwagga, gnu brunatne też już w zasadzie nie występowało na wolności. Na całe szczęście dla niego udało się w Afryce Południowej utworzyć pierwsze rezerwaty, w których zgromadzono resztki zwierząt bezpiecznej od strzelb osadników.

Liczba gnu brunatnego zaczęła stopniowo rosnąć. W 1945 r. mieliśmy już przeszło 1000 tych zwierząt, a w 1965 r. - 1800. W latach siedemdziesiątych liczba tych gnu przekroczyła 3 tys., a dzisiaj szacuje się liczebność tej antylopy na około 18 tys. zwierząt. Można je spotkać chociażby podczas wędrówek w Górach Smoczych na pograniczu Republiki Południowej Afryki i Lesotho, aby przekonać się jak wygląda gatunek zawrócony znad przepaści zagłady.

Bontebok - symbol cudownego ocalenia

Kluczowy dla południowoafrykańskiej przyrody okazał się Park Narodowy Bontebok, utworzony w 1931 r. niedaleko miasteczka Bredasdorp w Kraju Przylądkowym. Powstał po to, aby chronić zwierzę uwiecznione w jego nazwie - jedną z najpiękniejszych antylop świata, jaką jest bontebok.

To krewny gnu, zwany sasebim przylądkowym. Wraz z sasebim właściwym, jedną z antylop najczęściej spotykanych w towarzystwie gnu i zebr we wschodniej Afryce, należy do bawolców, czyli antylop nieco podobnych z wyglądu do krów. Bontebok jest wyjątkowy. Ma piękne, ciemne ubarwienie ciała, białe nogi i charakterystyczną białą plamę na łbie, co jeszcze bardziej upodabnia go do krów. To efektowne zwierzę także spotkała zagłada.

Bontebok w RPA
Bontebok w RPASAVERIO GATTOAFP

Na początku XX w. bonteboków było w Afryce Południowej jeszcze mniej niż gnu brunatnego. Kiedy rozpaczliwie zakładano park narodowy, by chronić i ratować ginąca antylopę, pozostało na całym świecie... 20 osobników! W zasadzie to koniec gatunku, a jednak bonteboki udało się ocalić. 17 z tych 20 ostatnich sztuk przeniesiono do parku i otoczono troskliwą opieką.

Liczba zwierząt rosła, a dzisiaj szacuje się, że Afrykę zamieszkuje ponad 4 tys. bonteboków, z których część przesiedlono do Nambii i Zimbabwe, gdzie nigdy wcześniej nie występowały. Podgatunek zwany blesbokiem, czyli sasebim zuluskim jest już nawet łowny.

Podczas wycieczki na Przylądku Dobrej Nadziei i Przylądku Igielnym można spotkać kręcące się tam te ocalone zwierzęta, co skłania do refleksji, co byłoby, gdyby ochrona kopytnych Afryki Południowej ruszyła wcześniej. Może kwagga i antylopa modra też by przetrwały...

Przywrócone gnu brunatne w Kraju Przylądkowym
Przywrócone gnu brunatne w Kraju PrzylądkowymJAMES HAGER / ROBERT HARDKING PREMIUMAFP
Wielka przeprowadzka. 250 słoni znajdzie nowy dom AFP
INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd na stronie?
Dołącz do nas