Ostatni wielorybnicy Europy. Majestatyczne finwale na celowniku Islandii
Rząd Islandii przyznał właśnie ostatniej działającej w tym kraju firmie wielorybniczej pozwolenie na połów 128 finwali. Ekolodzy krytykują “rozczarowujące” i “niebezpieczne” posunięcie.
Finwal (zwany także płetwalem zwyczajnym) to drugie największe zwierzę na naszej planecie. Morskie olbrzymy osiągają nawet 27 metrów długości i 90 ton wagi. Jak wszystkie płetwale, żywią się wyłącznie krylem i maleńkimi rybami. Samotnie lub w małych grupach co lato udają się na polarne wody, by najeść się przed spędzoną w tropikach zimą.
Te z nich, które żyją na wschodnim Atlantyku, na swojej drodze napotkają Islandię. A tam będzie w tym roku grozić im śmiertelne niebezpieczeństwo.
Rząd w Reykjaviku przyznał właśnie ostatniej w Europie firmie zajmującej się połowami wielorybów licencję na ponad 100 tych zwierząt, mimo że w ubiegłym roku polowania wstrzymano w związku z obawami o ich zbytnie okrucieństwo. Islandia stała się w ten sposób jednym z zaledwie dwóch krajów, których wielorybnicy polują na te zwierzęta. Drugim jest Japonia.
Krwawe polowanie na wieloryby
Organizacje zajmujące się prawami zwierząt określiły wiadomość o wznowieniu polowań "głęboko rozczarowującą" i "niebezpieczną". Finwale znajdują się na czerwonej liście Międzynarodowej Unii Ochrony Przyrody jako zagrożone wyginięciem. Ich liczebność wzrosła od czasu wprowadzenia w wielu krajach zakazów polowań w latach 70. XX w., nadal jednak ich populacja jest dalece mniejsza, niż w XIX w. Między 1905 a 1975 r. wielorybnicy tylko na południowej półkuli wyłowili 725 tys. tych zwierząt. Dziś populacja gatunku nie przekracza 70 tys. osobników.
Pozwolenie oznacza, że Hvalur, islandzka firma prowadzona przez Kristjána Loftssona, będzie mogła w tym roku upolować 128 finwali. W ubiegłym roku islandzcy wielorybnicy złowili zaledwie 24 płetwale po tym, rządowy raport wykazał, że w wielu wypadkach śmierć trafionych harpunem zwierząt trwała nawet dwie godziny.
Islandzka minister żywności, rybołówstwa i rolnictwa Bjarkey Olsen Gunnarsdóttir stwierdziła w rozmowie z islandzką publiczną telewizją RUV, że decyzja nie jest w zgodzie z jej osobistymi przekonaniami. "Mimo wszystko muszę przestrzegać przepisów ustawowych i wykonawczych" - stwierdziła.
Protesty przeciw decyzji
Wielu Islandczków nie zgadza się jednak z decyzją. Przeciwnicy podkreślają, że w niedawnym raporcie Mast, islandzkiego urzędu ds. żywności i weterynarii, nie wykazano żadnej znaczącej poprawy dobrostanu zwierząt podczas polowań w 2023 r. w porównaniu z rokiem poprzednim, pomimo wdrożenia nowych przepisów mających na celu zmniejszenie cierpienia wielorybów.
Patrick Ramage, dyrektor Międzynarodowego Funduszu na rzecz Dobrostanu Zwierząt, powiedział: "Trudno pojąć, w jaki sposób i dlaczego dano zielone światło na połów 128 finwali. Bez wątpienia nie ma sposobu, aby zabić wieloryba na morzu bez popełnienia niewyobrażalnego okrucieństwa".
W zeszłym miesiącu Japonia ogłosiła, że połowy wielorybów mogą zostać wznowione, dodając walenie do listy innych gatunków, które można poławiać w celach komercyjnych.
Chociaż według doniesień populacja płetwali rośnie dzięki przepisom dotyczącym połowów wielorybów w celach zarobkowych, jeszcze w 2018 r. były one nadal klasyfikowane jako zagrożone i borykają się również z innymi presjami, w tym zmianą klimatu.
Zobacz też: czy w Bałtyku są rekiny?