Malutka populacja bardzo dużych kotów. Czemu rysi wciąż jest u nas tak mało?
Polskie rysie nie mają łatwego życia. Choć to gatunek, który już nie jest w Europie uznawany za zagrożony wyginięciem, w Polsce populacja tych kotów wciąż jest tak mała, że każdy osobnik jest niemal na wagę złota.
Ile teraz jest rysi w Polsce?
Stefan Jakimiuk, biolog i specjalista ds. ochrony gatunków, WWF Polska: To jest bardzo dobre pytanie, na które nie ma prostej odpowiedzi. Ryś jest zwierzęciem, które jest trudne do identyfikacji i dlatego przy jego liczeniu musimy stosować metody pośrednie. W 2018 r. Generalny Inspektorat Ochrony Środowiska robił szacunek w ramach projektu pilotażowego i liczebność rysi oszacowano na minimum 123 osobniki. To wynik ankiet, które wysyłano do Lasów Państwowych i Parków Narodowych. Trzy, cztery lata temu było więc tych zwierząt minimum 130 rysi. Teraz na pewno mamy ich więcej, bo w Polsce północno-zachodniej wypuszczono ponad 60 osobników. Większość została na miejscu, w terenie i przeżyła. Rysie się rozmnażają. Obstawiałbym, że w całym kraju jest ich więcej niż 150, ale mniej niż 200.
Na świecie ryś euroazjatycki jest gatunkiem najmniejszej troski. Jak to wygląda u nas?
Jesteśmy na skraju naturalnego zasięgu tego gatunku. Zawsze na skraju zasięgu występowania sytuacja jest gorsza, niż w głębi obszaru występowania gatunku. Tam rysi jest po prostu więcej. Tutaj mają trochę trudniej, aczkolwiek ocena siedlisk dla tego gatunku pokazała, że jest miejsce dla niego nie tylko tam, gdzie występuje naturalnie, ale również w innych regionach Polski, przede wszystkim na północnym zachodzie, bo tam tych takich lasów "rysiowych" jest najwięcej. Takiej oceny dokonał Instytut Biologii Ssaków. To było podstawą do uruchomienia projektu reintrodukcji.
Czescy naukowcy i obrońcy zwierząt zarzucili niedawno Polakom, że nie dokonujemy poprawnie reintrodukcji, przez co jest zagrożenie dla całej populacji rysi.
Odpowiedzieliśmy na to wspólnym stanowiskiem, pod którym podpisało się Zachodniopomorskie Towarzystwo Przyrodnicze, Instytut Biologii Ssaków, Uniwersytet w Białymstoku i WWF Polska. Te wszystkie instytucje w tym uczestniczą. Koledzy z Czech mając niepełną wiedzę na temat tego programu, sformułowali daleko idące wnioski. My się z tym nie zgadzamy. Program reintrodukcji został starannie przygotowany. Uzyskał poparcie środowisk naukowych, ekspertów oraz wszelkie niezbędne zgody Generalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska. Jest on bardzo dobrze monitorowany. Stąd wiemy, że są spektakularne sukcesy.
Czesi zarzucają, że wypuszczane na wolność rysie z hodowli nie będą sobie radziły.
Zdecydowanie się z tym nie zgadzam. W większości przypadków dają sobie radę. Od dawna wiadomo, że nawet połowa zwierząt urodzonych w przyrodzie a więc dzikich rysi, nie dożywa do momentu samodzielności. To cena nauki i adaptacji młodych do warunków życia w środowisku naturalnym. Podobnie jest ze zwierzętami wypuszczanymi na wolność. Jedne poradzą sobie świetnie, inne średnio, a jeszcze inne po prostu będą miały jakieś problemy, na przykład zdrowotne. Niemniej, śmiertelność rysi w tym projekcie jest podobna, jak w innych tego typu przedsięwzięciach.
Miarą tego, że rysie z niewoli radzą sobie na wolności jest to, że w tym roku, mamy już potwierdzone narodziny 20 rysi w obszarze reintrodukcji. Nie dość, że potrafią zapewnić sobie przeżycie, to samice są w stanie wykarmić dwoje, troje, a nawet i czwórkę młodych.
Bardzo ciekawy jest przypadek samicy, która przeżyła kilka lat w niewoli i nie była w stanie wejść w rozród. Po kilku nieudanych próbach kojarzenia z samcami w niewoli, została wypuszczona na wolność. I co? W pierwszym roku na wolności zaszła w ciążę, urodziła trójkę młodych i dochowała je do ich usamodzielnienia. W tym roku ponownie była widziana z trójką młodych. To pokazuje, że przyroda ma coś jeszcze do powiedzenia i to uczy nas pokory.
Czy potrzebny jest międzynarodowy program ochrony rysiów, na bazie doświadczeń z różnych krajów?
Współpraca zawsze jest potrzebna i myślę, że będziemy chcieli utrzymać dialog, jeśli tylko koledzy z Czech będą na niego otwarci. Program w Polsce zachodniej ma charakter regionalny i tak został pomyślany. Jedynie trzy rysie z ponad 60 wypuszczonych wybrało się na długodystansową wędrówkę, a więc mniej niż pięć proc. wypuszczonych zwierząt. Należy podkreślić, że w naturze takie dalekie wędrówki rysi też są notowane, a zwierzęta nie znają granic.
Pamiętam, przed laty pojawił się ryś w Słowińskim Parku Narodowym i zapewne był to pośredni efekt wypuszczania tego drapieżnika w Kampinosie lub na Mazurach. Reakcje ludzi były jednak pozytywne, odmiennie niż w Czechach. Cóż, Polacy bardzo lubią rysia i popierają jego ochronę.
Czescy naukowy, jako przykład dobrej współpracy międzynarodowej wskazują reintrodukcję rysi w Słowenii. Czy możemy skorzystać z tamtych doświadczeń?
Zobacz również:
Należy zauważyć, że w przypadku kraju tak dużego, jak Polska, wszystko dzieje się z reguły na jednym terytorium. Dla terytorialnie małych krajów, jak Słowenia, uzgodnienia z sąsiadami mają głębszy sens. Natomiast z pewnością współpraca międzynarodowa oraz dzielenie się wiedzą i doświadczeniem są bardzo potrzebne. Będziemy do tego dążyć.
Jak wygląda przyszłość rysiów w Polsce?
Sytuacja tego gatunku u nas nie jest dobra. Natomiast projekt wprowadzony w Polsce północno-zachodniej pokazuje, że jest nadzieja dla rysia. Naukowcy zidentyfikowali sporo siedlisk dla rysi, jeszcze nie zajętych przez ten gatunek. Jeśli zatem stworzymy ich regionalne populacje, a następnie rozwiniemy dobrą współpracę transgraniczną, to jest szansa na przetrwanie tego drapieżnika nie tylko w Europie Wschodniej, ale również w środkowej, a może i zachodniej części kontynentu.