Polski rząd się nie ucieszy. Polityka klimatyczna UE ma mocno przyspieszyć
Według naukowców doradzających Unii Europejskiej emisje gazów cieplarnianych wspólnoty w 2040 r. powinny spaść do zaledwie kilku procent. "To zarówno wykonalne, jak i sprawiedliwe" - przekonują badacze, którzy zalecają m.in. zakończenie korzystania z węgla do 2030 r.
W ostatnim czasie polityka Unii Europejskiej i Polski rozmijają się coraz częściej. Jeden z większych sporów dotyczy podejścia do ochrony klimatu.
UE chce, by Europa jako pierwszy kontynent na świecie przestała szkodzić klimatowi do 2050 r. Polska jako jedyny członek wspólnoty takiego celu nie przyjęła. Choć odchodzenie od paliw kopalnych w Unii przyspiesza, Polska niezmiennie broni węgla i ma wielkie ambicje związane z gazem ziemnym.
Wiele wskazuje na to, że polityka klimatyczna może podzielić obie strony jeszcze bardziej.
Naukowcy: Obniżyć emisje o 90-95 proc.
Obecne wiążące zobowiązania zakładają, że Unia zmniejszy emisje gazów cieplarnianych o przynajmniej 55 proc. do 2030 i do zera w 2050 r.
Od pewnego czasu Europejska Rada Naukowa ds. Zmiany Klimatu, którą powołano kilka miesięcy temu, pracowała nad ustaleniem konkretnego celu również dla roku 2040. To istotne, by niezbędne transformacje gospodarcze i społeczne były odpowiednio rozłożone w czasie i dokładnie znane. Także po to, by politycy czy biznes nie mogli zrzucać odpowiedzialności na przyszły rząd czy inne przedsiębiorstwa.
Co ustaliła więc złożona z 15 niezależnych ekspertów rada? Przede wszystkim: że aby UE wywiązała się ze swojego wkładu w realizację globalnych celów klimatycznych, emisje Wspólnoty do 2040 r. powinny spaść o 90-95 proc. (względem roku 1990).
Co ważne, cel ten wyznaczono przy uwzględnieniu zarówno realnych szans na jego realizację, jak i sprawiedliwego podziału europejskich emisji względem reszty świata.
Więcej OZE, koniec węgla
Cel na 2040 r. (i docelowo połowę wieku) można osiągnąć na wiele sposobów. Naukowcy po przenalizowaniu ponad tysiąca możliwych ścieżek wybrali jednak kilka wspólnych cech, które są najważniejsze.
Jedną z najważniejszych jest znaczne wykorzystanie energii wiatrowej i słonecznej w połączeniu z elektryfikacją i zwiększeniem skali alternatyw dla paliw kopalnych.
Oznacza to, że przyszłością UE jest prąd pozyskiwany nie tylko na potrzeby zasilania budynków, lecz także transportu czy dostarczania ciepła. To, czego nie da się zelektryfikować, ma zaś nie szkodzić klimatowi - jak na przykład wodór pozyskiwany z czystych źródeł energii, który zasili niektóre pojazdy.
Istotnym elementem ma być także efektywność. Im mniej energii potrzeba będzie na ogrzanie domu czy naładowanie elektryka, tym mniej zasobów będzie trzeba zużyć. I tym mniejsze będą emisje.
Dzięki tym działaniom sektor energetyczny UE ma w 2040 r. działać niemal bez paliw kopalnych. Naukowcy wskazują przy tym, że wyeliminowanie gazu ziemnego jest możliwe właśnie do 2040 r., a wyeliminowanie węgla znacznie szybciej, bo już do roku 2030. To coś, czego rząd PiS na pewno nie zaakceptuje, więc faktyczne podążanie Unii tą ścieżką może zaognić istniejące konflikty jeszcze bardziej.
Czystsze powietrze, większe bezpieczeństwo
"Zalecenia te podkreślają potrzebę odważnych i transformacyjnych działań. Dokonując właściwych wyborów politycznych i przyjmując zrównoważone innowacje, możemy utorować drogę do odpornej przyszłości" - przekonuje prof. Ottmar Edenhofer, przewodniczący rady i ekonomista specjalizujący się w polityce klimatycznej, środowiskowej i energetycznej.
W analizie wiele uwagi poświęcono też korzyściom, jakie przyniesie ograniczenie zależności od paliw kopalnych i innych zasobów naturalnych.
I tak, im mniej paliw trzeba będzie importować, tym większe będzie bezpieczeństwo energetyczne UE. Pozbycie się paliw kopalnych znacząco poprawi też jakość powietrza, a odpowiednie polityki z tym związane mogą dodatkowo zmniejszyć niedobór wody i prowadzić do lepszej ochrony przyrody. "Jednak osiągnięcie tych korzyści wymaga starannego planowania na szczeblu europejskim, krajowym i lokalnym" - zaznacza rada naukowa. "Istnieje wiele ścieżek prowadzących do osiągnięcia neutralności klimatycznej, co wymaga ostrożnego poruszania się po różnych opcjach politycznych. Wszystkie te ścieżki mogą przynieść wiele innych korzyści, w tym znaczną poprawę zdrowia i większe bezpieczeństwo energetyczne" - komentuje prof. Laura Diaz Anadon, wiceprzewodnicząca rady.
Skuteczniej ograniczać niż usuwać
Europa historycznie odpowiada za znacznie większy procenty udział w emisjach niż ma to miejsce obecnie. Dlatego naukowcy podkreślają, że aby jej działania były sprawiedliwe, powinny ograniczać się nie tylko do Starego Kontynentu, lecz także do wspierania państw rozwijających się.
Doradcy wskazują przy tym, że zwiększenie ambicji na najbliższe lata (70 zamiast 55 proc. redukcji emisji do 2030 r.) znacznie ułatwiłoby wszystkie działania planowane na kolejne dekady. I przekonują, że to właśnie jak najszybsze ograniczanie emisji powinno być priorytetem.
Mimo to każdy ze scenariuszy zakłada, że Europa powinna też dążyć do wychwytywania już wyemitowanego dwutlenku węgla z atmosfery. Zdaniem prof. Edenhofera ustanowienie odpowiednich ram w tym zakresie "jest kluczowym wyzwaniem dla decydentów politycznych w nadchodzących miesiącach".
Wychwytywanie CO2 z atmosfery można osiągnąć zarówno poprzez stawianie na naturę (np. lasy, torfowiska i glebę), jak i nowoczesne technologie. Ta druga opcja jest jednak rozwiązaniem mocno wątpliwym, bo o jej wdrożenie na masową skalę mówi się od wielu lat - i wciąż do tego nie doszło. Zdaniem wielu ekspertów jest to wręcz świadomy sposób branży paliw kopalnych i sprzyjającej jej politykom na to, by oddalić niezbędne działania w czasie.
Komisja Europejska pracuje obecnie nad oficjalnym wnioskiem dotyczącym ustanowienia celów na 2040 r. Jako że procesu nie uda się dokończyć przez kolejnymi wyborami do europarlamentu, zostanie dokończony już za następnej kadencji.
Szymon Bujalski