Galaretowate drapieżniki zalały wybrzeża Europy. Skutki mogą być opłakane
Nadmiernie ocieplone wody mórz wokół Wlk. Brytanii przyciągają rekordową liczbę meduz. Eksperci wskazują, że to nie tylko chwilowa anomalia, ale prawdopodobny zwiastun trwającej zmiany ekosystemów morskich pod wpływem globalnego ocieplenia.

Wiosną 2025 r. brytyjski Met Office zarejestrował rekordowo wysokie temperatury powierzchni mórz wokół Wysp Brytyjskich. Efektem są nietypowo intensywne zakwity meduz, których liczba i różnorodność w brytyjskich wodach znacznie przekroczyła średnią z lat ubiegłych.
"Mamy do czynienia z niecodziennie wysoką liczbą meduz w brytyjskich morzach tego lata" - powiedziała w rozmowie z "The Guardian" dr Abigail McQuatters-Gollop, specjalistka ds. ochrony mórz z Uniwersytetu w Plymouth.
Meduzy przybywają na wybrzeża w ramach cyklu rozrodczego, korzystając z ciepłych prądów morskich. Utrzymujące się wyższe temperatury sprzyjają ich rozmnażaniu i sprawiają, że zostają w strefie przybrzeżnej dłużej niż zwykle. A to oznacza, że na brytyjskich plażach kontakt z nimi jest w tym roku niemal nieunikniony.
Znane i nowe gatunki meduz
W 2025 r. Brytyjskie Towarzystwo Ochrony Mórz (Marine Conservation Society) odnotowało znaczący wzrost liczby obserwacji meduz: łącznie 1432 przypadki, co oznacza wzrost o 32 proc. w porównaniu z rokiem poprzednim.
Najczęściej spotykane są chełbie modre (Aurelia aurita). Półprzezroczyste, z charakterystycznymi czterema fioletowymi pierścieniami w centrum ciała. Są nieszkodliwe dla ludzi i od lat stanowią stały element fauny Morza Północnego i Bałtyku. Stanowią też częsty obiekt badań naukowców. W 1991 r. NASA wysłała 2 478 młodych osobników tego gatunku w przestrzeń kosmiczną, by badać wpływ mikrograwitacji na ich narządy równowagi.
Duże wrażenie robią również meduzy beczułkowate (Rhizostoma pulmo), które mogą osiągać średnicę nawet jednego metra i wagę do 35 kilogramów. Ich łagodne parzydełka nie są groźne dla człowieka, a ich ogromne ciała często są widywane na plażach, na które meduzy bywają wyrzucane przez fale.
W wodach pojawiły się także groźniejsze gatunki, takie jak meduza kompasowa (Chrysaora hysoscella), której użądlenie może powodować silny ból, oraz bełtwa festonowa, znana też jako "meduza lwia grzywa" (Cyanea capillata), uznawana za największą meduzę świata. Jej parzydełka mogą mieć długość nawet trzech metrów, a jej jad może wywoływać silne reakcje alergiczne u osób na niego uczulonych.
Inne gatunki zaobserwowane tego lata to m.in. meduza niebieska, meduza kryształowa i świecąca meduza Pelagia noctiluca, której bioluminescencja jest aktywowana przez ruch wody.

Zmieniające się granice
Zjawisko to nie ogranicza się do Wysp Brytyjskich. Również w Bałtyku obserwuje się coraz większe skupiska meduz. Zaledwie trzy lata temu, w 2022 r. wyjątkowo wysokie temperatury przyciągnęły tysiące osobników meduz księżycowych do wybrzeży Estonii.
Badacze relacjonowali, że u wybrzeży tego kraju pojawiła się ławica licząca nawet kilkadziesiąt osobników na metr kwadratowy. Im częściej pojawiają się "morskie fale upałów", tym częściej możemy spodziewać się podobnych zjawisk. Tymczasem na początku sierpnia w północnej części Bałtyku temperatura wody sięgała 25 stopni.
Proces ten wiąże się z przesuwaniem się zasięgu występowania wielu gatunków meduz na północ. Modele komputerowe przygotowane przez Instytut Alfreda Wegenera (AWI) w Niemczech wskazują, że aż siedem z ośmiu analizowanych arktycznych gatunków meduz może znacząco rozszerzyć swoje terytorium w kierunku biegunów. Jednocześnie gatunki zamieszkujące dziś cieplejsze wody na południu mogą przesuwać się dalej na północ, zajmując miejsce arktycznych zimnolubnych krewniaków.
"Te prognozy pokazują, jak dramatycznie zmiany klimatu mogą wpłynąć na ekosystemy Oceanu Arktycznego" - zauważa Dmitrii Pantiukhin z AWI .
Wiele wskazuje na to, że galaretowate drapieżniki, do których zalicza się nie tylko meduzy, ale również żebropławy i osłonice, mogą stać się jednymi z nielicznych zwycięzców zmian klimatycznych. Korzystają one nie tylko z rosnących temperatur, ale też z eutrofizacji (czyli pozbawienia wody tlenu) i przełowienia, czyli czynników, które osłabiają konkurencję w postaci ryb planktonożernych.
"Meduzy odgrywają ważną rolę w łańcuchach pokarmowych. Ale jeśli mają przewagę nad rybami, które również żywią się planktonem, to może zaburzyć całą sieć troficzną" - tłumaczy Pantiukhin.
Więcej meduz to więcej problemów w morzach
Zwłaszcza, że im więcej meduz, tym rybom trudniej się rozmnażać. Niektóre gatunki, jak meduza kompasowa, żywią się jajami i larwami ryb, co dodatkowo utrudnia odbudowę populacji ryb po nadmiernych połowach.
Większość meduz żyje zaledwie kilka miesięcy. Po sezonie letnim część z nich powraca z prądami na pełne morze, inne giną z powodu burz, zużycia energii lub umierają ze starości.
"Meduzy składają się w 90 proc. z wody. Są bardzo wrażliwe na zmiany warunków" - wyjaśnia McQuatters-Gollop. "Wystarczy silny sztorm, by ich ciała dosłownie się rozpadły".
Mimo to ich obecność może mieć długofalowe skutki dla ekosystemów morskich. Zwiększona liczba meduz zmienia lokalną sieć troficzną, wpływa na połowy rybackie i może stanowić wyzwanie dla turystyki.
Użądlenia niektórych gatunków mogą wywołać bolesne reakcje u ludzi, od zaczerwienienia skóry po wymioty i ból w klatce piersiowej. Inne, jak meduza beczułkowata, są łagodne a nawet jadalne: od 1700 lat spożywa się je w kuchni azjatyckiej.
Meduzy zalewają oceany
Niektórzy naukowcy zaczynają mówić o zjawisku "zmeduzowienia" oceanów. Oznacza to, że zróżnicowane środowisko morskie, w którym dominowały ryby, może w przyszłości zostać zdominowane przez meduzy i ich krewniaków, którzy lepiej czują się w rozgrzanej, pozbawionej tlenu wodzie.
"Jeśli interesuje nas przyszłość ryb jako źródła pożywienia, powinniśmy przyglądać się meduzom" - podsumowuje Pantiukhin .
Choć ich obecność przyciąga uwagę plażowiczów i fotografów, nadmiar meduz może być oznaką głębokich zmian zachodzących w oceanach. Wciąż jednak brakuje długoterminowych danych, które pozwoliłyby w pełni zrozumieć skalę tego procesu.