Najdroższe pióro na świecie. Na aukcji osiągnęło astronomiczną kwotę
Organizatorzy aukcji rzadkiego pióra wymarłego już, tajemniczego ptaka z Nowej Zelandii wiedzieli, że mają skarb i że może on być wart sporo pieniędzy. Szacowali, że licytacja osiągnie nawet kilka tysięcy dolarów. Tymczasem to jedno pióro zostało sprzedane za - bagatela - 46 tys. 521 dolarów nowozelandzkich (to bez mała 30 tys. dolarów amerykańskich), co czyni je najdroższym, jakim kiedykolwiek handlowano.
Nie uważany za ekstremalnie drogi puch edredonów, używany do produkcji ekskluzywnych kołder i poduszek. Nie kolorowe pióra papug o nadzwyczajnych barwach. Najwyższą sumę w dziejach uzyskano za sprzedaż niepozornego, biało-czarnego pióra ptaka zwanego kurobrodem różnodziobym. To nowozelandzki endemit, jeden z członków unikalnej fauny Nowej Zelandii, niespotykanej nigdzie indziej na świecie. Problem w tym, że endemit już wymarły.
Nowozelandczycy otaczali tego ptaka niezwykła czcią. Nazywali go huia, a kurobród odgrywał ważną rolę w ich mitologii. Wróżono na podstawie jego głosu czy pojawiania się i to nawet w snach. Niestety, Maorysi także polowali na te ptaki. Nie tyle po to, by je zjeść, ale by uzyskać właśnie ich pióra.
Zobacz również:
Charakterystyczne czarne pęki piór kurobroda nosili najwyżej stojący w hierarchii społecznej Maorysów, a także osoby zmarłe i grzebane wraz z nimi, a pióra ogonowe tych ptaków były przed wiekami na Nowej Zelandii walutą wymienną, obok zębów rekina czy charakterystycznych kamyków pounamu.
A zatem już wtedy te części ciała kurobroda różnodziobego miały sporą wartość i to one przyczyniły się do wytępienia tego ptaka. Ostatni raz widziano go pod koniec grudnia 1907 r. w górach Tararua na Wyspie Północnej. To znaczy, że zaledwie 70 lat po odkryciu przez białych osadników na Nowej Zelandii zwierzę zniknęło.
Samica kurobroda miała dłuższy dziób
Zwierzę absolutnie unikalne, dodajmy, bo u niewielu ptaków na świecie mamy do czynienia z tak niezwykłym dymorfizmem płciowym dotyczącym nie kolorów, a dzioba. Kurobród różnodzioby nosi taką nazwę właśnie dlatego, że samiec i samica miały je zupełnie inne.
To samica dysponowała znacznie dłuższym i wygiętym ku dołowi niczym igła czy sonda. Niektórzy uważają, że u samic tego ptaka dziób sięgał nawet ponad 10 cm, prawie dwa razy więcej niż u samca.
Taki niezwykły wygląd pary ptaków był efektem ich niecodziennego trybu życia. Kurobrody różnodzione żerowały w taki sposób, że samiec dłutowatym, krótszym dziobem kuł w korze starych i próchniejących drzew nowozelandzkich, odłamywał kawałki i drążył otwory. Samica z kolei zanurzała swoją sondę w otwory i szczeliny, z których też wyciągała owady.
Wiemy, że ptaki żerowały parami, ale ponieważ szybko je wytępiliśmy, nie ma większej wiedzy na temat tego, jak wyglądała ich strategia zdobywania pokarmu. Dawne opisy opierały się tylko na poszlakach, stąd więc pochodzi wniosek, że para się uzupełniała. Samica docierała dziobem tam, gdzie nie był w stanie zajrzeć samiec, a ptaki dzieliły się potem pokarmem.
Wiele jednak wskazuje na to, że to nieprawda. Ptaki żerowały wspólnie, ale nie dzieliły się posiłkiem i samiec nie wykuwał dziur dla samicy. Po prostu osobniki obu płci zajmowały różne nisze i zdobywały pokarm inaczej i w innych miejscach. Dzięki temu nie wchodziły sobie w paradę i nie zajmowały tych samych stanowisk. Nie była to jednak taka współpraca, na jaką wskazywałyby pozory i wnioski wynikające z braku naszej wiedzy i obserwacji.
Istotnie bowiem, kurobrody były ptakami mocno ze sobą związanymi emocjonalnie. Współpracowały przy wychowie piskląt, wiązały się być może na całe życie. W każdym razie wykorzystywali to myśliwi, którzy po schwytaniu jednego osobnika zostawiali go w sidłach, by przywabił partnera albo partnerkę. Kurobród bowiem wzywał pomocy i ta nadchodziła. Wtedy para ptaków była zatłukiwana maczugami i pałkami, odzierana z piór, które zdzierano z ptaków razem ze skórą i wspaniałymi koralami przy dziobie.
Aż w końcu wymarły.
Jedno piórko sporo ważyło
Zostały wypchane osobniki, skórki, a także dobrze zachowane pióra. Jedno z nich trafiło na licytację w domu aukcyjnym Webb w Auckland na Nowej Zelandii. Jak zaznaczają nowozelandzkie władze, mogło być przedmiotem handlu, ale ponieważ jest zarejestrowane jako taonga tūturu (czyli dobro narodowe kraju) w ministerstwie kultury i dziedzictwa, nie może opuścić Nowej Zelandii bez pozwolenia.
Dom aukcyjny Webb zakładał, że cena za piórko osiągnie nawet kilka tysięcy dolarów nowozelandzkich. Tymczasem nabywca zaoferował 46 tys. 521 dolarów, czyli niemal 30 tys. dolarów amerykańskich (prawie 120 tys. zł). To ogromna i rekordowa suma.
Dane kupca nie zostały ujawnione, ale ministerstwo podało, że licytowali wyłącznie obywatele Nowej Zelandii mieszkający na terytorium tego kraju. Nie było żadnej oferty zagranicznej.
Nabywca zaoferował 46 tys. 521 dolary, czyli niemal 30 tysięcy dolarów USA. To ogromna i rekordowa suma.
Kurobród różnodzioby był ptakiem należącym do koralników z rzędu wróblowych. To ptaki o fenomenalnym, dzwoneczkowym głosie i charakterystycznych koralach zwisających koło dzioba. Jaki głos miał huia, nie wiemy.