Nadrzewny wąż sprawił, że wszystkie wymarły. Rzadki ptak wraca z zaświatów
Krajowcy mówią na niego ko'ko'. W zasadzie do niedawna musielibyśmy zaznaczyć, że mówili, bo ten gatunek ptaka uznawany był za wymarły na wolności. Za martwy w naturze i utracony. A jednak zdołano go uratować. Powrót wodnika guamskiego to spektakularne wydarzenie i dopiero drugi taki przypadek w świecie ptaków, po kondorze kalifornijskim.
Kondor kalifornijski to chyba najbardziej spektakularny powrót ptaka niemal wymarłego z zaświatów. Te efektowne drapieżniki w czasach prekolumbijskich i przed przybyciem europejskich osadników na tereny Stanów Zjednoczonych zamieszkiwały zapewne duże obszary Gór Skalistych na zachodzie kraju i musiały być liczne.
Najpierw kondor, teraz ko'ko'
Sto lat temu ptak ten występował już tylko nie niedużych skrawkach Kalifornii, gdzie w końcu też wyginął. W 1982 r. na wolności żyły 22 kondory tego gatunku, uznawane za przykład skrajnie zagrożonego ptaka. Nawet Steven Spielberg wykorzystał je w swoim "Parku Jurajskim" z 1993 r. jako przykład. Wtedy ptak był już wymarły na wolności.
Udało się go odtworzyć na podstawie ostatnich osobników trzymanych w niewoli, w tym także tych wyłapanych na wolności. Ruszyła hodowla i w pierwszej dekadzie XXI w. udało się osiągnąć liczbę ponad 200 ptaków. Reintrodukuje się je nie tylko w samej Kalifornii w USA, ale także Nowym Meksyku, Arizonie i meksykańskiej Kalifornii Dolnej.
Sukces w odtworzeniu kondora kalifornijskiego jest widoczny, ale wciąż los tego ptaka pozostaje niepewny. Wodnika guamskiego uważa się za drugi taki przypadek zawrócenia gatunku rzadkiego ptaka już nie znad przepaści, ale wprost z zaświatów.
Ten wodnik bowiem także wymarł na wolności i uznano, że jest zupełnie stracony. Zwłaszcza, że za jego wymarciem stały brutalne i bardzo niekorzystne zmiany w jego środowisku naturalnym na niedużej wyspie Guam.
Leży ona na Pacyfiku, w archipelagu Marianów w Mikronezji. Gdy w 1521 r. odkrył ją Ferdynand Magellan podczas podróży dookoła świata i krótko przed swą śmiercią na Filipinach, nazwał ją Wyspą Złodziejską, zdumiony tym, że mieszkańcy Guam nie znali pojęcia własności i nie szanowali jej.
W czasie II wojny światowej Guam odegrało ważną rolę podczas amerykańskiej taktyki żabich skoków ku Japonii, ale bodaj najbardziej kluczowe okazało się strategiczne położenie tej wyspy w czasie wojny wietnamskiej. Stąd startowały amerykańskie bombowce do nalotów na Wietnam.
Guam to bowiem terytorium nieinkorporowane Stanów Zjednoczonych, mimo iż leży tysiące kilometrów od tego kraju, a bliżej mu do Filipin, Wietnamu, Japonii czy Australii.
Nie ma miejsca na Guam dla wodnika
Potężne bazy wojskowe, turystyka na dużą skalę, wreszcie uprawa tropikalnych roślin jak ananasy, bataty, maniok, kakao, a zwłaszcza kukurydza i trzcina cukrowa zmieniły wyspę.
Niegdyś, np. w czasach przybycia Ferdynanda Magellana, tworzyła ona unikalny i odizolowany od reszty świata ekosystem. Zagubiona na Pacyfiku wyspa miała dość czasu na stworzenie wielu oryginalnych i niespotykanych także gatunków. Niestety także gatunków wrażliwych, bo gdy przybyli ludzie, ich zmiany w środowisku, zachowania i uprawy, zniknęła też oryginalność Guam.
Jej fauna została skazana na zagładę nie tylko przez ludzi, ale wprowadzone przez nich bezmyślnie nieznane tu rośliny i zwierzęta.
W wypadku wodnika guamskiego sporą rolę odegrały zawleczone na wyspę szczury, ale przede wszystkim wąż - mangrowiec brunatny. To wąż z rodziny połozowatych, który mieszka głównie w Australii, na Nowej Gwinei i Celebesie oraz Molukach.
