Spuścił psy na dzika i się tym chwalił. Suka jest w fatalnym stanie
Kobieta pracująca w lecznicy weterynaryjnej opisała na Twitterze historię suki Ary, którą właściciel wraz z innym psem poszczuł na 300-kilogramowego dzika. Zwierzęta przeżyły, ale suka jest w fatalnym stanie i będzie wymagać rehabilitacji. Mimo że jej właściciel początkowo chwalił się swoim wyczynem, to teraz zrzekł się czworonoga. Suczką zaopiekowała się fundacja i zbiera pieniądze na jej leczenie.
Jak opisuje na Twitterze pani Lidia, w sobotę do lecznicy, w której pracuje trafiły dwa psy. To mieszańce rasy pitbull i dog argentyński. "Suka drugi raz w ciągu dwóch tygodni. Oba zmasakrowane przez dzika. I nie przesadzam - zmasakrowane" - pisze pani Lidia.
Suka Ara "zmasakrowana" po spotkaniu z dzikiem
Suczka wymagała ponad godzinnej operacji i interwencji chirurga, który musiał ją "poskładać". "Opiekun za to przeszczęśliwy, że ma takie ostre psy, co sobie poradziły z 300-kilogramowym knurem na oczach jego 3-letniej córki" - czytamy w dalszej części historii.
Właściciel podobno przechwalał się starciami swoich psów z dzikami. Gdy jednak odebrał sukę od weterynarza i dowiedział się, że wymaga dalszego leczenia, miał "zażyczyć sobie eutanazji", bo "nie ma kasy na leczenie".
Pani Lidia opublikowała w internecie zdjęcia ranionej przez dzika suki. Zwierzę miało na ciele liczne otwarte rany, było całe zakrwawione. Suczka po operacji ma szwy niemal na całym ciele. Pracownica lecznicy przyznaje, że zastanawiała się, czy nie zawiadomić w tej sprawie policji.
Właściciel zrzekł się psa, bo leczenie było za drogie
Ara ma już dom tymczasowy i zaopiekowała się nią fundacja. Powstała również zbiórka na jej leczenie, w ramach której zebrano już ponad 13 tys. zł. Pies został skierowany do ośrodka rehabilitacyjnego. Potrzebne są jednak pieniądze na dalszą diagnostykę i rehabilitację.
"Ara po raz drugi w przeciągu zaledwie paru tygodni trafiła do lecznicy weterynaryjnej po starciu z dzikiem. Tym razem jej obrażenia były dużo cięższe, a opieka medyczna na tyle kosztowna, że właściciel podjął decyzję o zrzeczeniu się psa" - piszą przedstawiciele Fundacji AST.
"Ara wymaga niezwłocznego skierowania na pełną diagnostykę, podjęcia dalszego leczenia, a biorąc pod uwagę uszkodzenia ciała, najprawdopodobniej czeka ją także długotrwała rehabilitacja" - podają wolontariusze.