Gigantyczne monstrum może być duże jak wieloryb. Pojawia się w Bałtyku
Największymi zwierzętami na świecie są wieloryby, z których rekordziści jak płetwal błękitny sięgają 35 metrów. Za największe bezkręgowce uważa się wielkie kałamarnice z głębin oceanów, ale bełtwa festonowa także potrafi osiągać oszałamiające rozmiary. To prawdopodobnie największe zwierzę w Bałtyku.

W skrócie
- Bełtwa festonowa to największy znany krążkopław, którego parzydełka mogą osiągać nawet 36 metrów długości.
- Zwierzę występuje w chłodnych morzach północnej półkuli, w tym także w Bałtyku.
- Jego parzydełka nie zagrażają życiu ludzi, a ich wygląd przypomina lwią grzywę.
- Więcej podobnych informacji znajdziesz na stronie głównej serwisu.
Nazwali ją festonową, gdyż feston to w języku polskim rodzaj girlandy, swobodnie zwieszających się nici czy włókien, ale także gałęzi i liści niektórych drzew, np. wierzby płaczącej. Takie skojarzenia budzą zwisające na wiele metrów parzydełka tego fascynującego olbrzyma, unoszące się za nim w wodnej toni.
Parzydełka, bowiem mówimy o krążkopławach, a zatem parzydełkowcach. Krążkopławy są często zwane potocznie "meduzami", stąd też bełtwa festonowa także nazywana jest "meduzą festonową", aczkolwiek nie jest to określenie ani precyzyjne, ani poprawne.
Wszak meduza to jedynie jedna z form rozwojowych krążkopławów, ta unosząca się swobodnie w wodzie. Inną jest osiadły na morskim dnie polip, aczkolwiek zdarza się, że u niektórych krążkopławów polip w ogóle nie występuje. Jest tylko meduza.
Bełtwa nazywana jest meduzą. Ogromna jak wieloryb
U bełtwy festonowej mamy akurat polip i mało kto jest świadom, jak ogromne zwierzę może z niego wyrosnąć. A może być doprawdy gigantyczne, bowiem w wypadku bełtwy festonowej mówimy o największym znanym krążkopławie, czyli potocznie - największej meduzie świata.

Ktoś, kto zna twórcość Arthura Conan Doyle'a i jego książki o Sherlocku Holmesie, zapewne zna opowiadanie "Lwia grzywa", którego bohaterką jest właśnie to zwierzę (a nie lew).
W języku angielskim bełtwa nazywana jest "Lions' mane", czyli właśnie lwią grzywą. Ma bowiem tak wiele gęsto usianych parzydełek, że zlewają się one w coś, co przywodzi na myśl włosy drapieżnego kota. Zwierzę ciągnie ją za sobą na wiele metrów. Tak wiele, że potrafi osiągać przez to niewiarygodne rozmiary.
Jak duże? Nawet 30 metrów, a może i więcej, albowiem największa odnotowana i opisana bełtwa była widziana w 1865 r. u brzegów stanu Massachussetts w USA na atlantyckim wybrzeżu Ameryki. Zmierzono jej parzydełka ciągnące się na - bagatela - 36,6 metra! Sam dzwon krążkopława mierzył 2,1 metra, zatem i tak był ogromny, ale parzydełka ciągnęły się jak feston na wiele, wiele metrów.
Nie ma powodów, by podważać te pomiary, aczkolwiek to jednak XIX w. i nie wiadomo, na ile były precyzyjne. 36,6 metra to przecież formalnie rozmiary największych samic płetwali błękitnych, czyli zwierząt o największych rozmiarach na świecie. Bełtwa festonowa mogłaby teoretycznie z nimi konkurować o ten tytuł.

Parzydełka z jadem na wiele metrów. Ludzie powinni uważać
Pamiętajmy jednak, że to nie sam dzwon, czyli rdzenny korpus zwierzęcia ma takie rozmiary, a długie parzydełka pozwalające na chwytanie w wodzie drobnej zdobyczy, paraliżowanie jej toksyną i pożeranie.
Zwierzę dysponuje jadem i bywa, że rani ludzi. Nie jest ona tak niebezpieczna jak inne parzydełkowce, chociażby kostkomeduzy. Potrafi jednak spowodować ból, zwłaszcza gdy dojdzie do kontaktu z wieloma parzydełkami - a o to u niej nietrudno.
Bełtwa nie zabije człowieka, to wykluczone, ale pozostawi piekące, czerwone pręgi na skórze. A pamiętajmy, że pozostawić je może wiele metrów od swego zasadniczego ciała, bo tak daleko ciągną się za nią skupiska parzydełek.
Zasadnicze ciało zwierzęcia składa się z dzwonu podzielonego na osiem płatów i z każdego z nich wyrasta do ok. 150 takich parzydełek. Łącznie dają gęstą zasłonę złożoną z przeszło 1000 parzydełek, które sprawiają, że bełtwa wygląda niesamowicie i pięknie.
Bełtwa festonowa woli zimną wodę. Występuje w Bałtyku
Istotnie, ogromne bełtwy są widywane i to nawet często, jako że zwierzę to pływa dość blisko powierzchni mórz. Nie jest istotą głębinową jak ogromne i słabo znane kałamarnice.
Bełtwy spotyka się w wielu akwenach o głównie zimnych i chłodnych wodach, bo te organizmy unikają tropików. Wolą północny Atlantyk, a nawet morza arktyczne. I żyją również w wodach przylegających do północnej Europy, np. w Morzu Barentsa albo Morzu Norweskim, Morzu Północnym czy Kanale La Manche. Spotyka się je także w Bałtyku.

Wiele osób uważa, że w Morzu Bałtyckim żyje tylko jedna "meduza", czyli dobrze nam znana chełbia modra. W rzeczywistości jednak pływa tu także bełtwa festonowa.
Trzeba zaznaczyć, że to zwierzę może być gigantyczne, ale różne osobniki tego gatunku osiągają rozmaite rozmiary. Bywają bełtwy mniejsze i to je najczęściej spotyka się w Morzu Bałtyckim. Warto jednak wtedy pamiętać o szacunku, mamy wszak do czynienia z jednym z największych gigantów morskich świata.