Zawleczony na kolejne wyspy podczas II wojny światowej, podbijał je metodą żabich skoków niemal tak jak najpierw wojska japońskie, a potem amerykańskie. Dotarł także na Guam i spowodował hekatombę przyrodniczą.
Wodnik guamski to bliski krewny naszego wodnika, spotykanego nad brzegami jezior i rzek chruściela o długim, czerwonym dziobie. Te skryte ptaki to krewniacy łysek czy kurek wodnych, ale mało o nich wiemy.
Chruściele to w ogóle niezwykła grupa ptaków, która na bardzo wielu niedużych wyspach całego świata stworzyła wielce oryginalne, endemiczne i zróżnicowane gatunki, także wtórnie nielotne. Wiele z nich wymarło albo stało się skrajnie rzadkich po wtargnięciu na ich wyspiarskie enklawy nowego świata wraz ze szczurami, kotami, wężami.
Wpływ mangrowca brunatnego na wymarcie wodnika guamskiego jest bezsporny, bo widać wyraźnie jak pojawienie się tego węża w czasie II wojny światowej zdemolowało populację ptaka począwszy od północy wyspy Guam, gdzie było najwięcej gadów. Mangrowce przedostały się tu z Nowej Gwinei pewnie wraz z barkami i okrętami desantowymi, w każdym razie jakoś zawlekli je tu żołnierze. Wystarczyło.
Gdy Japonia atakowała Pearl Harbor w grudniu 1941 r., wodnik guamski był liczny. Gdy Amerykanie budowali tu lotniska w czasie wojny wietnamskiej w latach sześćdziesiątych - już rzadki. Wymieranie ptaka było błyskawiczne, wystarczyło 40 lat.
W 1994 r. wodnik guamski był już uznany za gatunek niewystępujący już w naturze. Z 1987 r. pochodziła ostatnia potwierdzona obserwacja zwierzęcia na wolności.
Wodnik oraz inny wybity przez węża ptak, którym był łowczyk cynamonowy - miejscowy zimorodek, zostały jednak wytypowane do programu naprawczego, który miał je odtworzyć w niewoli. Za programem stał zoolog Robert Beck, który rozpoczął hodowlę w trzech amerykańskich ogrodach zoologicznych - w Waszyngtonie, Filadelfii oraz Nowym Jorku (ogród na Bronxie). W 2008 r. poszerzono program o kolejne placówki np. zoo w San Diego, udało się wychować kilkadziesiąt wodników.
W listopadzie 2010 r. rozpoczęła się akcja ich wypuszczania, ale nie na Guam, ale na pobliskiej wyspie Cocos - niegdyś zamieszkanej, teraz stanowiącej centrum turystyczne. Wyspa była jednak wolna od węży, wyłapano także mieszkające na niej warany. Wszystko po to, by wodniki przetrwały. I rzeczywiście, w 2012 r. po latach doczekaliśmy się pierwszego lęgu na wolności.
To był wielki sukces. Wodniki z Cocos Island przerzucano następnie na wyspę Rota, która także leży niedaleko Guam. Ona także jest wolna od węży, ale poprzednie próby wypuszczania tutaj wychowanych w niewoli wodników kończyły się ich śmiercią. Nie do końca wiadomo, dlaczego. Te wypuszczone w ostatnich latach jednak przetrwały.
Dzisiaj mamy 200 ptaków na wyspie Rota i 70 osobników na wyspie Cocos. W związku z latach dwudziestych tego stulecia wodnik guamski jako drugi ptak w dziejach został uznany za przywrócony do życia, chociaż wymarł w środowisku naturalnym. Dzisiaj ma status CR, czyli krytycznie zagrożony w miejsce EX, czyli wymarły.
To się naprawdę rzadko zdarza.
Może któregoś dnia wróci na Guam, ale to wymaga więcej pracy. Wyspa musiałaby się pozbyć mangrowców brunatnych, szczurów, zdziczałych świń i innych zwierząt, które mu zagrażają. Plan zakładający ich usunięcie jest opracowywany, ale wymaga czasu, środków i cierpliwości. Byłby spektakularnym powrotem fauny tej wyspy do stanu, w którym rozpoczęła się jej zagłada.