Rosja płonie. Przez wojnę w Ukrainie nie ma kto gasić pożarów lasów
Lasy Syberii płoną, a gigantyczne pożary wymknęły się spod kontroli. Ogień, który strawił już setki budynków i spowodował co najmniej 10 zgonów, może zmienić się w jeden z największych pożarów w historii. Ale nie ma go kto gasić, bo rosyjska armia skupiła się na inwazji na Ukrainę.
Co najmniej 10 osób zginęło, a setki domów i budynków zostało zniszczonych w pożarach, które przetoczyły się przez wschodnią Syberię. Silne wiatry pomogły roznosić ogień zaprószony między innymi przez zerwane linie energetyczne.
Według regionalnej służby ratunkowej wiatry osiągały prędkość do 40 metrów na sekundę, co uniemożliwiło samolotom i śmigłowcom udzielenie wsparcia dla 300 strażaków i 90 pojazdów walczących z ogniem. Oprócz 10 potwierdzonych zgonów wywołanych pożarami, 11 osób zostało zabranych do szpitali z powodu obrażeń.
Rosja płonie. Przez wojnę w Ukrainie nie ma kto gasić pożarów lasów
Gubernator regionu Krasnojarsk, wydał rozkaz odcięcia elektryczności w regionie, z wyjątkiem zasilania kluczowych instytucji, aby zapobiec kolejnym pożarom.
Roman Vilfand, meteorolog z Centrum Badań Hydrometeorologicznych Federacji Rosyjskiej, powiedział lokalnemu serwisowi informacyjnemu, że suche warunki w regionie również pomogły w rozprzestrzenianiu się pożarów, które są rzadkością w maju. "Od dawna nie padało, wybuchły pożary, a potem zaczął wiać silny wiatr" - powiedział.
Zeszłotygodniowe pożary to tylko najnowszy etap i tak już bardzo aktywnego sezonu pożarowego. Pod koniec kwietnia rosyjskie władze poinformowały, że zgasiły już ponad 600 pożarów we wschodniej części kraju. Dym z nich dotarł do Stanów Zjednoczonych, powodując zamglenie nieba nad częściami Zachodniego Wybrzeża.
Niestety, pożary lasów na Syberii stają się coraz bardziej powszechne, ponieważ zmiany klimatyczne coraz bardziej wysuszają ten region. Zima lat 2019-2020 była najgorętszą w historii Rosji, a w czerwcu 2020 roku temperatury przekroczyły 37,8 stopni Celsjusza. Według obliczeń naukowców ta fala upałów stała się co najmniej 600 razy bardziej prawdopodobna dzięki zmianom klimatu. W zeszłym roku pożary trwały przez całe lato. Wiele z nich nie zgasło nawet zimą. Tak zwane "pożary zombie" tlą się pod śniegiem.
Ogromne pożary lasów niszczą całe miejscowości, ale także mogą uwalniać gazy cieplarniane. Leżąca pod powierzchnią gruntu znacznej części Syberii wieczna zmarzlina jest ogromnym magazynem metanu, jak i dwutlenku węgla. Pożary w 2020 r. nad i pod kołem podbiegunowym uwolniły do atmosfery rekordową ilość dwutlenku węgla, odpowiadającą całej rocznej emisji Hiszpanii. W tym roku temperatury stały się tak wysokie, zgromadzony pod ziemią metan zaczął się gwałtownie uwalniać, pozostawiając w ziemi ziejące kratery.
Tym razem walka z ogniem będzie jeszcze trudniejsza, niż w ubiegłym roku. W poprzednich latach w walkę z pożarami na Syberii zaangażowane było rosyjskie wojsko. Tym razem może okazać się, że nie będzie komu wesprzeć miejscowych strażaków.