Niedźwiedzie z Bieszczad uratowane. Odstrzału nie będzie
Nie milkną echa decyzji o odstrzale niedźwiedzi w gminie Cisna. Samorządowcy, naukowcy oraz politycy proponują różne rozwiązania, które mają zastąpić ołowiany pocisk. Wiadomo już, że nikt po sztucer nie sięgnie, a niedźwiedzie dostaną lokalizacyjne obroże. Warto jednak zastanowić się nad tym dlaczego w ogóle schodzą z gór i czy jest w tym wina człowieka. Materiał Marcina Szumowskiego.
Zgoda na odstrzał trzech niedźwiedzi brunatnych w gminie Cisna (woj. podkarpackie) została wydana przez Generalną Dyrekcję Ochrony Środowiska 7 lipca 2025 r.
Rząd zdecydował się jednak nie zabijać niedźwiedzi w Bieszczadach po protestach ekologów i parlamentarzystek.
Zamiast odstrzału, niedźwiedziom zostaną założone obroże GPS i powstanie specjalna grupa interwencyjna do ich odstraszania.
Miał być odstrzał, będą obroże
W piątek 11 lipca wiceminister klimatu i środowiska Mikołaj Dorożała zapowiedział na Facebooku, że niedźwiedzie mogłyby znaleźć nowy dom w Tatrzańskim Parku Narodowym (TPN). W tym celu potrzebny jest jednak wniosek wójta gminy Cisna o formalne wycofanie złożonych wcześniej dokumentów zezwalających na odstrzał. "Wtedy Generalna Dyrekcja Ochrony Środowiska od razu zmieni decyzję i rozpocznie proces relokacji" - napisał wiceminister.
"Przeniesienie w Tatry, z gminy Cisna w Bieszczadach, trzech niedźwiedzi, na odstrzał których zgodziła się GDOŚ, niewiele zmieni; będzie przeniesieniem konfliktu w inne miejsce" - oceniał biolog dr Wojciech Śmietana.
Zwierzęta nie zostaną zabite, ani przeniesione.
Ministra klimatu i środowiska poinformowała w połowie lipca, że doszło do porozumienia ws. niedźwiedzi, o których odstrzał wnioskowano w Bieszczadach. Zwierzęta nie zostaną zabite. Przyrodnicy za to założą im obroże pozwalające śledzić ich położenie. Utworzona zostanie także grupa interwencyjna, która będzie pomagać odstraszać niedźwiedzie.