Już są w polskich górach i potrafią ukąsić. Ratownicy przestrzegają
Oprac.: Jakub Wojajczyk
Żmije zygzakowate można coraz częściej napotkać podczas wędrówki po Beskidach. Jej ukąszenia nie wolno zlekceważyć - przestrzegają GOPR-owcy. Jak poinformowali, tej wiosny nie odnotowano przypadku, by ofiarą padł człowiek, ale ukąszony został pies.
"Żmije lubią ciepło. Można je spotkać w miejscach nasłonecznionych, na kamieńcach, obrzeżach lasów lub w trawie na niekoszonych łąkach. Napotkanej żmii najlepiej zejść z drogi. Nie zaatakuje, jeśli nie poczuje zagrożenia. Atak może nastąpić, jeśli turysta niechcący nadepnie zwierzę" - wskazał w mediach społecznościowych ratownik dyżurny Grupy Beskidzkiej GOPR ze stacji w Szczyrku.
Idziesz w górach przez łąkę? Z uwagi na żmije odgarniaj trawę
Dlatego należy uważać przechodząc przez łąkę. "Warto mieć kij, którym odgarniemy trawę. Jeśli usłyszymy, że coś się w niej przesuwa, należy ominąć to miejsce" - dodał.
Goprowcy podkreślili, że ukąszenia nie wolno pod żadnym pozorem bagatelizować. "Należy uspokoić ukąszoną osobę i wezwać pomoc, użyć opatrunku osłaniającego, unieruchomić kończynę i ograniczyć ruchy w jej obrębie. Pod żadnym pozorem nie wolno rany wysysać, uciskać lub nacinać. Ukąszona osoba nie powinna chodzić i ruszać zranioną kończyną" - oznajmili ratownicy.
Statystycznie u 25 proc. ukąszonych nie występują objawy zatrucia. Śmiertelność nie przekracza 1 procenta.
Zobacz również:
"Ukąszenie może przebiegać ciężej u dzieci i osób w podeszłym wieku. U dzieci wstrząs może wystąpić nawet 16 godzin po zdarzeniu, mimo braku objawów miejscowych. Każdorazowo o ukąszeniu przez żmiję należy szybko powiadomić służby ratunkowe i poddać się obserwacji" - podkreślili ratownicy.
W Beskidach bytuje żmija zygzakowata. Może osiągnąć 90 cm długości. Poznać ją można po "sercowatej" głowie, wyraźnie wyodrębnionej od reszty sylwetki i charakterystycznym zygzaku wzdłuż ciała.