Pradawne zwierzę pojawiło się po 24 latach. Jest długie jak człowiek
Park Narodowy Niokolo-Koba w południowym Senegalu uważany jest za jeden z najważniejszych terenów chronionych zachodniej Afryki, sanktuarium unikalnej przyrody tej części kontynentu. Żyje tu bardzo wiele zwierząt, ale łuskowca olbrzymiego nie było tu od wielu lat. Uznano, że wymarł. Tymczasem to pradawne i wspaniałe zwierzę zjawiło się tu nieoczekiwanie nie wiadomo skąd.
Pradawność pangolinów, jak inaczej nazywa się łuskowce, nie jest żadną przesadą. To jedne z najstarszych i zarazem najbardziej niesamowitych oraz tajemniczych ssaków, jakie istnieją na Ziemi. Ich ewolucja rozpoczęła się już 60 mln lat temu, zatem krótko po wymarciu dinozaurów i na początku kenozoiku, jeszcze w czasie bezkrólewia. Przez te miliony lat powstały istoty doprawdy niezwykłe.
Zobacz również:
Afryka. Zaobserwowano dawno niewidzianego pangolina
Łuskowce swą nazwę zawdzięczają temu, że ich ciało pokrywa coś, co rzeczywiście przypomina łuski. A może nawet łupiny szyszek. To unikalna w świecie ssaków pokrywa, która pozwala na szczelną ochronę przed atakami drapieżników.
Pangolin zwija się niemal w kulkę i wtedy wystawia na zewnątrz ową łuskowatą zbroję. Nie są to jednak ani łuski (typowe dla gadów czy ryb), ani roślinne szyszki. To włosy przekształcone w taką formę, że stały się zwartymi płytkami chroniącymi ciało zwierzęcia.
Te ssaki nieco przypominają mrówkojady. Też mają długie pyszczki i wyciągany język ogromnej długości pokryty lepką śliną. Nim wybierają z gniazd swój podstawowy pokarm - mrówki, termity.
Każdy z gatunków łuskowców jest wyspecjalizowany w zjadaniu określonych owadów, a ich kopce, mrowiska i gniazda ssaki te rozkopują potężnymi pazurami. W toku ewolucji nauczyły się poruszać w unikalny sposób, często na jedynie dwóch tylnych kończynach. Niewiele ssaków tak potrafi.
Ani zbroja z łuskowatych włosów, ani wielkie pazury, ani zabawny chód na dwóch kończynach nie uratowały łuskowców przed zagładą. Były i nadal są zabijane masowo, także dlatego, że stanowią takie dziwactwo. Nawet naukowcy do końca nie wiedzą, jak wygląda ich pokrewieństwo z innymi grupami ssaków, a mieszkańcy Azji i Afryki, gdzie mieszkają pangoliny, zabijają je także dla zysku.
Części ciała każdego zwierzęcia ochrzczonego mianem "dziwadła" są w cenie na czarnym rynku. Ludowa medycyna przypisuje im właściwości jeszcze dziwniejsze niż sposób bycia łuskowca.
Zwierzęta te stały się sławne w 2020 r., gdy w ich ciałach dopatrywano się możliwej mutacji wirusa wywołującego COVID-19. Raczej niesłusznie, ale to pokazuje jak wiele pangolinów trafia na rynki handlujące zwierzętami i częściami ich ciał.
Łuskowce wymarły zatem w wielu miejscach na świecie i tak stało się też w wielkim Parku Narodowym Niokolo-Koba w Senegalu. To jeden z największych i najstarszych parków Afryki, powstały jeszcze w 1954 r. niedaleko granicy z Gwineą.
W zachodniej Afryce, której fauna zasadniczo różni się od wschodniej czy południowej części kontynentu, to kluczowe sanktuarium ochrony przyrody. Mamy tu 329 gatunków zachodnioafrykańskich ptaków, 70 gatunków ssaków, 36 gatunków gadów, a w XXI w. wiele gatunków powraca na tereny Senegalu, z którego zniknęły. Chociażby słonie osadzone tu na powrót w tym stuleciu.
Zniknęły również pangoliny. Na terenie Senegalu żyją jeszcze łuskowiec długoogonowy oraz łuskowiec białobrzuchy, czyli gatunki - jak na pangoliny - jeszcze w miarę często spotykane w subsaharyjskiej Afryce, w pobliżu termitier i mrowisk. Łuskowiec olbrzymi to jednak co innego. To zwierzę ginące, które u mieszkańców zachodniej Afryki jest obiektem zaciekłym polowań w ramach tzw. bushmeat hunting, czyli pozyskiwania mięsa dzikich zwierząt. Ten pangolin uchodzi za przysmak od zachodniej Afryki aż po Ugandę.
Części ciała każdego zwierzęcia ochrzczonego mianem "dziwadła" są w cenie na czarnym rynku. Ludowa medycyna przypisuje im właściwości jeszcze dziwniejsze niż sposób bycia łuskowca.
To naprawdę duży gatunek, który osiąga niemal wielkość człowieka. Dorodne samce mierzą 180 cm długości i ważą nawet 40 kg. Trudno go przeoczyć, a jednak w Niokolo-Koba nie widziano od kilkudziesięciu lat. Teraz nagle się pojawił.
"To dowód na to, że łuskowce olbrzymie nie wymarły i wciąż żyją w tym parku oraz Senegalu" - mówi Mouhamadou Mody Ndiaye z organizacji Panthera, która zajmuje się monitorowaniem przyrody tych obszarów chronionych. Nikt nie jest w stanie jednak wyjaśnić, skąd się tu wziął. Czy przetrwał w parku, czy przywędrował z innych terenów. Pangoliny nie są raczej zwierzętami wędrownymi, trzymają się swoich termitier i mrowisk.
Ostatni raz gatunek ten stwierdzono tutaj w 1999 r. i od tej pory został uznany za wymarły w Niokolo-Koba, a raport z ponownego jego odkrycia można przeczytać tutaj.