Czy w Bałtyku są rekiny? Są. Żyje tu nawet spory żarłacz
Trzy i pół metra długości, nawet 200 kg wagi i trójkątna płetwa grzbietową, dzięki której od razu można rozpoznać rekina - taki widok kojarzyć się może z Australią, kurortami Egiptu nad Morzem Czerwonym, może Kalifornią, albo filmem "Szczęki". Tymczasem żarłacz żyje także w Bałtyku. Nie wpływa tu okazjonalnie raz na kilkadziesiąt lat, wywołując sensację. Jest tu stałym mieszkańcem.
Każdego byśmy się spodziewali w Bałtyku, ale nie żarłacza. I rzeczywiście, spośród wielu gatunków tych drapieżnych ryb większość nie zagląda do takich mórz jak Bałtyk. Żarłacz biały osławiony filmem "Szczęki", żarłacz błękitny, który ostatnio pobił wszelkie rekordy w świecie rekinów oraz inne ryby, w tym uważany za szczególnie groźnego żarłacz tępogłowy, trzymają się innych wód. Szerszych, otwartych, a nade wszystko - bardziej zasolonych.
Rekiny w Bałtyku
Morze Bałtyckie zawiera jedynie 7 promili soli, to bardzo niewiele. Serwis gdynia.pl cytuje pracowników Akwarium Gdyńskiego, którzy przypominają, że życie w Bałtyku jest dla rekinów niekorzystne, gdyż mimo, iż mają one narząd pozwalający im na dostosowywanie się do zmian zasolenia, to jednak woda w polskiej części Morza Bałtyckiego jest za mało słona.
W takiej wodzie rekiny zużyłyby za dużo energii na przystosowanie się do niej i ruch, więc nie starczyłoby im jej na zdobywanie pokarmu czy też rozmnażanie. To sprawia, że większość rekinów unika słodkiego Bałtyku, ewentualnie zaglądają w okolice cieśnin duńskich w jego zachodniej części. Tam zasolenie jest znacznie wyższe.
Czy rozpoznasz morskie ssaki? Sprawa wydaje się łatwa, więc sprawdźmy [QUIZ]
Słowem, rekinów w pobliżu plaż od Świnoujścia po Gdańsk nie ma co się spodziewać, ale z trzema wyjątkami. Mimo tak niekorzystnych warunków, w bałtyckich wodach na stałe, a nie tylko okazjonalnie, żyją trzy gatunki tych ryb. Dwa z nich to rekiny nieduże, ale ten trzeci to spora i teoretycznie niebezpieczna ryba.
Rekinek psi i koleń mieszkają w Bałtyku
Najmniejszym z nich jest rekinek psi, który jest mieszkańcem płytkich wód północno-wschodniego Atlantyku i przyległych mórz. Ten zaledwie metrowej długości rekin pływa przy dnie wybrzeży zachodniej Afryki i całej zachodniej Europy aż po Irlandię, Wyspy Brytyjskie i Norwegię. Chętnie zamieszkuje też Morze Śródziemne, Morze Północne, Kattegat, Skagerrak i właśnie Bałtyk.
To wojowniczy rekin, który zapamiętale rozgrzebuje dno morskie w poszukiwaniu ukrytych tam ryb, głowonogów, mięczaków i skorupiaków. Ma twarde szczęki, poradzi sobie z ich skorupami, ale żeruje głównie nocą. Dzień przesypia sam zakopany w mule czy dnie. Nie jest groźny dla człowieka, aczkolwiek ugryźć potrafi. Nie pływa na głębokich wodach, aczkolwiek w Morzu Jońskim widziano go nawet 800 metrów pod wodą.
Koleń pospolity - drugi z bałtyckich gatunków - jest od niego większy. Ten powszechnie spotykany na całym świecie rekin ma półtora metra długości i także nie stanowi zagrożenia dla człowieka. Za to przeciwnie - człowiek jest wielkim zagrożeniem dla niego.
Kolenie są bowiem równie chętnie poławiane jak inne ryby konsumpcyjne, bodaj najchętniej spośród wszystkich rekinów. Ich mięso i wątroba trafiają do sprzedaży. W efekcie kolenie stały się rybami ginącymi, już wpisano je do "Czerwonej księgi", bo chociaż występują na wielu obszarach całego świata, to jednak nigdzie już nie są tak liczne jak kiedyś.
Bałtycki żarłacz podąża za śledziami
Wreszcie trzecim gatunkiem, i to zdecydowanie największym, jest lamna śledziowa, znana także jako żarłacz śledziowy. Słowo "żarłacz" brzmi groźnie i faktycznie, tej ryby nie należy lekceważyć.
Mierzyć może nawet 3 metry i ważyć 200 kg. To zatem może nie ogromny, ale spory rekin i nikt nie położy ręki pod topór, że jest niegroźny dla ludzi. Teoretycznie zalicza się go do niebezpiecznych, aczkolwiek o atakach lamny śledziowej na ludzi nie słychać nie tylko na wybrzeżach Morza Bałtyckiego, ale nigdzie na świecie.
A jest to rekin wód chłodnych, które woli od tropików. Na półkuli południowej żyje wokół południowej Afryki, wybrzeży Argentyny i Chile oraz południowej Australii i Nowej Zelandii. Na półkuli północnej jest najdalej na północ zapuszczającym się żarłaczem. Można go spotkać nawet niedaleko Kanady, Grenlandii, Islandii, Wielkiej Brytanii czy Norwegii. Zamieszkuje też Morze Śródziemne, Morze Północne, a także Bałtyk.
Chłód i małe zasolenie mu nie przeszkadzają, gdy podąża za ławicami ryb, zwłaszcza śledzi. Nazwa żarłacz śledziowy nie jest myląca, te ryby to główne pożywienie tego rekina, aczkolwiek atakuje on także ławice innych ryb jak sardele czy szproty.
Ostatni atak rekina na człowieka na wybrzeżach Morza Bałtyckiego miał miejsce w 1755 r. w Szwecji.
Morskich ssaków nie atakuje jak jego więksi krewniacy, tacy jak - wyspecjalizowany w polowaniu na uchatki czy słonie morskie - żarłacz biały. Lamna śledziowa nie jest większym zagrożeniem nie tylko dla ludzi, ale i dla żyjących w naszym morzu szarytek morskich, czyli fok szarych.
Wedle strony sharks.org, ostatni atak rekina na człowieka na wybrzeżach Morza Bałtyckiego miał miejsce w 1755 r. w Szwecji. Nie wiadomo jednak, czy gryzła wtedy lamna śledziowa, czy jakiś inny, okazjonalnie wpływający tu gatunek.
Możliwe, że zaglądały tu w czasach historycznych. Żarłacze błękitne trafiały się w okolicach cieśnin duńskich, a warto dodać, że sporadycznym gościem w Morzu Bałtyckim jest też jeden z największych rekinów świata - długoszpar, zwany żarłaczem olbrzymim albo rekinem gigantycznym.
To olbrzym o długości nawet ponad 12 metrów, od którego większą rybą jest na świecie jest jedynie tropikalny rekin wielorybi. Oba te gatunki powoli przemierzają morza z szeroko otwartymi, ogromnymi paszczami. W wypadku długoszpara jest ona wyposażone w około 3 tysiące zębów. Ten wielki rekin nie łapie jednak nimi ryb czy głowonogów, nie atakuje ludzi i fok, ale zjada plankton. To jeden z tych wielkich planktonożernych gigantów mórz, przy czym, on chętnie żyje w wodach chłodnych Atlantyku i pobliskich akwenów.